Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Sport 2012 w woj. lubelskim. Leczenie londyńskiego kaca

Mijający rok w lubelskim sporcie można porównać do wielkiego przyjęcia. Wszyscy szykowali się do niego od dłuższego czasu i wyobrażali sobie, jak będą na nim dobrze bawić się. Tymczasem impreza okazała się kompletnym niewypałem. Jedzenie było niedobre, a alkohol podrobiony. Jedyną pamiątką po zabawie są tylko niestrawności i gigantyczny kac.
Sport 2012 w woj. lubelskim. Leczenie londyńskiego kaca
Na szczęście trochę sukcesów też było (Jacek Świerczyński / Archiwum)
W naszym sporcie praktycznie wszystko kręciło się wokół Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Do stolicy Wielkiej Brytanii wysłaliśmy sześciu przedstawicieli (nie liczymy tu Marcina Dołęgi, który reprezentował barwy Zawiszy Bydgoszcz) i oczekiwaliśmy, że zdobędą co najmniej dwa medale. Rzeczywistość okazała się bardzo brutalna, a na krążek olimpijski musimy poczekać jeszcze co najmniej do 2016 roku.
Po Igrzyskach Olimpijskich nastąpiło zbiorowe leczenie kaca.

Na terapię udali się wszyscy – działacze, zawodnicy i kibice.

Ci ostatni bezgranicznie oddali swoje serca żużlowcom, którzy walczyli o awans do ekstraligi. Promocji nie udało się uzyskać, ale fanom pozostały piękne wspomnienia z wypraw do Gniezna czy łotewskiego Daugavpils.

Ale trochę sukcesów tez było:

Justyna Marciniak i Daniel Iwanek zdobyli złote medale mistrzostw świata.
Szczypiornistki SPR Lublin nie przegrały w tym sezonie żadnego meczu w Superlidze.
Azoty Puławy pewnie kroczą po brązowy medal mistrzostw Polski.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że w tym roku najważniejsze były Igrzyska Olimpijskie w Londynie...
Konrad Czerniak
Wisła Puławy, pływanie

Jechał do Londynu po medal, a skończyło się na ósmym miejscu na 100 m stylem motylkowym i dziewiątym na 100 m stylem dowolnym. Eksperci uznali te wyniki za wyjątkowo marne. Tym bardziej, że Czerniak ma na swoim koncie tytuł wicemistrza świata. – Wydawało się, że z formą trafiliśmy idealnie. Tymczasem w Londynie popłynąłem o sekundę gorzej od rekordu życiowego. Finał \"motylkiem” zacząłem zgodnie z planem. Płynąłem swoim tempem, a pierwsza długość basenu mnie nie zmęczyła. Po nawrocie jednak nie wytrzymałem – relacjonował Konrad Czerniak.

Pływak Wisły Puławy próbował później wyleczyć londyńskiego kaca startami w imprezach niższej rangi. Jednak miejsca w czołowej dziesiątce na mistrzostwach Europy w Chartres i mistrzostwach świata w Stambule nie mogły nikogo zadowolić.

Karolina Michalczuk
Paco Lublin, boks

Start w Londynie miał być ukoronowaniem jej kariery. Niestety, Polka pożegnała się z Igrzyskami Olimpijskimi już po pierwszej walce, w której gładko uległa Hindusce Mangte Chungneijang Mary Kom.

Po powrocie do kraju polskim środowiskiem bokserskim wstrząsnął ogromny kryzys, bo Michalczuk oskarżyła Leszka Piotrowskiego o działanie na jej szkodę. – Nie żałuję, że opowiedziałam o tym, co działo się podczas zgrupowania kadry. Leszek Piotrowski wytworzył fatalną atmosferę. Byłam do Igrzysk źle przygotowana, a szkoleniowiec nie był w stanie zapewnić mi nawet sparingpartnerek. Szczytem niekompetencji było pomylenie dnia olimpijskiej wagi. Musiałam przerwać obóz i lecieć do Londynu – wyjaśnia Michalczuk.

Na osłodę 33-letniej lubliniance pozostał brązowy medal wywalczony podczas mistrzostw świata w chińskim Qinhuangdao. – To również duży sukces. Szkoda tylko, że brązowy, bo stać mnie było na złoto. Mam ciche życzenie noworoczne. Chciałabym, aby światowa federacja podniosła górną granicę wieku dla bokserek. To spowodowałoby, że mogłabym wystartować w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Jeżeli tak się nie stanie, to w przyszłym roku zakończę karierę sportową.

Paweł Fajdek
Agros Zamość, lekkoatletyka

To był sezon jednego błędu – trafnie podsumował swoje starty w 2012 roku Paweł Fajdek. Młociarz Agrosu Zamość w pierwszym półroczu rzucał młot na odległości nieosiągalne dla sporej części sportowców, a na kilka tygodni przed Igrzyskami Olimpijskimi pobił swój rekord życiowy – w Montreuil-sous-Bois rzucił 81,39 m. W Londynie spalił jednak wszystkie trzy próby i wracał do Polski z podkulonym ogonem. Olimpijskiego kaca nie wyleczył, bo do końca roku startował już bardzo rzadko, a wyniki osiągane przez niego były mocno przeciętne. – Wszystko, poza startem w Wielkiej Brytanii, było całkiem dobre – mówi Fajdek. – Osiągałem niezłe wyniki, zajmowałem wysokie pozycje. Aż przyszedł start w Londynie i wszystko runęło. Później nawet nie chciało mi się zbytnio startować. Na szczęście, wyrzuciłem już ten przeklęty dzień z pamięci.

Marzena Karpińska
podnoszenie ciężarów, Znicz Biłgoraj

Była naszą nadzieją na olimpijski medal. Tymczasem do Londynu w ogóle nie pojechała, bo w jej organizmie stwierdzono obecność nandrolonu. Sztangistka Znicza Biłgoraj stosowała doping podczas mistrzostw Polski w Piekarach Śląskich. Kiedy sprawa wyszła na jaw, Polski Związek Podnoszenia Ciężarów w trybie pilnym wycofał ją z kadry olimpijskiej. Efekty tej wpadki są dla Karpińskiej bardzo bolesne, bo została ukarana dwuletnią dyskwalifikacją.

Wikana-Start Lublin
koszykówka

Koszykarze Wikany-Startu Lublin w tym roku wygrali zaledwie jedenaście spotkań. Ich fatalna postawa sprawiła, że spadli do drugiej ligi. W trudnym momencie pomocną dłoń do \"czerwono-czarnych” wyciągnął Polski Związek Koszykówki, który przyznał im \"dziką kartę” na grę w pierwszej lidze. Działacze i zawodnicy nie wyciągnęli jednak właściwych wniosków i w tym sezonie również spisują się mocno przeciętnie. Jeżeli tak dalej pójdzie, to lublinianie dokonają niecodziennego wyczynu i spadną dwa razy pod rząd z tej samej ligi.

SPR Lublin
piłka ręczna

Brązowy medal mistrzostw Polski i Puchar Polski wydają się być wynikiem dobrym. Nie zadowala on jednak fanów żeńskiego szczypiorniaka w naszym regionie, którzy od swoich pupilek zawsze wymagają złota. Tym razem nie udało się zdobyć pierwszego miejsca, bo w półfinale play-off dużo silniejszy od ekipy Edwarda Jankowskiego okazał się Vistal Łączpol Gdynia. Dużym sukcesem dla lublinianek było zdobycie Pucharu Polski. Turniej Final Four został zorganizowany w hali Globus i okazał się ogromnym sukcesem, bo obiekt przy ul. Kazimierza Wielkiego odwiedziło ponad dwa tysiące widzów. Zwycięstwo dało przepustkę naszym szczypiornistkom do Pucharu Zdobywców Pucharów. Przygoda z rozgrywkami międzynarodowymi zakończyła się jednak bardzo szybko: w trzeciej rundzie SPR został wyeliminowany przez Metalurg Skopje. Oba mecze zostały rozegrane w stolicy Macedonii, a przyczyną takiej decyzji władz klubu były, oczywiście, względy finansowe.

Właśnie problemy z wypłacalnością sprawiły, że SPR Lublin umieściliśmy wśród największych przegranych 2012 r. Długi sięgają trzech milionów złotych, zawodniczki dostają pensje bardzo nieregularnie, a kolejne konkursy na stanowisko prezesa klubu kończą się fiaskiem. – Tyle lat żyjemy już w ten sposób, że zdążyłyśmy do tego przywyknąć – wyjaśnia zrezygnowana Dorota Małek, rozgrywająca SPR.

Kibice Motoru Lublin
piłka nożna

Odwrócili się od zespołu w potrzebie i zbojkotowali mecze. – Ogłaszamy bojkot spotkań Motoru w związku z trwającą od dłuższego czasu totalną ignorancją i brakiem chęci jakiejkolwiek współpracy ze strony prezesa oraz sterników klubu, braku zaufania oraz niedocenienia roli oraz wartości braci kibicowskiej – można było przeczytać we wrześniu na stronie kibiców Motoru. Od tego czasu w klubie zmienili się prezes i zawodnicy Jedna rzecz pozostała niezmienna: stadion przy Al. Zygmuntowskich wciąż świeci pustkami.

Wydaje się jednak, że piłkarzom to nie przeszkadza. Motorowcy bez fanów na trybunach radzą sobie całkiem nieźle – w czasie bojkotu zdobyli szesnaście punktów. Kiedy kibice prowadzili doping lublinianie zdołali wywalczyć zaledwie cztery \"oczka”.
Justyna Marciniak
Lubelski Klub Karate Tradycyjnego, karate tradycyjne

W rozgrywanych jesienią mistrzostwach świata w Łodzi zdobyła złoty medal w fuku-go. W finale pokonała swoją klubową koleżankę Małgorzatę Baranowską. Decydujący pojedynek miał dramatyczny przebieg, bo Marciniak przegrywała w dogrywce dwoma punktami. Był to efekt kary, jaką nałożyli na nią sędziowie za nadmierną agresję przy uderzeniach. Losy pojedynku wahały się do ostatnich sekund. W ostatniej akcji walki Marciniak zdecydowała się na kopnięcie, które doszło do celu. To właśnie dzięki niemu chwilę później mogła utonąć w objęciach swoich przyjaciół. – Powiedziałam sobie przed tą akcją, że to jest najważniejsza chwila w moim życiu. Musiałam zdobyć ten medal, bo tylko jego brakowało mi do kolekcji. Takie chwile wynagradzają mi codzienne trudności związane z uprawianiem tego sportu – wspomina zawodniczka.

W 2013 r. czeka ją kolejne wyzwanie, bo w Lublinie odbędzie się Puchar Świata, którego Marciniak jest główną faworytką. – I właśnie dobrego startu w tej imprezie będę sobie życzyła w noworoczną noc.

Daniel Iwanek
Lubelski Klub Karate Tradycyjnego, karate tradycyjne

W 2012 r. przeszedł do historii światowego karate, bo wywalczył trzeci złoty medal mistrzostw świata. Co ciekawe, każdy z nich zdobył w innej konkurencji. W Wilnie zwyciężył w fuku-go, w Kurytybie był najlepszy w kumite, a w Łodzi w kumite drużynowym.

Zawodnik LKKT pokazał w Atlas Arenie wielką klasę i wygrał wszystkie walki. Dlatego ogromne zaskoczenie wywołała absencja Iwanka w finałowym pojedynku z Brazylią. Zastąpił go w nim Łukasz Radwański. – Drużyna składa się z czterech zawodników, a Łukasz nie wystąpił w żadnej z poprzednich walk – mówi Iwanek. – Chciałem, aby on również miał swój udział w naszym sukcesie, dlatego oddałem mu swoje miejsce. To była tylko i wyłącznie moja decyzja.

Radwański poradził sobie w finale bardzo dobrze. Wraz z Damianem Stasiakiem swoje pojedynki zgodnie zremisowali, dlatego o losach złotego medalu miało przesądzić starcie Łukasza Wójcika z Ricardo Buzzim. Polak najpierw wypchnął rywala za matę, a chwilę później został nagrodzony wazari i Polska mogła świętować mistrzostwo świata.

Ewa Mizdal
Unia Hrubieszów, podnoszenie ciężarów

Jedyny nasz sportowiec, który może dobrze wspominać Londyn. Sztangistka Unii Hrubieszów wywalczyła siódme miejsce w kategorii do 75 kg. Ten rezultat jest jednak małym zakłamaniem rzeczywistości, bo Mizdal była przewidziana do startu w kategorii 69 kg. – Wspólnie z trenerem Ryszardem Soćko zdecydowaliśmy, że większe szanse na lepszą pozycję mam w 75 kg. Dzięki dobremu występowi w Londynie uwierzyłam, ze stać mnie na podnoszenie większych ciężarów. Liczę, że w Rio de Janeiro powalczę o medal igrzysk olimpijskich. Na razie jednak muszę skoncentrować się na mistrzostwach Europy w Warnie – tłumaczy Mizdal. – Chcę z Bułgarii wrócić z miejscem na podium.

KMŻ Lublin
żużel

Dzięki dobrej postawie \"Koziołków”, żużel stał się w Lublinie sportem numer jeden. Żużlowcy do ostatniej kolejki liczyli się w walce o awans do ekstraligi. Na finiszu jednak lepsze okazały się drużyny Startu Gniezno i GTŻ Grudziądz. – Nie zapominajmy, że byliśmy beniaminkiem rozgrywek. Walkę o awans opłaciliśmy sporym zadłużeniem. W tej chwili w kasie klubu brakuje około 400 tys. zł. Nie jest to jednak wina klubu. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest zbyt mała pomoc ze strony miasta. Największym sukcesem tego sezonu jest jednak fakt, że przyciągnęliśmy na nasz obiekt kilka tysięcy fanów. Żużel stał się wizytówką Lublina, a meczami KMŻ żyło całe miasto – przyznaje Dariusz Sprawka, prezes klubu. Istotną w tym rolę miało oświetlenie, które zostało zainstalowane na obiekcie przy Al. Zygmuntowskich. Jupitery po raz pierwszy zabłysły podczas eliminacji Złotego Kasku, które wygrał Krzysztof Kasprzak.

Dobra postawa \"Koziołków” poskutkowała tym, że lublinianie są bardzo łakomymi kąskami w okienku transferowym. Tacy żużlowcy jak Robert Miśkowiak czy Dawid Stachyra przebierają w ofertach. Szkoda tylko, że wśród nich nie ma propozycji z Lublina. Przez kryzys finansowy na razie nie jest pewne jak będzie wyglądał skład na nowy sezon.

Azoty Puławy
piłka ręczna

Szczypiorniści z Puław zajęli w męskiej Superlidze piąte miejsce. Trzeba je uznać za spory sukces, zwłaszcza patrząc na kadrę Azotów w zeszłym sezonie. W lecie Marcin Kurowski nieco przebudował zespół i puławianie znowu zyskali na jakości. W obecnych rozgrywkach dość pewnie zmierzają po miejsce na podium, a do tego dołożyli awans do turnieju Final Four Pucharu Polski. – Jestem dumny z postawy zawodników. Naszym celem było uzyskanie awansu do europejskich pucharów i udało nam się to zrobić. Rozgrywki Challenge Cup rozpoczniemy od 1/8 finału, w której zmierzymy się z belgijską drużyną VS Initia Hasselt – podkreśla Jerzy Witaszek, prezes Azotów Puławy.

Bogdanka Łęczna
piłka nożna

Gdyby stworzyć tabelę obejmująca wszystkie spotkania pierwszej ligi w 2012 r., Bogdanka Łęczna uplasowałaby się na czwartej pozycji. Podopieczni Piotra Rzepki wywalczyli w tym okresie 49 punktów i to jest świetny wynik. Imponująca w ich wykonaniu była zwłaszcza wiosna, kiedy przez długi okres czasu walczyli o awans do ekstraklasy. – W lecie zespół mocno zmienił się i potrzebowaliśmy kilku spotkań, aby dojść do pełni formy, dlatego jesień w naszym wykonaniu była nieco gorsza – tłumaczy Piotr Rzepka, trener Bogdanki. – Mocno zainwestowaliśmy w młodzież z naszego regionu i jestem przekonany, że wiosną będziemy zbierać tego owoce.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama