Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Puma w lasach w okolicach Białej Podlaskiej? Leśnik: To był szok, niedowierzanie i duża dawka adrenaliny

Albo to znak, że sezon ogórkowy mamy w pełni, albo w lasach w okolicach Białej Podlaskiej grasuje… puma. Pod koniec czerwca drapieżnika miał tam widzieć leśnik. – To był wielki szaropopielaty kot, 80 centymetrów wysokości, 2 metry długości z grubym i długim ogonem. Widziałem go z odległości 15 metrów – relacjonuje 21-letni Mateusz Kiczyński, leśnik z nadleśnictwa Chotyłów.
Puma w lasach w okolicach Białej Podlaskiej? Leśnik: To był szok, niedowierzanie i duża dawka adrenaliny
Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego ZOO: – Na widok pumy na pewno nie należy uciekać, bo to prowokuje do ataku. Poza tym zwierzę raczej nie będzie lgnęło do zabudowań, bo ma teraz pod dostatkiem pożywienia w lesie. Fot. sxc.hu

 – Trwało to kilka sekund, ale ten skok i kocia czaszka były tak charakterystyczne, że od razu pomyślałem o pumie – dodaje Kiczyński, który dzikiego kota miał widzieć 29 czerwca niedaleko Leniuszek w gm. Tuczna.

Było już po godz. 19. – Po rutynowym obchodzie zdążyłem wejść do samochodu i wtedy kilkanaście metrów przede mną wyskoczyła puma. To był szok, niedowierzanie i duża dawka adrenaliny – przyznaje 21-latek.

Od razu powiadomił o tym fakcie swojego ojca, który jest zastępcą nadleśniczego w Nadleśnictwie Chotyłów. – Relacja była wiarygodna. Nie miałem wątpliwości, że muszę zareagować, bo w tamtych okolicach sporo ludzi chodzi teraz na jagody – przyznaje zastępca nadleśniczego Mariusz Kiczyński. Dlatego powiadomił Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych, straż graniczną oraz pożarną, policję oraz weterynarza powiatowego.

Rękę na pulsie trzymają też wójtowie okolicznych gmin. – Nie chcieliśmy podnosić wielkiego alarmu. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Powiadomiliśmy sołtysów wszystkich wsi – mówi Zygmunt Litwiniuk, wójt gminy Tuczna. – Środowisko lokalne wrze. Wszyscy już o tym wiedzą. To teren przygraniczny, wiec naszą gminę i tak straż graniczna patroluje – dodaje Litwniuk.

Skąd w ogóle zamieszkujący Amerykę dziki kot mógł się wziąć na południowym Podlasiu? – To szlak przerzutowy. Możliwe, że puma uciekła z przemytu albo z zoo w Brześciu – przypuszcza zastępca nadleśniczego. Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego nie planuje na razie odłowu dzikiego zwierzęcia.

– Opis rzeczywiście wskazuje że to była puma, chociaż na początku myślałem, że chodzi o rysia – mówi Roman Laszuk, łowczy okręgowy z Białej Podlaskiej. – Bo te co jakiś czas spotyka się na naszym terenie.

W środowisku lokalnym krążą już informacje o tym, że myśliwi znajdują w kompleksach leśnach w gm. Tuczna nietypowo poszarpane sarny. Miałoby to wskazywać na dzikiego drapieżnika. Ale Laszuk tego nie potwierdza.

Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego ZOO: – Na widok pumy na pewno nie należy uciekać, bo to prowokuje do ataku. Poza tym zwierzę raczej nie będzie lgnęło do zabudowań, bo ma teraz pod dostatkiem pożywienia w lesie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama