Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jak sąd dał się nabrać Imanowi E. Teraz Zakłady Tytoniowe w Lublinie są jeszcze bardziej zadłużone

Produkcja trwa, są klienci, a firma może spłacać wierzycieli – tak sytuację Zakładów Tytoniowych w Lublinie przedstawił w sądzie Iman E., właściciel firmy. Sąd uwierzył na słowo i dał mu czas na wyjście na prostą. Skutek to kolejne długi. Proces dotyczący upadłości ZTL toczył się za zamkniętymi drzwiami. Dotarliśmy jednak do zeznań, jakie składał Iman E.
Jak sąd dał się nabrać Imanowi E. Teraz Zakłady Tytoniowe w Lublinie są jeszcze bardziej zadłużone
Zakłady Tytoniowe w Lublinie (fot. Maciej Kaczanowski)

Lubelski zakład jest obecnie w stanie tzw. upadłości układowej. Sąd zgodził się na to w marcu tego roku. Firma dostała czas na przygotowanie porozumienia z wierzycielami (jej zadłużenie to obecnie ponad 50 mln zł). Jednocześnie nie powinna jednak generować nowych długów. Stało się inaczej. Jak ustaliliśmy, w ostatnich miesiącach właściciel ZTL wciąż nie płacił m.in. podatku od nieruchomości i składek na ZUS. Od marca zaległości firmy wzrosły o ok. 2,5 mln zł. Jutro sąd ma podjąć decyzję w sprawie ogłoszenia upadłości likwidacyjnej spółki. Oznaczałoby to, że stery w firmie przejmie syndyk. Odebrałby je Imanowi E. – właścicielowi ZTL, któremu prokuratura zarzuca wyprowadzanie pieniędzy ze spółki.

Śledczy będą się też przyglądać zeznaniom, jakie Irańczyk składał w procesie upadłościowym. Z naszych ustaleń wynika, że jego plan na wyjście z długów miał niewiele wspólnego z rzeczywistością. Sąd uwierzył jednak, że firma produkuje i ma kontrahentów. Iman E. zyskał czas (w rezultacie przejął Fermentownię Tytoniu w Krasnymstawie), a spółka kolejne długi.
– Analizujemy zeznania, jakie Iman E. składał w procesie upadłościowym – przyznaje Andrzej Jeżyński z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. – Jest jednak zbyt wcześnie, by mówić o ewentualnych zarzutach za składanie fałszywych zeznań. Aktualnie koncentrujemy się na głównym wątku śledztwa.

Proces dotyczący upadłości ZTL toczył się za zamkniętymi drzwiami. Dotarliśmy jednak do zeznań, jakie składał Iman E. Przekonywał on sąd, że spółka prowadzi działalność produkcyjną. Eksportuje gilzy do Szwajcarii i Bułgarii.

– Z tego jest 200 tys. euro przychodu miesięcznie – zapewniał Iman E.

– Co tydzień dostarczane były raporty o produkcji, z których wynikało, że…brak jest produkcji – ripostował nadzorca sądowy, wyznaczony do pilnowania finansów ZTL.

Sąd uwierzył jednak Imanowi E. Irańczyk snuł również wizje inwestycji, które miały zapewnić lubelskiej fabryce świetlaną przyszłość. Zobowiązania firmy miały zostać spłacone m.in. przez podwyższenie kapitału.

– Amerykański fundusz inwestycyjny ma objąć nowe akcje – zapowiadał Iman E. – Z tych pieniędzy zostaną spłacone wierzytelności na kwotę 36 mln zł.

Właściciel ZTL zapewniał sąd, że firma zdobyła również kontrahenta ze Szwajcarii. Miał on umożliwić spółce wejście na rynek niemiecki, austriacki i duński. Taka produkcja i zewnętrzny inwestor z USA miały pozwolić ZTL na spłacenie wierzycieli.

– To są założenia, które dopiero mają się ziścić – oceniał nadzorca sądowy.

Zdaniem Imana E., lubelska fabryka warta jest ok. 100 mln zł, z czego od 50 do 70 mln zł to nieruchomości. To znacznie więcej niż długi firmy. Nadzorca sądowy wycenił tymczasem budynki na maksymalnie 27 mln zł. Wyliczył również, że koszty działania spółki są znacznie wyższe, niż deklarował Iman E. Sądu to nie przekonało.

– Iman E. opowiadał bzdury, żeby zyskać na czasie – mówi nam jeden z pracowników ZTL. – Produkcja była szczątkowa, tylko jakieś próbki towarów. Do tej pory fundusz z USA nie dał nam grosza. Co więcej, Iman E. ściąga teraz do firmy kolejnych „inwestorów”. Opowiada im, że będzie produkował na dużą skalę.

Tymczasem w czerwcu, przez długi wobec celników resort rolnictwa zakazał ZTL wytwarzania wyrobów tytoniowych. Zakaz obowiązuje przez trzy lata. Bez względu na spłatę zadłużenia. To oznacza, że firma w obecnie formie nie ma szans by wrócić na rynek.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama