Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Co zrobić, gdy pasażer pali? W Świdniku szkolą stewardessy i stewardów

Rozmowa z trudnym pasażerem, rozwiązywanie problemowych sytuacji czy gaszenie pożaru zasłoną – to niektóre z zadań stawianych przed kandydatami na stewardessy i stewardów. Praca członka personelu pokładowego to nie tylko to, co widzą pasażerowie
Co zrobić, gdy pasażer pali? W Świdniku szkolą stewardessy i stewardów

W Porcie Lotniczym Lublin trwa szkolenie kandydatów do pracy w personelu pokładowym linii lotniczych Wizz Air. Uczestniczy w nich 18 osób. Po ukończeniu sześciotygodniowych kursów część z nich zacznie pracę w powstającej we wrześniu na lubelskim lotnisku bazie operacyjnej węgierskiego przewoźnika. Pozostali zostaną zatrudnienie w Warszawie, Poznaniu i Katowicach.

Dużo zakuwania

Szkolenia trwają sześć tygodni. Zakres wiedzy, jaką trzeba przyswoić, jest dość szeroki i często zaskakujący dla samych kandydatów. – W tym czasie dowiadują się m.in., dlaczego samolot lata, poznają prawo lotnicze i fachową terminologię, dowiadują się o swoich codziennych obowiązkach i procedurach związanych z bezpieczeństwem i sytuacjami awaryjnymi. Mają też szkolenia związane z cateringiem pokładowym, a także teoretyczne kursy z pierwszej pomocy – wylicza Milena Bańka, która w Wizz Air pracuje od dziesięciu lat, a od 2008 roku zajmuje się szkoleniem pracowników personelu pokładowego.

– Szkolenie nie należy do najłatwiejszych. Mamy dużo informacji do przyswojenia, sporo nowych rzeczy, nowego słownictwa. Wszystkie zajęcia prowadzone są w języku angielskim, co jest dodatkowym utrudnieniem. Ale nie jest źle – przyznaje Aleksandra Dobrowolska z Lublina, która niedawno skończyła studia. – Zaskoczeniem było też to, że szkolenie trwa tak długo. Ale już na początku przekonaliśmy się, że materiał jest tak obszerny, że musi to być rozłożone w czasie.

Kursanci przyznają też, że sama obecność na zajęciach nie wystarczy. Wielu z nich po trwających po kilka godzin szkoleniach uczy się także w domu. – Myślę, że nikt z nas nie poradziłby sobie bez powtarzania materiału. Jest tego bardzo dużo: cała budowa samolotu i kokpitu, wszystkie procedury, musimy wiedzieć, jak radzić sobie w stresujących sytuacjach czy współpracować z załogą. Ale jeżeli ktoś lubi pracować z ludźmi i nie lubi siedzieć w miejscu, to na pewno będzie zadowolony z tej pracy – twierdzi lublinianka Paula Ważna.

Wyobrażenia na bok

– Najciekawsze były pierwsze zajęcia. Dowiedzieliśmy się, jak funkcjonuje samolot, mogliśmy zobaczyć, jak to wszystko wygląda od kuchni, a nie tylko z perspektywy pasażera – opowiada inna kandydatka do pracy w lubelskiej bazie, Beata Kidaj.

– Od razu powiedziano nam, żebyśmy wszystkie wyobrażenia, jakie mamy związane z tą pracą, odstawili na bok, bo praca wygląda zupełnie inaczej, niż widzą to pasażerowie – dodaje Sebastian Żukowski. – I rzeczywiście, jest zupełnie inaczej, mamy dużo więcej obowiązków, procedur które musimy znać i sytuacji, jakie musimy rozwiązywać.

Trudny pasażer

O takich sytuacjach kandydaci dowiadują się m.in. zajęć poświęconych rozmowie z tzw. „trudnym pasażerem”. – Uczymy ich, jak rozmawiać i rozwiązywać problemy. Dotyczy to sytuacji, gdy pasażer nie stosuje się do poleceń personelu, m.in. nie chce zapiąć pasów, pali papierosa, czy nie przełącza telefonu w tryb samolotowy – mówi Milena Bańka.

W takich przypadkach pracownicy personelu pokładowego mają ściśle określone wytyczne, według jakich mają postępować. – Najważniejsze jest, żeby utrzymać kontakt na odpowiedniej linii i rozmawiać z nim w odpowiedni sposób, w zależności od tego, czy jest na przykład agresywny czy pasywny – mówi kolejny z kursantów, Marcin Szwedo.

Założyć mundur

Każdy, kto leciał samolotem wie, że w przypadku stewardess i stewardów, duży nacisk jest kładziony na ich wygląd. Dlatego oddzielne zajęcia w czasie szkoleń są też poświęcone tzw. regulacjom mundurowym. – Każdy przyszły członek personelu pokładowego musi wiedzieć, jak nosić mundur. W przypadku kobiet istotne są też wytyczne dotyczące makijażu, fryzury, czy biżuterii. Na to szkolenie czekają w szczególności dziewczęta – przyznaje instruktorka szkoląca kursantów.

– Każda dziewczyna lubi dobrze wyglądać, więc na pewno będzie ciekawie. Ale są to bardzo wymagające zasady, gdzie przykłada się uwagę do wielu najdrobniejszych szczegółów – mówi Paula Ważna.

Stres będzie w Budapeszcie

Po pięciotygodniowym szkoleniu, ostatni tydzień kursanci spędzą w Budapeszcie. Tam będą musieli m.in. udowodnić, że potrafią pływać (co deklarowali na etapie rekrutacji) i założyć w wodzie kamizelkę ratunkową. Wezmą też udział w symulacjach akcji ewakuacyjnej, którą będą musieli przeprowadzić w jak najkrótszym czasie. Będą także mieli za zadanie ugasić pożar, nie tylko gaśnicą, ale też tym co znajdą na pokładzie, czyli np. zasłoną. Na koniec kandydatów na stewardessy i stewardów czekają egzaminy końcowe.

– To wszystko, co mieliśmy do tej pory, to chyba nic przy tym przy tym, co czeka nas w Budapeszcie. Tam czekają nas konkretne zadania. Do tego pojawi się stres, bo wszystko musi wyjść tak jak jest w protokole, nie ma miejsca na improwizację – podsumowuje Marcin Szwedo.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama