– Inspektorzy stwierdzili nieprawidłowości dotyczące m.in. nieterminowego przystąpienia do ustalania przyczyn i okoliczności wypadku przy pracy, braku aktualnej oceny ryzyka zawodowego dla jednego ze stanowisk pracy i braku nowych oznaczeń dróg i ciągów komunikacyjnych w magazynie na zapleczu marketu – informuje Katarzyna Fałek-Kurzyna, rzecznik lubelskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy. – Stwierdziliśmy także brak wymaganej liczby miejsc siedzących w pomieszczeniu szatni damskiej i męskiej, brak zabezpieczenia wózka jezdniowego przed możliwością uruchomienia go przez osoby postronne, a także wykonywanie przez pracownicę prac transportowych z przekroczeniem norm przewidzianych dla kobiet.
Inspektorzy ustalili, że w hipermarkecie zostały opracowane wewnętrzne procedury przeciwdziałania mobbingowi. Jak dodaje rzeczniczka, inspektor pracy wydał decyzję w sprawie usunięcia nieprawidłowości.
O sytuacji pracowników w lubelskich hipermarketach pisaliśmy w maju. W połowie sierpnia na naszą redakcyjną skrzynkę przyszedł kolejny list. – Przez chwilę sytuacja się unormowała, wszyscy pracownicy, a w szczególności kierownicy, wychodzili do domu zgodnie ze swoim grafikiem – pisze autorka listu.
Radość nie trwała długo. Jak czytamy w liście, pracownicy znowu muszą brać niepłatne nadgodziny i spieszyć się z każdym zadaniem, które zlecają im szefowie. – Wszyscy mamy rodziny, zbliża się wrzesień i szkoła, kto ma zaopiekować się naszymi dziećmi, gdy my musimy zostawać po godzinach? – pyta jeden z pracowników.
Pracownicy lubelskiego Reala wysyłali do centrali Auchan (nowy właściciel sieci) listy ze skargami, ale nie spotkali się z żadnym odzewem. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dyrektorka Reala tłumaczy te skargi „wdrażaniem innego systemu pracy”.
Według pracowników sytuacja w Realu znacznie się pogorszyła wraz z przejęciem sklepu przez firmę Auchan. W maju otrzymaliśmy również list od pracownika sklepu tej sieci znajdującego się przy al. Wincentego Witosa 32 w Lublinie. Autor listu skarżył się m.in. na 12-godzinny czas pracy, konieczność pracy na 4 zmianach nocnych pod rząd oraz dużą ilość nadgodzin. – Człowiek po takim maratonie nie jest w stanie normalnie funkcjonować – podkreślał.
Dorota Patejko, rzeczniczka prasowa Auchan nie odpowiedziała na pytania, które jej wysłaliśmy. Na prośbę o komentarz wysłała SMS-a o treści: „Jesteśmy w stałym kontakcie z dyrektorem sklepu, który może uzyskać pomoc w każdej sytuacji”. O sytuacji zwykłych pracowników rzeczniczka nie wspomniała ani słowem.
Niepokojące informacje o warunkach pracy w marketach potwierdza Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Pracowników Handlu NSZZ Solidarność. – Dochodzą do nas sygnały, że w niektórych sklepach przejętych przez firmę Auchan sytuacja pracowników znacznie się pogorszyła. Trudno walczyć z wykorzystywaniem pracowników, to wymaga szerokich zmian systemowych.
Związkowiec dodaje, że „Solidarność” od lat prowadzi kampanie i akcje protestacyjne, ale niezbędne jest przy tym wsparcie pracowników. Ci jednak często boją się, że udział w akcjach związkowych zakończy się utratą pracy.
(kp)













Komentarze