• Jak pan ocenia ruchy Rady Nadzorczej LW Bogdanka w kierunku zmiany statutu spółki. Nie ma co ukrywać, że te ruchy mają zniechęcić Grupę Enea do zakupu akcji Bogdanki lub wywindować cenę tych papierów...
- Wezwanie na Bogdankę zmaterializuje się, jeśli Enea będzie mogła wykonywać ponad 50 proc. prawa głosów na walnym zgromadzeniu. Takie zastrzeżenie jest w wezwaniu. A więc w przypadku scenariusza proponowanego przez radę, wezwanie nie zostanie zrealizowane, a Enea odstąpi od inwestycji w Lubelski Węgiel Bogdanka. Z punktu widzenia rozwoju Bogdanki i utrzymania miejsc pracy w firmie, a zatem dla naszego regionu, byłaby to bardzo zła wiadomość. Bogdanka zatrudnia przecież 4800 ludzi wprost i dodatkowo około 1700 osób w spółkach działających przy kopalni.
Warto też pamiętać, że Bogdanka ma dostarczać węgiel do nowej elektrowni w Kozienicach, gdzie budowany jest największy blok na węgiel w kraju, o mocy 1075 MW. Dzięki bliższej współpracy, miałaby zabezpieczone paliwo, a więc możliwość produkcji taniej energii dla 10 milionów Polaków. Z drugiej strony, Bogdanka zyskałaby nowe perspektywy rozwoju. Taki partner, jak Enea zapewni Bogdance i całemu Lubelskiemu Zagłębiu Węglowemu stabilny rozwój na długie lata.
• Czy Enea ma zatem szansę przejąć LW Bogdanka?
- Ceny węgla w ostatnich 18 miesiącach spadły o ponad 50 proc., ze 120 dolarów za tonę do poniżej 60 i nadal spadają. Górnictwo to dziś bardzo ryzykowny biznes. Dlatego myślę, że oferta Enei może być oceniana jako atrakcyjna dla właścicieli Bogdanki.
Z perspektywy byłego ministra skarbu, osoby interesującej się życiem społeczno-gospodarczym, oceniam budowę silnego koncernu paliwowo-energetycznego, jako idealnie wpisującą się w politykę bezpieczeństwa energetycznego Polski. Z jednej strony mamy najbardziej efektywną kopalnię w Europie, z drugiej najnowocześniejszy koncern energetyczny. Taki mariaż może skutkować tylko wzrostem wartości. Przede wszystkim skorzystałby na tym nasz region.
• W prestiżowym raporcie BP Statistical Review of World Energy autorzy twierdzą, że węgiel jest paliwem schyłkowym. Jak pan może odnieść się do tej tezy?
- Przykład australijskiej firmy, która chce inwestować w polski węgiel pokazuje, że inwestorzy widzą przyszłość w tym surowcu, także w naszym województwie. Skłonni są w niego dużo zainwestować, zakładając że na koniec przyniesie to profit. Zatem jest zainteresowanie węglem.
Polityka energetyczna naszego kraju opiera się na węglu kamiennym i brunatnym. Dlatego na te kwestie musimy patrzeć w perspektywie 30-, 40-letniej, w kontekście obecnie realizowanych inwestycji energetycznych. Kozienice Opole, Jaworzno i Turów to ogromne, nowoczesne elektrownie na węgiel, które są właśnie w budowie, w które największe firmy zainwestowały ponad 30 miliardów złotych. 70 mld zł popłynie z kolei na modernizację sieci przesyłowych. Takiego dużego programu inwestycyjnego polska energetyka jeszcze nie widziała! Ważne, by nowoczesne siłownie były zasilane polskim węglem - to szansa dla Bogdanki.
• Puławy jednak wybrały budowę siłowni zasilanej gazem ziemnym. Czy pana zdaniem przyszedł już czas, aby uwolnić ceny tego paliwa dla firm?
- Liberalizacja rynku gazu postępuje już od jakiegoś czasu. Puławskie Azoty także mają różnych dostawców gazu, choć PGNiG jest największym. Dzięki polityce rabatowej PGNiG dla takich odbiorców jak Puławy, polskie nawozy mogą skutecznie konkurować na świecie. A przypomnę, że gaz to ponad 50 proc. kosztów produkcji w przemyśle chemicznym. Moim zdaniem już nadszedł czas, aby ceny tego paliwa zostały uwolnione.
W kontekście samych Puław warto przypomnieć, że w latach 80. minionego wieku ZA Puławy były na liście 80 największych trucicieli. Dziś ekologia w Puławach jest traktowana priorytetowo. Cały proces inwestycyjny w Puławach, budowa nowej elektrowni oraz modernizacja węglowej i linii produkcyjnych jest szacowana na ponad 2 miliardy złotych.
Warto też pamiętać, że Puławy to ważny element bezpieczeństwa żywnościowego Polski. Na forach międzynarodowych ten aspekt jest coraz częściej poruszany, w kontekście rosnącej populacji ludzi.
Cały czas Rosjanie jednak pokazują, że gazu można używać jak „broni”. Decyzja o budowie kolejnej nitki Nord Stream II. Czy mamy możliwość obrony przed gazowym dyktatem Moskwy?
- Proszę prześledzić, jak zostały zdywersyfikowane dostawy gazu do Polski. Sześć lat temu z kierunku wschodniego musieliśmy sprowadzać aż 10 miliardów metrów sześciennych gazu, a tylko do miliarda z innych kierunków, do tego pamiętajmy o naszym wydobyciu. Dzisiaj sytuacja jest odwrotna. 10 miliardów metrów sześciennych gazu możemy pozyskać z sieci Unii Europejskiej dzięki rozbudowaniu połączeń, tzw. interkonektorów, z Niemcami i Czechami. Takie połączenie budujemy także ze Słowacją. Dzięki temu nie obawiamy się już przysłowiowego zakręcenia kurka na „gazpromowskiej” rurze.
Intensyfikujemy też własne wydobycie. Na tym polu mamy niezłe osiągnięcia. A wkrótce zostanie oddany gazoport w Świnoujściu, gdzie właśnie trwają odbiory technicznie. Dzięki niemu będziemy mogli odbierać około 5, a po rozbudowie nawet 7,5 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie z całego świata. Podsumowując: Polska rocznie konsumuje do 16 miliardów metrów sześc. gazu. Dziś mamy możliwość pozyskania do 10 miliardów metrów sześciennych gazu z Unii Europejskiej, w kraju wydobywamy 3,5 miliarda, a wkrótce będziemy mogli sprowadzić 5 miliardów za pośrednictwem gazoportu. To oznacza, że w 2016 r. będziemy mieć nadwyżkę tego surowca i to nie licząc importu ze Wschodu. Nie grozi nam szantaż polityczny.
• Nie sposób jednak pominąć kwestii gazu łupkowego. Po pierwszej euforii, atmosfera nieco „zwarzyła” się...
- Nie było możliwości nie cieszyć się po doniesieniach Amerykanów dotyczących polskich złóż. W USA przygotowania do wydobycia gazu łupkowego trwały 15 lat, przez pięć kolejnych prowadzono wiercenia w kierunku wydobycia komercyjnego. W Polsce musimy wciąż szukać i wiercić. My także potrzebujemy czasu i musimy być cierpliwi. Zwłaszcza, że nasz gaz trudniej wydobyć.
• Na koniec jeszcze jedna kwestia. Poza Puławami budowę nowej siłowni zapowiadała koncern GDF Suez. Francuzi jednak wycofali się z projektu budowy elektrowni w Łęcznej. Czy pana zdaniem jest szansa na powstanie nowego bloku energetycznego w naszym regionie?
- Uważam, że w regionie Lubelskim jest potrzebna nowa siłownia. W tym także upatrywałbym szansy na sojusz regionalnej firmy z dużym koncernem energetycznym. Taniej nikt nie wyprodukuje prądu, niż na węglu z Bogdanki, w siłowni nieopodal kopalni. Myślę, że ten projekt będzie przedmiotem analiz w niedalekiej przyszłości.














Komentarze