Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kampania wyborcza w pełni. Jak kandydaci chcą zaistnieć w świadomości wyborców

Kampania parlamentarna nabiera rozmachu. Kandydaci patrzą na nas z billboardów, rozdają pliki ulotek, ale nie tylko. By wyborcy ich dobrze zapamiętali, próbują przeróżnych trików.
Kampania wyborcza w pełni. Jak kandydaci chcą zaistnieć w świadomości wyborców

W województwie lubelskim, podzielonym na dwa okręgi w o miejsca w parlamencie rywalizuje w sumie blisko pół tysiąca kandydatów. Walczą o 27 miejsc w Sejmie i 6 w Senacie. Decydująca batalia odbędzie się 25 października. Teraz w najlepsze trwa walka o poparcie.

- Tu nie ma miejsca na merytorykę. Kampania wyborcza jest czasem obietnic i przekonania ludzi o tym, że dany kandydat jest najlepszy. Każdy stara się wmówić wyborcom, że pomoże poprawić im poziom życia. Ale jak się przyjrzymy, większość partii ma podobne kwestie programowe. Dlatego sprawy wizerunkowe mają tak duże znaczenie - mówi dr Wojciech Maguś, specjalista od marketingu politycznego z UMCS. - Widać, że kandydaci starają się zaistnieć w świadomości wyborców. Ale często nie konkurują z rywalami z innych list, a rywalizują o uwagę wyborców popierających dane ugrupowanie.

Hity internetu
W dzisiejszych czasach znacząca część kampanii rozgrywa się w internecie. W pamięci internautów szczególnie zapada jednak niekoniecznie to, co w pierwszej kolejności chcieliby im przekazać potencjalni wybrańcy narodu. Wiele obrazków zaczyna żyć swoim życiem, wywołując uśmiechy na twarzach tych, którzy je oglądają. Mocno aktywna w tej kwestii jest posłanka Platformy Obywatelskiej Magdalena Gąsior-Marek, która na swoim profilu na Facebooku publikuje „filmowe memy”. Pierwsze było przerobione logo amerykańskiej wytwórni Metro Goldwyn Mayer, na którym charakterystycznego lwa zastąpiło jej zdjęcie. Poniżej znalazł się napis „MGM”, oznaczający skrót nazwy wytwórni, ale też inicjały parlamentarzystki.

Na tym nie koniec, bo pani poseł wkrótce wrzuciła do sieci memy, w których parafrazuje filmowe cytaty. Na jednym z nich porównuje się do Ireny Kwiatkowskiej, czyli słynnej kobiety pracującej z „Czterdziestolatka”.

Internautom zdążył się już „podłożyć” inny z kandydatów PO, lubelski radny Zbigniew Jurkowski. Na swoim prywatnym profilu zamieścił swoje zdjęcie z wielką filiżanką i podpisem: „Już niedługo zapraszam na kawę na Wiejską”. Z kolei Anna Augustyniak (PSL) zamieściła w internecie swoje zdjęcie, na którym patrzy na odbiorców jako figura karciana. Nawiązuje w ten sposób do „oczka”, które ma symbolizować jej pozycję na liście.

- Wydaje mi się, że kandydaci nie zdają sobie sprawy, że takie próby ocieplania wizerunku mogą zostać wyśmiane przez internautów. Internet rządzi się swoimi prawami - komentuje dr Wojciech Maguś. - Kampanie tabloidyzują się i jest w nich mniej merytoryki, a więcej puszczania oka do wyborców. Ale takie pomysły są kontrowersyjne, bo nie pokazują walorów polityków.

Mistrzowie happeningów
By zapaść w pamięci wyborców, kandydaci organizują też happeningi, podczas których starają się zwrócić na siebie uwagę w niecodzienny sposób.

Wspomniana Magdalena Gąsior-Marek inaugurując swoją kampanię na lubelskim deptaku rozdawała… kwiaty. W ten sposób nawiązała do nadanego jej przed pięcioma laty pseudonimu „Bukietowa”. Zyskała go wręczając bukiet Cezaremu Grabarczykowi, gdy Sejm odrzucił wniosek w sprawie wotum nieufności wobec ówczesnego ministra infrastruktury. A było to w momencie, gdy cała Lubelszczyzna walczyła z nim o pieniądze na budowę drogi S17 z Lublina do Warszawy. Posłanka tłumaczyła, ze nie wstydzi się swojego wizerunku, mówiąc, że ostatecznie udało się doprowadzić do budowy ekspresówki i wymieniała swoje pozostałe zasługi dla regionu.

Z kolei Grzegorz Muszyński (PiS) prezentował się dziennikarzom na tle swoich sztabowców z łopatami. Nawiązał w ten sposób do swojego hasła wyborczego „Ostatni na liście, pierwszy do roboty”.

Dwóch innych kandydatów przed kilkoma dniami częstowało mieszkańców Lublina gorącymi napojami. Lider lubelskiej listy Zjednoczonej Lewicy Janusz Palikot serwował herbatę. Była to mieszanka dziesięciu ziół, która jak zapewniał, nie ma nic wspólnego z marihuaną. Za to doskonale przyspiesza pracę jelita cienkiego, a na tę dolegliwość cierpi podobno 30 proc. Polaków. Natomiast Józef Godlewski, kandydujący do Sejmu z listy komitetu Kukiz’15 pod jednym z lubelskim ogólniaków rozdawał kawę. Głównie uczniom, bo w ten sposób chciał zwrócić uwagę na zakaz sprzedawania niektórych produktów w szkołach.

Zdarzają się też akcje zaczepne. Michał Rozpendowski, lubelska „jedynka” Partii KORWiN, podczas happeningu pod domem Janusza Palikota chciał wręczyć mu bilet na projekcję filmu „Pilecki”.

- To akurat próba zaistnienia poprzez „zaczepianie” kogoś silniejszego. Często mniej rozpoznawalni kandydaci próbują zgromadzić w ten sposób kapitał - ocenia dr Maguś.

Komu gadżet?
Kandydaci starają się zwrócić uwagę nie tylko za sprawą rozdawanych pęczkami ulotek. Ale jeśli chodzi o gadżety, do przeszłości odchodzą długopisy czy kalendarzyki. W stronę kosmetologii poszły na przykład kandydatki PO.
Posłanka Joanna Mucha przygotowała pilniczki do paznokci. Na jednej stronie widnieje jej nazwisko, a na drugiej oczy, na które nie sposób nie zwrócić uwagi. Z kolei Marta Wcisło rozdawała pomadki ochronne do ust. Radna miejska z Lublina przygotowała więcej upominków. Są wśród nich także m.in. choinki zapachowe do samochodu.
Na produkty spożywcze postawił natomiast poseł PSL, Jan Łopata. Dla wyborców przygotował słoiczki z miodem gryczanym - jak zapewnia, z własnej pasieki. Pojawia się pytanie, czy widniejąca na etykiecie data wyborów jest jednocześnie datą przydatności do spożycia.
- Gadżety nie są niczym nowym, choć rzeczywiście w tej kampanii mamy nasilenie oryginalnych pomysłów. Jednak na skalę światową nie są to nowości. Dyskusyjne jest jednak to, na ile takie nośniki są perswazyjne. Są sympatyczne i pozytywne, ale raczej nie spowodują, że ktoś zagłosuje na daną osobę - uważa dr Maguś.

Co dalej?
Możemy się spodziewać, że tego typu obrazków, happeningów i gadżetów będzie więcej. Kampania wkracza w decydującą fazę, a przed nami jeszcze dwa tygodnie rywalizacji. Coraz więcej kandydatów także „odświeża”, bądź dopiero zakłada swoje profile na portalach społecznościowych.
- Najpewniej główni gracze przygotują mocne uderzenie wizerunkowe i będziemy mieli do czynienia z intensyfikacją „baloników i cukierków” - podsumowuje dr Maguś. - Ale z drugiej strony możemy też spodziewać się nasilenia negatywnej kampanii.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama