Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Zabijanie niewinnych ludzi świadczy o słabości. Czym jest Państwo Islamskie?

Rozmowa z profesorem Maciejem Munnichem, historykiem i specjalistą ds. Bliskiego Wschodu z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Zabijanie niewinnych ludzi świadczy o słabości. Czym jest Państwo Islamskie?

• Czym jest Państwo Islamskie, które stoi za ubiegłotygodniowymi zamachami w Paryżu?

– W ostatnim czasie często pojawia się w przekazach medialnych, ale istnieje od ok. czterech lat, więc nie jest niczym nowym. Formalnie jego przywódca Abu Bakr al-Baghdadi ogłosił się jego kalifem. Jest to próba powrotu do jedności świata islamskiego z wczesnego średniowiecza, gdy jeden kalif władał całą ummą, czyli całą społecznością muzułmańską. To nie jest nic nowego. Arabowie mają poczucie jedności, takie dążenia miały miejsce już po pierwszej i drugiej wojnie światowej. Teraz znowu mamy do czynienia z powrotem koncepcji idealnej wielkiej jedności, ale realizowanej w bardzo brutalny sposób i w skrajnie religijnym nastawieniu. Na terenie Państwa Islamskiego mogą żyć tylko muzułmanie, a inni muszą płacić tzw. dżizję, inaczej giną. W sferze ideologocznej jest ono zbliżone do Arabii Saudyjskiej, która na zewnątrz jest państwem pozornie normalnym. Państwo Islamskie jest konsekwentne do bólu, swoją ideologię realizuje nie tylko wewnątrz.

• Jak dużym zagrożeniem jest Państwo Islamskie dla współczesnego świata?

– Trzeba rozróżnić, czy chodzi o twór parapaństwowy istniejący na pograniczu Syrii i Iraku, czy o całą jego koncepcję. Samo Państwo Islamskie jako terytorium jest zagrożeniem tylko lokalnym: dla Iraku, Syrii, Kurdów. Ale widać, że obecnie jest w totalnej defensywie. Jeśli państwa zachodnie zechciałyby się pojawić na tym terenie ze swoimi wojskami lądowymi, wystarczyłoby ok. półtora miesiąca, aby je zniszczyć. Jednak to byłoby zła rzecz, bo Państwo Islamskie to także pewna idea. Jeśli mamy muzułmanów, którzy podzielają skrajne poglądy, to będą je realizować, nieważne czy mieszkają na terenie kalifatu, czy w innych miejscach. Nie dadzą rady zniszczyć takiego państwa jak Francja i wprowadzić w nim islamu, ale realne jest zagrożenie zamachami terrorystycznymi, jak te w Paryżu, na całym świecie.

• Czy rozwiązaniem są wzmożone naloty na pozycje Państwa Islamskiego, z jakimi mamy do czynienia w ostatnich dniach?

– W jakimś stopniu mogą one osłabić Państwo Islamskie, ale pokonać je można tylko na lądzie. Tu walczą z nim trzy siły: Szyicki Irak, Kurdowie i syryjski reżim Baszszara al-Asada. Jeśli świat zachodni chce pokonać islamistów, musi porozumieć się z tymi trzema stronami. To nie jest łatwe. Kurdowie mają sympatię Zachodu, ale dla należącej do NATO Turcji są pierwszym przeciwnikiem w Syrii. W Iraku duże wpływy ma Iran, uznawany za oś zła. W tych kategoriach mieści się także Asad, który prowadzi w swoim kraju wojnę domową.

• Rosjanie zamieścili ostatnio nagrania, na których widać, jak bombardują konwoje z ropą. A to właśnie handel tym surowcem jest jednym z głównych źródeł dochodów Państwa Islamskiego.

– To nie ulega wątpliwości. Ale ta ropa jest gdzieś sprzedawana i dopóki będzie na nią popyt, takie naloty będą tylko półśrodkiem. Żeby wyeliminować to zjawisko, trzeba wykluczyć pośredników, którzy sprzedają ją do Turcji i stamtąd dalej. To może być bardzo trudne.

• Jakie są inne źródła finansowania Państwa Islamskiego?

– Jest to m.in. sprzedaż artefaktów archeologicznych, której sprzyja czarny rynek wśród kolekcjonerów zabytków. W dużej mierze są to również podatki wewnątrz państwa, jak wspomniana dżizja, czy rabunki wewnętrzne. Do tego dochodzi nieoficjalne wsparcie z państw Zatoki Perskiej od prywatnych darczyńców czy fundacji religijnych głównie z Arabii Saudyjskiej czy Kataru.

• Jakie są możliwe scenariusze rozwoju wydarzeń w tej części świata?

– Myślę, że prędzej czy później Państwo Islamskie na tych terenach, które opanowało zostanie ograniczone bądź zlikwidowane przez te trzy siły. Ale to nie rozwiąże problemów ideologii. Najpoważniejsze zagrożenie to ewentualne przejęcie przez tych ludzi terenów na Półwyspie Arabskim, ponieważ część jego mieszkańców jest bliska tym poglądom, choć w mniej skrajnej formie. Gdyby radykalni islamiści zakorzenili się tam, byłby to poważny problem dla całego świata, bo jest to bardzo bogaty region. Mogłaby m.in. wzrosnąć cena ropy. Zamachy takie jak te w Paryżu są bardzo bolesne, ale nie mają aż tak wielkiego wpływu geopolitycznego. To próba zastraszenia i pokazania własnej siły, choć też świadcząca o bezradności terrorystów. Nie są w stanie opanować terenów w Europie, ani dosięgnąć takich osób jak Francois Hollande, Barrack Obama czy Władimir Putin, tylko zabijać na ulicach niewinnych ludzi. To świadczy o ich słabości.

• Jak Zachód może poradzić sobie z terroryzmem?

– Fachowcy od służb specjalnych, którzy nie muszą być poprawni politycznie mówią, ze zagrożenie jest większe tam, gdzie są skupiska muzułmanów. Politycy nie mogą pozwolić sobie na to, żeby tak powiedzieć. Nie mówię oczywiście, że każdy wyznawca islamu to terrorysta, ale trzeba przede wszystkim kontrolować migrację i oddzielić uchodźców od imigrantów. Należy też kontrolować te środowiska.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama