Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Znad Tanwi do Kuala Lumpur. Borówki na plantacji są zbierane ręcznie

Do 30 minut. Tyle czasu mija maksymalnie od momentu zerwania borówki z krzewu do wstępnego schłodzenia owoców. Wszystko po to, aby były jak najwyższej jakości. I to się udaje. Borówki z Plantacji nad Tanwią trafiają nie tylko na polski czy też na bardzo wymagający brytyjski rynek. Można je też kupić w ekskluzywnych sklepach w Kuala Lumpur
Znad Tanwi do Kuala Lumpur. Borówki na plantacji są zbierane ręcznie

- Praca na plantacji borówki zaczyna się zaraz po zbiorze i kończy kolejnym zbiorem - mówi Dominika Kozarzewska, prezes Grupy Producentów Owoców „Polskie Jagody”, do której należy Plantacja nad Tanwią (powiat biłgorajski).

Trzmiele i działa

- Na jesieni robimy analizę gleby i usuwamy chwasty. My w produkcji nie używamy w ogóle herbicydów - podkreśla Kozarzewska. - Potem zaczyna się zimowe cięcie. Na takiej plantacji jak ta nad Tanwią trwa to 3, nawet 4 miesiące. Zatrudniamy do tego ok. 100 osób. Potem od wiosny zaczyna się nawożenie i pielęgnacja. W okresie kwitnienia wprowadzamy trzmiele i pszczoły.

Na terenie Plantacji nad Tanwią staje ok. 100 uli pszczelich. W przypadku trzmieli są to tripole. Jest ich kilkaset. - Dzięki temu poprawiamy zapylenie w sposób naturalny, a po drugie: w przypadku pszczół uzyskujemy też przepyszny miód borówkowy - mówi Kozarzewska.

To nie wszystkie zabiegi wykonywane na plantacji. Wiosną trzeba chronić krzewy przed przymrozkami i gradem za pomocą dział przeciwgradowych. Potem dochodzi koszenie plantacji i jej nawadnianie. - Mamy system fertygacji, czyli kroplowego nawadniania połączonego z nawożeniem. Zaleta tego jest taka, że bardzo precyzyjnie możemy dozować roślinom nawozy.

Rodzinne tradycje
Wszystko zaczęło się w latach 70. minionego wieku. - Moja mama w czasie pracy na SGGW (Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie - przyp. aut.) zainteresowała się uprawą borówki - wspomina nasza bohaterka. - Mama była pracownikiem naukowym. Choć to była komuna, rodzice wpadli na pomysł, że chcieliby robić coś na własny rachunek. Tak też się stało. Pod koniec lat 70. w Piskórce pod Warszawą założyli jedną z pierwszych szkółek i plantacji borówki w Polsce. Mama współpracowała na uczelni z panem doktorem Kazimierzem Pliszką, który niestety już nie żyje. Był prekursorem uprawy i wielkim entuzjastą borówki. Przyczynił się do tego, że borówka zaczęła być uprawiana w Polsce na skale towarową.

Polish Berry Cooperative

Działalność się rozwijała. - Rodzice zaczęli poszukiwać nowego miejsce na założenie większej plantacji borówki - mówi Kozarzewska. Plantatorzy rozpoczęli współpracę z Januszem i Celiną Żak. - Małżeństwo posiadało 84 hektary gruntów, które kupili z państwowych zasobów. Planowali założyć plantację borówki. Z tej współpracy narodziła się właśnie Plantacja nad Tanwią. Plantację prowadziły wówczas trzy nasze rodziny, ponieważ ja i mój mąż otrzymaliśmy propozycję wejścia do tej spółki.

Plantacja nad Tanwią z czasem się powiększała. Obecnie liczy ponad 160 ha. - W międzyczasie zmienił się też skład wspólników. Państwo Żak już z nami nie współpracują - przyznaje Kozarzewska. - W 2010 wpadliśmy na pomysł, by założyć grupę producentów. Grupa „Polskie Jagody” zaczęła działać w 2011 roku.

Młodzi plantatorzy postawili sobie za cel większą konsolidację borówkowych przedsiębiorstw. - W tej chwili tworzymy Polish Berry Cooperative. To jest podmiot, który mamy nadzieję, że będzie funkcjonować jako zrzeszenie grup producenckich.

Jak będzie za 5 lat

Poza „Polskimi Jagodami” łączą się jeszcze trzy grupy producentów z trzech różnych województw. - Patrząc na rynek takie działanie było dość zaskakujące - przyznaje Kozarzewska. - Było to bowiem przejście od konkurowania do współpracy.

Pomysł zjednoczenia się poszczególnych grup producentów borówki zaproponowała Dorota Zęgota z grupy Elliot, z województwa podkarpackiego. - Wcześniej, od jakiś 2- 3 lat, mieliśmy spotkania robocze. Wiedzieliśmy już, że mamy podobne podejście do biznesu, że bardzo ważna dla nas jest kwestia rozwoju i innowacyjności i takiej chęci bycia przed peletonem - wylicza Kozarzewska. - Wiedzieliśmy, że aby dobrze odnaleźć się na rynku trzeba myśleć strategicznie. Nie gdzie sprzedam w tym sezonie i czy o 5 groszy taniej czy drożej, tylko gdzie sprzedam za 5 lat, jak ten rynek będzie wówczas wyglądał i co mogę zrobić aby na niego w pewien sposób wpłynąć.

Wdzięczny owoc
Borówka nie jest łatwą w uprawie rośliną. Poza tym, by założyć plantację, potrzebne są nie tylko spore środki finansowe. - Zagadnienia związane z produkcją borówki są dość wyrafinowane i skomplikowane. Natomiast sam owoc jest wdzięczny w tym sensie, że ludzie są świadomi tego jak duże są walory zdrowotne borówek - przyznaje Kozarzewska. Borówka kwitnie przez miesiąc. Owoce zbiera się przez trzy miesiące. - W zależności od odmiany to jest od 3 do 5 zbiorów, czyli tyle razy trzeba podejść pod każdy krzew.

Praktycznie każdy zbiór jest ręczny. Kombajny do zbioru borówek są i na Plantacji na Tanwią ich też się używa. - Jednak robimy to tylko w przypadku zbioru owoców, które idą do przetwórstwa. Te super jakości owoce deserowe są zbierane ręcznie.

Podczas zbioru owoców na plantacji pracuje około tysiąca osób.

Kuala Lumpur

„Polskie Jagody” sprzedają borówki zarówno jako świeże owoce jak też zamrożone do przetwórstwa. - Robimy też własny sok. Obecnie bardzo intensywnie pracujemy też nad innymi przetworami, m.in. borówkami suszonymi i w czekoladzie - mówi pani prezes.

Większa część produkcji - 75 procent - jest eksportowana. Borówki z Polish Berry Cooperative trafiają na 20 rynków. W Europie to głównie do Wielka Brytania, Irlandia, Niemcy, Skandynawia. Borówki trafiają też na Daleki Wschód: do Malezji, Japonii, Singapuru czy Indonezji.

Do tych krajów borówki lecą. - W przypadku tych krajów spotkaliśmy się z bardzo sympatycznymi reakcjami polskich służb dyplomatycznych. Byli zachwyceni, że można kupić jakiś produkt z Polski i to w dodatku świeży. Przesyłali nam zdjęcia, np. gazetki reklamowej w Singapurze czy z ekskluzywnego sklepu w Kuala Lumpur. Dzięki pracownikom ambasad i radcom handlowym mogliśmy prawie naocznie zobaczyć jak nasze borówki prezentują się w sklepach - mówi Dominika Kozarzewska. - Myślę, że z nas borówkarzy Polacy mogą być zadowoleni. Produkujemy najwyższej jakości owoce, eksportujemy je na najbardziej wymagające rynki. Mało kto wie, ale jesteśmy europejskim liderem. Sprzedajemy na 3 innych kontynentach. Działamy razem, całe pokolenie borówkarzy. To znak czasów i potencjalnie nawet symbol tego co można zrobić będąc otwartym, dzieląc się wiedzą i doświadczeniem. Po prostu kooperując.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama
Reklama