Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Rodzice płacą, a kasa znika. Co się stało z pieniędzmi uczniów z pięciu szkół?

Policja sprawdza, czy doszło do przywłaszczenia pieniędzy ze składek na ubezpieczenie uczniów pięciu kraśnickich szkół. Mundurowi zamierzają przesłuchać ponad 400 osób, w tym urzędników kraśnickiego magistratu.
Rodzice płacą, a kasa znika. Co się stało z pieniędzmi uczniów z pięciu szkół?

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył InterRisk Towarzystwo Ubezpieczeń SA Vienna Insurance Group. Chodzi o ubezpieczenie uczniów kraśnickich szkół, a konkretnie to, że składki wpłacone przez rodziców do firmy nigdy nie wpłynęły.

Sprawą zajmuje się kraśnicka policja. – Postępowanie jest prowadzone pod kątem oszustwa – informuje st. asp. Janusz Majewski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku. – Teoretycznie szkoły nie poniosły żadnej straty, tylko ubezpieczyciel. Firma wzięła na siebie odpowiedzialność. Dlatego każda osoba, która miała podpisaną umowę, jest ubezpieczona –tłumaczy rzecznik.

– Nieoficjalne i niepotwierdzone informacje w tej sprawie pojawiły się w styczniu 2016 r. – mówi Michał Mulawa, rzecznik Urzędu Miasta w Kraśniku. – Kwestie rozliczeń pomiędzy towarzystwem ubezpieczeniowym a agentem to wewnętrzna sprawa tych przedsiębiorstw. Ponadto otrzymaliśmy zapewnienie, że wszystkie wypłaty odszkodowań następują bez jakichkolwiek problemów.

Gdzie są pieniądze?

Skoro rodzice opłacili składki, to gdzie są pieniądze? Zgodnie z umową każda szkoła powinna przelać pieniądze na konto towarzystwa ubezpieczeń. Tutaj pieniądze otrzymywała agentka. Chodzi o ok. 46 tys. zł.

– Szkoły dokonały wpłaty w sposób zwyczajowo przyjęty – tłumaczy Mulawa. – W każdym przypadku dyrektor placówki otrzymał potwierdzenie dokonania wpłaty.

Ubezpieczenie uczniów to nie jedyny wątek w sprawie, którą bada policja. – Sprawdzamy też umowy z klientami indywidualnymi. Do przesłuchania mamy ponad 400 osób – przyznaje rzecznik kraśnickiej policji.

Chodzi m.in. o urzędników kraśnickiego magistratu, którzy dodatkowo ubezpieczali się u agentki.

Żona urzędnika

O to, czy to prawda, że „szykuje się jakaś gruba afera związana z ubezpieczeniem”, zapytał burmistrza już na listopadowej sesji Rady Miasta radny Tadeusz Członka. – W tle tej afery funkcjonuje człowiek, którego aktywność w kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości zaprocentowała zatrudnieniem go na etacie samorządowym – dociekał radny.

– Absolutnie o żadnej aferze nie słyszałem – zapewnił Mirosław Włodarczyk.

Agentka jest żoną byłego już urzędnika kraśnickiego magistratu. W 2010 r. startował on z listy PiS do Rady Powiatu w Kraśniku, ale nie udało mu się zdobyć mandatu. Urzędnik od lipca był na zwolnieniu, umowę z nim rozwiązano z początkiem marca.

– Nie ma to żadnego związku ze sprawa ubezpieczeń – zapewnia Michał Mulawa. – Było to związane z reorganizacją urzędu.

– Wszystko załatwiał on, jego żona tylko siedziała w biurze. On jako urzędnik miał kontakty z innymi urzędnikami i dyrektorami. To on ich nagabywał – twierdzi osoba zorientowana w sprawie.

Żona urzędnika nie współpracuje już z firmą Interrisk.

– Z dniem 7 stycznia br. z panią Beatą K. została rozwiązana umowa agencyjna w trybie natychmiastowym. Ma to związek ze stwierdzonymi nieprawidłowościami w zakresie wykonywania obowiązków agenta – informuje Izabela Krasowska z InterRisk TU SA Vienna Insurance Group.

Z byłą agentką nie udało nam się skontaktować. Jej mąż nie chciał sprawy komentować.

Skoro rodzice opłacili składki, to gdzie są pieniądze? Zgodnie z umową każda szkoła powinna przelać pieniądze na konto towarzystwa ubezpieczeń. Tutaj pieniądze otrzymywała agentka - żona byłego już urzędnika kraśnickiego magistratu. W 2010 r. startował on z listy PiS do Rady Powiatu w Kraśniku...

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama