Babcia gotowała tylko jej słodką wersje. Opowiadała, że pokolenie jej mamy gotowało też słoną i na szczęście dopytałam o przepis. Słodka wersja serwowana była też na stołach zubożałej szlachty zaściankowej jako zupa na śniadanie lub drugie śniadanie. W biedniejszych chłopskich rodzinach była to zupa na obiad. W jeszcze biedniejszych nie dodawało się kaszy, tylko ziemniaki.
Nie wiem z jakiego regionu dokładnie pochodzi. Nie wiem też jak stary jest ten przepis. Obecność kaszy gryczanej może wskazywać na moje rodzinne tereny, czyli Zamojszczyznę, a korzenie może mieć ukraińskie lub galicyjskie. Nie słyszałam jednak o tej zupie na Ukrainie.
Na słodko
Szklankę kaszy gryczanej ugotować w 2 szklankach wody do miękkości, ale nie rozgotować. Zalać około 4 szklankami serwatki, doprowadzić do wrzenia, dodać cukier do smaku (ma być lekko osłodzona). Zagęścić łyżką mąki żytniej rozprowadzonej w pół szklanki wody. Zagotować. Dodać około 20 dag pokruszonego twarogu. Możniejsi dodawali sok, albo i skórkę z cytryny.
Na słono
Pół szklanki kaszy gryczanej ugotować z kilkoma ziemniakami pokrojonymi w kostkę w 2 szklankach wody. Posolić i dalej postępować, jak w przypadku zupy na słodko. Dodatkowo zrobić skwarki ze słoniny, na ostatnim etapie smażenia wrzucić pokrojoną w kostkę cebule i zrumienić. Polać zupę przed podaniem.













Komentarze