Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Przechodniu, tu leżą lekarze. Nieznane nagrobki na włostowickim cmentarzu

Cmentarz włostowicki w Puławach kryje wiele nieznanych i zapomnianych już nagrobków. Za nimi kryją się jednak często tragiczne losy, dramatyczne życiorysy ludzi, którzy tworzyli historię naszego miasta. Wśród nich byli m.in. lekarze. Robert Och, puławski regionalista i historyk poznał ich losy.
Przechodniu, tu leżą lekarze. Nieznane nagrobki na włostowickim cmentarzu
Grób Izydora Gerhardta

Karol Bogumił Goltz

W murze okalającym teren dawnego cmentarza – przy kościele św. Józefa – można zauważyć charakterystyczne wnęki, w których są zamieszczone epitafia. Jedno z nich jest poświęcone Joannie Goltz, która zmarła w 1818 r. w Puławach. Epitafium to dzieło jej męża Karola Bogumiła Goltza.

– Był on osobistym lekarzem księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego – mówi Robert Och. – Z pochodzenia był Niemcem, nie ma danych o jego dacie urodzin ani skąd pochodził. Wiadomo jednak, że od lat 80. XVIII w. był związany z dworem Czartoryskich. Początkowo Goltz towarzyszył im w czasie podróży po Polsce i Europie, później razem z rodziną zamieszkał na ich dworze.

Goltz pracuje nie tylko jako lekarz pałacowy, znalazł też zatrudnienie w puławskim szpitalu wybudowanym przez Czartoryskich. Leon Dębowski w swoich wspomnieniach tak opisuje doktora:

„Był to także w swoim rodzaju oryginał: niski, pękaty, po francuskiej modzie noszący się, łysy, z długim harcapem (warkocz peruki-red.)”.

Lekarz księcia Czartoryskiego zasłynął jednak z innego powodu: w literaturze historycznej jest opisywany jako „ten od sprawy Dogrumowej”.

Kim była Maria Dogrumowa? Głośno o niej się zrobiło na przełomie 1784/85 r., kiedy wybuchła afera nazwana od jej nazwiska. Dogrumowa była z pochodzenia Holenderką i zasłynęła jako głośna intrygantka związana z różnymi środowiskami politycznymi.

– Swego czasu – nie wiadomo z czyjego polecenia chciała skłócić króla Stanisława Augusta Poniatowskiego z rodziną Czartoryskich – mówi Robert Och. – Udała się do króla i zdradziła mu, że szykuje się spisek na jego życie, a jego pomysłodawcą jest Adam Kazimierz Czartoryski.

Król nie uwierzył jej. Ta jednak nie zrezygnowała ze swojego planu. Udała się do księcia Czartoryskiego i opowiedziała tą samą historię, z tą różnicą, że to król miał szykować spisek na jego życie. Czartoryski uwierzył Dogrumowej, która nawet wskazała konkretne osoby mające zabić księcia: miał to być kamerdyner króla i jeden z jego generałów.

Czartoryski uwięził niedoszłych zamachowców. Ci wytoczyli mu potem proces. Doszło do publicznej rozprawy, a głównym świadkiem była Maria Dogrumowa. Znana intrygantka dostarczyła na rozprawę tajemniczy proszek, który miał być trucizną przygotowaną do otrucia księcia. W tym celu sąd powołał dwóch lekarzy, którzy mieli zbadać tą substancję. Jeden z lekarzy podał proszek psu. Zwierzę przeżyło.

Drugim z lekarzy był właśnie Goltz. Zbadał substancję i wydał werdykt: to nie jest trucizna. W efekcie Dogrumowa za oszczerstwa została skazana na dożywocie, niedoszli zamachowcy zostali uwolnieni i zażądali od księcia wysokiego odszkodowania – 4 mln zł.

Goltz zostaje w Puławach do śmierci żony (do 1812 r.), a potem wyjeżdża do Sieniawy, gdzie umiera.

W jego ślady poszedł syn Jan, który skończył medycynę na uniwersytecie w Wiedniu i potem również został lekarzem Czartoryskich.

Izydor Gerhardt

Innym lekarzem związanym z naszym miastem – także niemieckiego pochodzenia – był dr Izydor Gerhardt. On również spoczywa na włostowickim cmentarzu. Do Polski przybył w 1831 r. i jako ochotnik przyłączył się do powstania listopadowego. Został ordynatorem w szpitalu wojskowym, a po upadku powstania pracował w Warszawie. Stamtąd przeniósł się Puław i został lekarzem w Instytucie Wychowania Panien. W Puławach zastaje go też kolejne powstanie – styczniowe.

Wójt gminy Nowa Aleksandria tak pisze w raporcie do gubernatora Guberni Lubelskiej:

(…) W dniu 8 lutego 1863 r. 10. Rota Wołogodzkiego Piechotnego Pułku przybywszy do osady tutejszej z niewyjaśnionych do tej pory przyczyn aresztowała kilka osób (…) zabrano doktora instytutu Gerhardta (…)

On sam został pobity kolbami karabinów. Został też ranny od ciosów bagnetem. Doszło do śledztwa, które stwierdziło, że rota dopuściła się nadużycia. Winnych jednak nie ukarano. Doktor Gerhardt został w Puławach do śmierci – do 1882 r., pracując w instytucie. Jego dwaj synowie, urodzeni w Puławach brali również udział w powstaniu styczniowym. Starszy Karol był nawet w jednym oddziale z Bolesławem Prusem. Był artylerzystą, to dlatego już do końca życia miał kłopoty ze słuchem.

Ksawery Pasiutewicz

Innym lekarzem pochowanym na naszym cmentarzu i biorącym udział w powstaniu był dr Ksawery Pasiutewicz pochodzący ze Szczebrzeszyna. Medycynę studiował w Kijowie. W 1855 r. został lekarzem w puławskim szpitalu i już do końca życia związał się z naszym miastem. W 1862 r. był wykładowcą w instytucie, a rok później otrzymał tytuł doktora medycyny.

W powstaniu styczniowym udzielał się jako lekarz – leczył m.in. rannych powstańców w bitwie pod Żyrzynem. Pasiutewicz był też znanym społecznikiem i jako pierwszy wprowadził w Puławach obowiązkowe szczepienie przeciwko ospie.

– Dzięki jego staraniom w osadzie pałacowej powstały łazienki z bieżącą wodą – dodaje Robert Och.

Pasiutewicz ożenił się z Różą Bretschneider. Jej ojciec – Samuel – był lekarzem wojskowym. Pochodzili z Dęblina. On sam, po przeprowadzce do Puław, dość szybko stracił żonę. Ożenił się po raz drugi i wyjechał do Opola Lubelskiego. Po pewnym czasie znów wrócił do Puław, gdzie zmarł. Jest także pochowany – podobnie jak Pasiutewicz na włostowickim cmentarzu, z tym że w kwaterze ewangelickiej.

Józef Puternicki

Kolejnym lekarzem związanym z Puławami był Józef Puternicki. Pochodził z Płocka, medycynę skończył w Warszawie. Wstąpił do wojska i został lekarzem batalionowym. W 1828 r. był lekarzem w szpitalu wojskowym w Zamościu. Podobnie jak Pasiutewicz poświęcił się w walce z epidemią. Puternicki walczył z cholerą. Po jakimś czasie zwolnił się z wojska i poświęcił się zwalczaniu tej choroby. Skonstruował i opatentował nawet specjalny piec, który oczyszczał powietrze w szpitalu i likwidował bakterie cholery. W tym czasie mieszkał u swojej córki w Puławach na Mokradkach. Został tu do śmierci. Jest pochowany również na cmentarzu we Włostowicach, ale na próżno odczytać cokolwiek z jego nagrobka, który popadł – jak wiele innych – w całkowitą ruinę.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama