Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pracownicy urzędu pracy mają problem. Albo bezpłatny urlop, albo wypowiedzenie

Dyrekcja Powiatowego Urzędu Pracy w Lublinie szuka sposobu na załatanie dziury w budżecie. Jeden z pomysłów to wysyłanie pracowników na bezpłatne urlopy. W grę wchodzą także zwolnienia. A wszystko przez to, że stara perspektywa unijna już się zakończyła, a nowa jeszcze nie zaczęła.
Pracownicy urzędu pracy mają problem. Albo bezpłatny urlop, albo wypowiedzenie
W tym roku jest bardzo mało konkursów o unijne pieniądze. Wcześniej urząd pracy realizował ich kilkanaście rocznie

Pośredniak nie ma pieniędzy na wynagrodzenia dla kilkunastu pracowników, którzy pracowali przy projektach unijnych realizowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lublinie. Chodzi o ok. 300 tys. zł.

– Na spotkaniu z dyrekcją, które odbyło się na początku tygodnia, dostaliśmy propozycję „nie do odrzucenia”. Albo każdy z nas będzie rotacyjnie chodzić na miesiąc bezpłatnego urlopu w czterech tygodniowych ratach, albo 20 osób straci pracę – opowiada jeden z pracowników PUP, który skontaktował się z naszą redakcją. Jak tłumaczy, tydzień bezpłatnego urlopu w miesiącu oznacza zarobki niższe o 25 proc.

– Dotknie to wszystkich pracowników, a braki w budżecie dotyczą tylko małej grupy, która pracowali przy konkretnych projektach. Nie rozumiem dlaczego wszyscy mają za to płacić? – Co się stało, że nagle odkryto dziurę w budżecie? – pyta z kolei autor e-maila, który przyszedł w czwartek na naszą skrzynkę redakcyjną. – Czy pracownicy zostaną zmuszeni do bezpłatnych urlopów w obawie przed zwolnieniem, a zapominalskiej dyrekcji przeoczenie tak dużej kwoty ujdzie płazem?

– Na spotkaniu z pracownikami nie zapadły żadne ostateczne decyzje, przedstawiłam tylko propozycje, żeby nikt nie był zaskoczony tą sytuacją – tłumaczy Grażyna Gwiazda, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Lublinie. – Ta sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Czekamy na rozstrzygnięcie kilku konkursów, do których złożyliśmy wnioski. Być może brakujące środki uda się pozyskać i problem zostanie rozwiązany.

Pracę Powiatowego Urzędu Pracy nadzoruje Starostwo Powiatowe w Lublinie.

– Dziura budżetowa rzeczywiście jest, w wysokości ok. 300 tysięcy zł – przyznaje Robert Wójcik, wicestarosta lubelski. – Ale nie jest to żadne przeoczenie tylko efekt tego, że w tym roku jest bardzo mało konkursów o unijne pieniądze. Wcześniej urząd pracy realizował ich kilkanaście rocznie – tłumaczy.

– Stara perspektywa unijna się zakończyła, a nowa jeszcze nie zaczęła. Nie udało się więc pozyskać wielu środków.

Starosta nie ukrywa, że pracy jest mniej więc zwolnienia nie są wykluczone.

– Ale żadna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła – zapewnia Wójcik. – Mamy trzy możliwości: zwolnienia, wysłanie pracowników na bezpłatny urlop lub dołożenie brakującej sumy z budżetu starostwa. Musimy przeanalizować każdą z nich. – Liczymy też na to, że wkrótce zostaną ogłoszone dodatkowe konkursy i uda się z nich uzyskać potrzebne środki.

Pośredniak nie ma pieniędzy na wynagrodzenia dla kilkunastu pracowników, którzy pracowali przy projektach unijnych realizowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lublinie. Chodzi o ok. 300 tys. zł.

– Na spotkaniu z dyrekcją, które odbyło się na początku tygodnia, dostaliśmy propozycję „nie do odrzucenia”. Albo każdy z nas będzie rotacyjnie chodzić na miesiąc bezpłatnego urlopu w czterech tygodniowych ratach, albo 20 osób straci pracę – opowiada jeden z pracowników PUP, który skontaktował się z naszą redakcją. Jak tłumaczy, tydzień bezpłatnego urlopu w miesiącu oznacza zarobki niższe o 25 proc.

Pośredniak nie ma pieniędzy na wynagrodzenia dla kilkunastu pracowników, którzy pracowali przy projektach unijnych realizowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lublinie. Chodzi o ok. 300 tys. zł.

– Na spotkaniu z dyrekcją, które odbyło się na początku tygodnia, dostaliśmy propozycję „nie do odrzucenia”. Albo każdy z nas będzie rotacyjnie chodzić na miesiąc bezpłatnego urlopu w czterech tygodniowych ratach, albo 20 osób straci pracę – opowiada jeden z pracowników PUP, który skontaktował się z naszą redakcją. Jak tłumaczy, tydzień bezpłatnego urlopu w miesiącu oznacza zarobki niższe o 25 proc.

Pośredniak nie ma pieniędzy na wynagrodzenia dla kilkunastu pracowników, którzy pracowali przy projektach unijnych realizowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lublinie. Chodzi o ok. 300 tys. zł.

– Na spotkaniu z dyrekcją, które odbyło się na początku tygodnia, dostaliśmy propozycję „nie do odrzucenia”. Albo każdy z nas będzie rotacyjnie chodzić na miesiąc bezpłatnego urlopu w czterech tygodniowych ratach, albo 20 osób straci pracę – opowiada jeden z pracowników PUP, który skontaktował się z naszą redakcją. Jak tłumaczy, tydzień bezpłatnego urlopu w miesiącu oznacza zarobki niższe o 25 proc.

Pośredniak nie ma pieniędzy na wynagrodzenia dla kilkunastu pracowników, którzy pracowali przy projektach unijnych realizowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lublinie. Chodzi o ok. 300 tys. zł.

– Na spotkaniu z dyrekcją, które odbyło się na początku tygodnia, dostaliśmy propozycję „nie do odrzucenia”. Albo każdy z nas będzie rotacyjnie chodzić na miesiąc bezpłatnego urlopu w czterech tygodniowych ratach, albo 20 osób straci pracę – opowiada jeden z pracowników PUP, który skontaktował się z naszą redakcją. Jak tłumaczy, tydzień bezpłatnego urlopu w miesiącu oznacza zarobki niższe o 25 proc.

Jolanta Krop, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chełmie, wspólnie ze starostą chełmskim, znaleźli inne rozwiązanie. Zwolnień nie będzie, etaty nie zostaną zmniejszone, za to pensje, łącznie z dyrektorską, obniżone.

– Przyznaję, że dysponowałam kwotą niewystarczającą na wypłaty wynagrodzeń na dotychczasowym poziomie – mówi Jolanta Krop. – Wierzę, że poprzez oszczędności, zmiany organizacji pracy oraz obniżenie wszystkich pensji uda mi się dopiąć budżet.

Wizja zwolnień i zmniejszenia etatów poruszyła pracowników. Do naszej redakcji trafił anonim, w którym pracownicy chełmskiego PUP zarzucają dyrektorce m.in. faworyzowanie koleżanek i działu, w którym kiedyś kierowała.

– Dostatecznie długo kieruję Powiatowym Urzędem Pracy, aby zdawać sobie sprawę, że wszystkie działy są ważne i wzajemnie od siebie zależne – tłumaczy dyrektorka. – Zarzucono mi, że w ubiegłym roku „nagrodziłam” 13 osób specjalnymi dodatkami. Tymczasem nie była to żadna nagroda. Grupa pracowników z działu instrumentów rynku pracy zostając doradcami klienta zgodnie z przepisami otrzymała ustawowe dodatki z Funduszu Pracy.

Wprowadzenia znaczących oszczędności oczekuje dziś od dyrektor Krop starosta chełmski Piotr Deniszczuk.

– Od kiedy objąłem urząd wymagam tego od wszystkich podległych mi placówek – mówi Deniszczuk. – Najlepszymi efektami pod tym względem jak dotąd wykazały się domy pomocy społecznej. Liczę też, że i PUP stanie na wysokości zadania.

W ubiegłym roku starostwo dołożyło do chełmskiego PUP ponad 900 tys. zł. Gdyby w urzędzie nic się nie zmieniło, to dotacja musiałaby urosnąć do 1,25 mln zł. Starosta się na to nie zgadza.

(bar)


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama