Reklama
Kłusownik okazał się... myśliwym. Usłyszał zatrzuty
Zaszli kłusownika - jak na polowaniu - pod wiatr. 26-latek rozstawiał wnyki i nie zauważył, że jest obserwowany przez wolontariuszy Stowarzyszenia "Zielona Swoboda.
- 28.01.2014 17:00

Grupa wolontariuszy ze Stowarzyszenia "Zielona Swoboda” z Michowa od lat walczy z kłusownikami. Ich patrole, piesze i zmotoryzowane, przeczesują tereny 5 powiatów: lubartowskiego, parczewskiego, radzyńskiego, zamojskiego i włodawskiego. Ostatnio patrolowali okolice stawów hodowlanych w Rawie pod Michowem.
- Wyszliśmy na kłusownika zza górki. Nawet nas nie zauważył, tak był zajęty rozstawianiem wnyków. Jak nas spostrzegł porzucił "sprzęt”, wskoczył do auta i odjechał. Ale rozpoznałem go, to był znany mi myśliwy. Zawiadomiliśmy policję - mówi Michał Chomiuk, prezes stowarzyszenia.
Kłusownik pozostawił na miejscu przestępstwa 20 wnyków oraz potężny potrzask, przywiązany łańcuchem do drzewa.
Po informacji od wolontariuszy policja z Kamionki przeszukała dom myśliwego, którym okazał się 26-latek. -Znaleziono u niego kolejne wnyki. Jak dowiedzieliśmy się w komisariacie w Kamionce, mężczyźnie postawiono już zarzuty -dodaje Chomiuk.
O coraz brutalniejszych metodach kłusowników świadczy ostatni przypadek z Przytoczna. W trakcie przeszukania jednej z posesji znaleziono cztery sztuki broni palnej i mnóstwo amunicji. Stojąca w domu zamrażarka po brzegi była wypełniona mięsem łosia. W stodole ukryte były jego poroże oraz głowa.
- W tym sezonie łowieckim to już 14 kłusownik schwytany przez nasze patrole. Ludzie zabijają wszystko, od jastrzębi po łosie. Jednocześnie, co bardzo nas niepokoi, wyraźnie wzrasta liczba kłusowników używających broni palnej - mówi Michał Chomiuk.
Patrole wolontariuszy są dofinansowywane przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej z Krajowego Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich.
Reklama












Komentarze