Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Rzucam wszystko i jadę na lotnisko. Lubelscy spotterzy w akcji

Gdy dostaną informację o lądowaniu niezapowiedzianego samolotu, potrafią rzucić wszystko i gnać na lotnisko. Mogą też godzinami czekać z obiektywem wycelowanym w niebo, by zrobić dobre zdjęcie
Rzucam wszystko i jadę na lotnisko. Lubelscy spotterzy w akcji
Fot. krzysztof Wiśniewski/LGS, Jakub Baltyn/LUFA

Lubelscy pasjonaci planespottingu, czyli hobby polegającego na obserwacji i fotografowaniu wszelkich statków powietrznych ostatnio nie mają powodów do narzekań. Nie tak dawno w Porcie Lotniczym Lublin padł rekord wykonanych operacji lotniczych: w maju zanotowano ich 491. Także w kwietniu i czerwcu było ich grubo ponad 400. A najlepszy do tej pory wynik pod tym względem miał miejsce w październiku 2014 roku, kiedy odlotów i przylotów było 440.

Cztery na raz

Pod koniec czerwca spotterów ucieszył fakt, że na płycie lotniska niespodziewanie zameldowały się cztery samoloty pasażerskie.

- Tak jeszcze nie było. Jedna maszyna miała awarię i musiała przylecieć kolejna, inna była opóźniona. Dla nas był to fajny zbieg okoliczności, ale dla pasażerów niekoniecznie, zwłaszcza jeśli ktoś leciał na urlop. Ja widząc, że robi się gęsto spakowałem aparat, wsiadłem do auta i ruszyłem - opowiada Krzysztof Wiśniewski z Lubelskiej Grupy Spotterskiej, jednej z dwóch ekip spotterskich działających na Lubelszczyźnie.

Dla obserwatorów przestworzy była to nie lada gratka. Zwłaszcza, że maszyny pasażerskie po niespełna czterech latach od otwarcia lotniska nie są już niczym specjalnie nowym.

- Zdążyliśmy się już do nich przyzwyczaić i teraz coraz chętniej polujemy na ciekawostki. Ale w każdej chwili może pojawić się samolot w nowym malowaniu, od czasu do czasu ląduje też nowy przewoźnik i wtedy także warto być w pobliżu - mówi Jakub Baltyn z Lubelskiej Unii Fanatyków Awiacji.

Na palcach jednej ręki

Nie lada atrakcją są maszyny wojskowe. - Często o tym, że się pojawiają, dowiadujemy się godzinę, czy nawet 30 minut wcześniej, bo loty wojskowe rządzą się swoimi prawami. Przykładowo, kiedy leci do nas F-16 wykonać treningowo kilka podejść do lądowania, informację uda nam się zdobyć, jak już wystartuje - mówi Sebastian Szafrański z Lubelskiej Grupy Spotterskiej. - Wtedy trzeba się szybko zebrać i jechać na lotnisko. Ale zdarza się, że maszyna zostaje zawrócona w powietrzu i nici ze zdjęć. Sam raz doświadczyłem takiej sytuacji.

- Te samoloty nawet nie lądują na pasie, tylko nad nim przelatują. Przy odrobinie szczęścia można zrobić fajne zdjęcia, ale takie przypadki dotychczas można było policzyć na palcach jednej ręki - dodaje Jakub Baltyn.

Kolosy w Świdniku

Nieco inaczej było w przypadku transportowego Iljuszyna Ił-76, który w Świdniku wylądował w ubiegłym roku, przywożąc z Ankary turecki śmigłowiec na pokazy Air Show w Radomiu. - Informacja o jego przylocie po forach internetowych krążyła już dwa-trzy tygodnie wcześniej, ale nie było dokładnie wiadomo, kiedy i z czym przyleci - wspomina Sebastian Szafrański.

Do dziś spotterów elektryzuje wspomnienie o innym kolosie. Chodzi jedną z największych maszyn na świecie: An-124 Rusłan. - Do tej pory był to największy samolot, jaki ładował na lubelskim lotnisku. To była prawdziwa ciekawostka. Ludzi, którzy przyszli, można było liczyć w tysiącach. Trzeba było uważać, żeby kogoś nie nadepnąć - opowiada Jakub Baltyn.

Co dalej?

Informacje od napływające od regularnych przewoźników regularnych przewoźników wykonujących loty z Lublina nie napawają optymizmem, bo operacji lotniczych w lubelskim porcie wkrótce może być mniej.
Od 30 października loty do Frankfurtu zawiesi Lufthansa. Wiele wskazuje, że na zimę rejsy do Dublina zawiesi Ryanair. Nadziei dostarczają pogłoski, że Lufthansę na trasie do Niemiec może zastąpić słoweńska Adria, jednak tych doniesień oficjalnie nie potwierdzono. Z kolei nie tak dawno prezydenta Lublina zapowiadał uruchomienie nowego kierunku przez Wizz Air. Niezależnie od tego lubelscy spotterzy zapowiadają, że dalej będą spoglądać w niebo.

Lubelscy pasjonaci planespottingu, czyli hobby polegającego na obserwacji i fotografowaniu wszelkich statków powietrznych ostatnio nie mają powodów do narzekań. Nie tak dawno w Porcie Lotniczym Lublin padł rekord wykonanych operacji lotniczych: w maju zanotowano ich 491. Także w kwietniu i czerwcu było ich grubo ponad 400. A najlepszy do tej pory wynik pod tym względem miał miejsce w październiku 2014 roku, kiedy odlotów i przylotów było 440.

Lubelscy pasjonaci planespottingu, czyli hobby polegającego na obserwacji i fotografowaniu wszelkich statków powietrznych ostatnio nie mają powodów do narzekań. Nie tak dawno w Porcie Lotniczym Lublin padł rekord wykonanych operacji lotniczych: w maju zanotowano ich 491. Także w kwietniu i czerwcu było ich grubo ponad 400. A najlepszy do tej pory wynik pod tym względem miał miejsce w październiku 2014 roku, kiedy odlotów i przylotów było 440.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama