W całej Europie tej klasy urządzeń jest zaledwie kilka, a w Polsce oprócz tego znajdującego się w PPNT podobny mają jedynie w Białymstoku. W Puławach urządzenie pojawiło się dzięki unijnej dotacji i miało służyć rozwojowi technologii medycznej. Piec od amerykańskiego producenta, firmy Elnik, może wytwarzać m.in. sztuczne kości, np. implanty twarzoczaszki, oczodoły oraz inne elementy szkieletu.
W Stanach Zjednoczonych piece wykorzystywane są przez wojsko i Narodową Agencję Kosmiczną (NASA). Niestety puławski okazał się pechowy. Urządzenie od wielu miesięcy jest bezużyteczne.
Okazało się, że amerykański wynalazek musi być otoczony specjalnymi instalacjami, których wymagał producent. Chodzi m.in. o pompę do obiegu wody, czy systemy bezpieczeństwa. Te zaprojektowała inna firma wynajęta przez miasto, ale efekty jej pracy nie zostały zaakceptowane przez specjalistów z Elnik.
Amerykanie są potrzebni do ostatecznej kalibracji sprzętu i zgody na jego użytkowanie, co jest związane także z udzielaną przez nich gwarancją. Bez zielonego światła od producenta, prace nad tzw. sztuczną kością stoją w miejscu. Pytanie kto ponosi winę za zaistniałą sytuację i dlaczego miasto od razu nie kupiło systemu bezpieczeństwa zgodnego z wytycznymi producenta?
- Te wytyczne były nieprecyzyjne i nie odpowiadały na wiele pytań - tłumaczy Jarosław Pazik, kierownik Wydziału Wspierania Rozwoju Przedsiębiorczości UM, który zapewnia, że nowe rozwiązania w tym zakresie zostały już zaprojektowane i powinny zostać wdrożone w ciągu najbliższych tygodni. - To jest naprawdę bardzo skomplikowane urządzenie, które nagrzewa się do 1400 stopni. Kwestie dotyczące bezpieczeństwa, procesu wychładzania, zastosowania odpowiednich pomp, a nawet jakości wody mają tutaj duże znaczenie - dodaje.
Pretensji do władz miasta nie zgłasza przyszły użytkownik pieca, firma Humanprototype. Jego właściciel do kłopotów z uruchomieniem tego urządzenia podchodzi z dużym spokojem i cierpliwością. Na temat opóźnień nie chce się wypowiadać, twierdząc, że to w niczym nie pomoże.
Tymczasem władze PPNT są przekonane, że piec jeszcze w tym roku uda się uruchomić. Wśród optymistów jest m.in. Tomasz Szymajda, prezes PPNT. Od miesięcy podkreśla, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Ile kosztował nietrafiony projekt zakwestionowanego przez Amerykanów oprzyrządowania pieca, nie wiadomo. Co prawda według Jarosława Pazika większość tej sumy wezmą na siebie wykonawcy zatrudnieni przez miasto, ale to tylko część strat. Na opóźnieniach cały czas traci PPNT, bo park nie może korzystać z dochodów związanych z wykorzystywaniem pieca, które spółka pozyskiwałaby od najemcy. Ten ostatni z kolei traci najwięcej, bo bez urządzenia nie może zacząć rozmów z odbiorcami swoich produktów, ani prac nad ich udoskonalaniem.
W całej Europie tej klasy urządzeń jest zaledwie kilka, a w Polsce oprócz tego znajdującego się w PPNT podobny mają jedynie w Białymstoku. W Puławach urządzenie pojawiło się dzięki unijnej dotacji i miało służyć rozwojowi technologii medycznej. Piec od amerykańskiego producenta, firmy Elnik, może wytwarzać m.in. sztuczne kości, np. implanty twarzoczaszki, oczodoły oraz inne elementy szkieletu.
W Stanach Zjednoczonych piece wykorzystywane są przez wojsko i Narodową Agencję Kosmiczną (NASA). Niestety puławski okazał się pechowy. Urządzenie od wielu miesięcy jest bezużyteczne.
Okazało się, że amerykański wynalazek musi być otoczony specjalnymi instalacjami, których wymagał producent. Chodzi m.in. o pompę do obiegu wody, czy systemy bezpieczeństwa. Te zaprojektowała inna firma wynajęta przez miasto, ale efekty jej pracy nie zostały zaakceptowane przez specjalistów z Elnik.














Komentarze