Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Krzysztof Żuk pod ostrzałem. Uzasadnione zarzuty czy polityczna nagonka?

Utratą stanowiska prezydenta mogą się skończyć dla Krzysztofa Żuka dwie sprawy, które w tym tygodniu zatrzęsły lubelskim Ratuszem. Już w poniedziałek miejscy radni mają orzec w głosowaniu, czy Żuk przestał być prezydentem. On sam tłumaczy, że nie ma nic na sumieniu, a cała sprawa to efekt politycznej nagonki PiS na prezydenta z PO.
Krzysztof Żuk pod ostrzałem. Uzasadnione zarzuty czy polityczna nagonka?
Krzysztof Żuk

Najcięższy zarzut stawia prezydentowi miasta Centralne Biuro Antykorupcyjne. W oficjalnym komunikacie informuje, że Krzysztof Żuk złamał taki przepis, którego naruszenie wiąże się z utratą stanowiska.

„Składałem oświadczenia”

– Od 1 stycznia 2014 r. do 21 stycznia 2016 r. wbrew zakazowi zasiadał w radzie nadzorczej spółki PZU Życie SA – informuje Piotr Kaczorek z centrali CBA. W ocenie agentów było to zabronionym prawnie łączeniem stanowisk. – Dodatkowo ustalono, że pobierał z tego tytułu wynagrodzenie, w sumie ponad 260 tys. zł – informuje CBA, choć fakt ten i kwoty wynagrodzenia prezydent sam wpisywał w składane corocznie oświadczenia.

– Tu nie ma potknięcia prawnego. Są oświadczenia majątkowe od stycznia 2014 r. informujące, że byłem członkiem rady nadzorczej PZU Życie. Nie było to tajemnicą, w oświadczeniach majątkowych to wskazywałem, były też wskazywane uzyskiwane wynagrodzenia. Dlaczego więc CBA nie podejmowała takich działań w 2014 i 2015 r.? – pyta Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. Odrzuca proste skojarzenie, że Centralne Biuro Antykorupcyjne mogło wcześniej tę sprawę zwyczajnie przeoczyć. – CBA ma ustawowy obowiązek badać oświadczenia majątkowe i wiem, że moje oświadczenie było badane.

Zakaz i wyjątki

Przepis, którego złamanie zarzuca prezydentowi CBA, znajduje się w tzw. ustawie antykorupcyjnej. Zabrania ona między innymi zasiadania w zarządach czy radach nadzorczych spółek prawa handlowego osobom zajmującym określone stanowiska, w tym również prezydentom miast. Złamanie takiego zakazu powoduje „wygaśnięcie mandatu” prezydenta, czy też wójta, czyli – nazywając to wprost – utratę stanowiska.

Ale obok tak stanowczego zakazu są jednak wyjątki zapisane w jednym z artykułów ustawy. To na nie wskazuje prezydent Lublina, a CBA się z nim nie zgadza.

Jakie to wyjątki?

Ustawa antykorupcyjna pozwala np. prezydentowi na zajęcie stanowiska w spółce, o ile na to stanowisko został zgłoszony przez Skarb Państwa. Na tenże przepis powołuje się Krzysztof Żuk i podkreśla przy tym, że nic nie napisano w ustawie o tym, jak w jaki sposób ma się odbyć takie „zgłoszenie przez Skarb Państwa” do spółki.

„Zgłosił mnie minister”

– Oświadczenie Skarbu Państwa nie wymaga żadnej szczególnej formy – zauważa Żuk. Dodaje, że w tym konkretnym przypadku do rady nadzorczej PZU Życie został wskazany za pośrednictwem przedstawiciela Skarbu Państwa w spółce PZU SA.

– Sprawą oczywistą jest, że prezydent Żuk, który działał wcześniej przy takich przedsięwzięciach jak terminal gazowy, czy też rozwiązywał konflikt z Eureko jest człowiekiem, po którego doświadczenie trzeba sięgać i wykorzystywać jego kompetencje – mówi Włodzimierz Karpiński, ówczesny minister Skarbu Państwa.

– Krzysztof Żuk jako były wiceminister, który się zajmował sprawami strategicznymi i najbardziej wrażliwymi z punktu widzenia interesu ekonomicznego państwa polskiego w oczywisty sposób był kwalifikowany do tego, by tych interesów bronić – podkreśla Karpiński. Pytany, czy przy powoływaniu Żuka do rady nadzorczej PZU Życie nie doszło do jakichś prawnych błędów, odpowiada: – Nie przypominam sobie.

Prezydent tłumaczy się tak:

„Minister Skarbu Państwa rekomendował mnie do zgłoszenia jako członka rady nadzorczej PZU Życie zarządowi PZU SA. Konsekwencją tego było podjęcie przez zarząd PZU SA uchwały w grudniu 2013 r., w której udzielono pełnomocnikowi spółki instrukcji w przedmiocie zgłaszania mojej kandydatury i głosowania za powołaniem mnie do rady nadzorczej PZU Życie od 1.01.2014 r. Powołanie zostało dokonane na mocy uchwały nadzwyczajnego walnego zgromadzenia w dniu 18.12.2013 r.”

Tu dochodzimy do kolejnego wyjątku od ustawowego zakazu. Przepis pozwala również na to, by prezydent lub wójt był wskazany do objęcia stanowiska w spółce przez inną spółkę, w której „udział Skarbu Państwa przekracza 50 proc. kapitału zakładowego lub 50 proc. liczby akcji”.

Centralne Biuro Antykorupcyjne przyznaje, że takie wyjątki są w ustawie dopuszczone, ale...

– Aby skorzystać z tego zapisu należy spełnić szereg ściśle określonych warunków. W tym konkretnym przypadku nie można mówić o ich wypełnieniu – stwierdza Piotr Kaczorek z Wydziału Komunikacji Społecznej w centrali CBA. – Zgłoszenia Krzysztofa Żuka dokonał podmiot nieuprawniony, spółka PZU SA, w której udział Skarbu Państwa nie przekracza 50 proc. liczby akcji.

Nie ten procent?

W chwili obejmowania przez niego stanowiska w radzie nadzorczej PZU Życie, udział Skarbu Państwa w spółce PZU SA nie przekraczał 32 proc. akcji. Z tymi liczbami Krzysztof Żuk nie dyskutuje. Mimo to, w jego ocenie, nie wykluczało to legalnego (nie naruszającego tzw. ustawy antykorupcyjnej) powołania go do rady nadzorczej.

Żuk wyjaśnia to tak:
„Nie stoi w sprzeczności z zakazami określonymi w ustawie, zgłoszenie do objęcia stanowiska w radzie nadzorczej danej osoby przez spółkę, w której udział Skarbu Państwa nie przekracza wprawdzie 50 proc. kapitału zakładowego, ale posiada on (Skarb Państwa) na zgromadzeniu wspólników faktycznie ponad 50 proc. głosów. Taką dominującą pozycję Skarb Państwa posiada w PZU SA.”

Skąd taki wniosek?

Prezydent Lublina powołuje się tu na dwie opinie prawne: prof. Andrzeja Kidyby i prof. Stanisława Sołtysińskiego. Zapewnia, że obie „jednoznacznie wskazują”, że w związku z jego zasiadaniem w radzie nadzorczej PZU Życie nie doszło do złamania prawa. Treści tych opinii nie chce jednak podawać do publicznej wiadomości. Dlaczego?

– Skoro tak czy inaczej znajdziemy się w sądzie, bo znajdziemy się w sądzie, to opinie prawne są dla mnie podstawą do argumentacji w toku obrony i dowodzenia, że nie ma tu z mojej strony naruszenia prawa – mówi prezydent Żuk. Twierdzi, że ujawniając te opinie, zdradziłby też swoją linię obrony.

Bój na przepisy

Spór rzeczywiście może przenieść się na salę rozpraw, bo Żuk konsekwentnie zapowiada, że nie podda się bez walki, zaś CBA chce odsunięcia go od władzy: – Zgodnie z zapisami ustawy antykorupcyjnej oraz kodeksu wyborczego naruszenie zakazów antykorupcyjnych przez prezydenta miasta powoduje wygaśnięcie jego mandatu – informuje Piotr Kaczorek z CBA.

Wniosek o stwierdzenie, że Krzysztof Żuk nie jest już prezydentem został przez CBA wysłany do Rady Miasta w ostatni poniedziałek. W nadchodzący poniedziałek radni rozpatrzą ten wniosek na nadzwyczajnej sesji zwołanej na prośbę Żuka. Jawne dla wszystkich chętnych posiedzenie rozpocznie się o godz. 17. O tej samej porze przed Ratuszem mają się zebrać zwolennicy obecnego prezydenta zapowiadający demonstrację.

Na poniedziałkowej sesji miejscy radni mogą przyjąć uchwałę stwierdzającą, że Żuk stracił władzę. Mogą, ale nie muszą, a jeśli tego nie zrobią, to do podjęcia takiej uchwały będzie mógł ich wezwać wojewoda. Jeżeli wezwanie okaże się nieskuteczne, to wojewoda będzie mógł wydać zarządzenie zastępcze.
Ale zarówno ewentualna uchwała, jak i ewentualne zarządzenie, będą skuteczne tylko wtedy, gdy się uprawomocnią, a to nastąpi dopiero po wyczerpaniu całej drogi odwoławczej. Jej pierwszym etapem może być skierowanie przez Żuka sprawy do Wojewódzkiego, a następnie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Taka sądowa batalia może trwać nawet trzy lata.

To polityka?

Żuk publicznie mówi, że w sprawie chodzi głównie o to, by zniechęcić do niego wyborców.

– Nie jest jakąś tajemnicą, że to okres rozpoczęcia walki z samorządem przez partię rządzącą, która w ten sposób przygotowuje się do wyborów samorządowych w 2018 r., bo o tym też się mówi – komentuje prezydent. – Jest to niegodne, a na pewno tworzy to warunki do osłabienia powagi państwa polskiego, bo instytucje i służby powinny być wykorzystywane do innych działań.

Krzysztof Żuk kandydował na stanowisko prezydenta Lublina pod szyldem Platformy Obywatelskiej, która jest w Lublinie mniej popularna niż Prawo i Sprawiedliwość, co jasno pokazały wyniki wyborów do Rady Miasta. Wybory sprzed dwóch lat pokazały też, że Żuk jest w Lublinie bardziej popularny niż PiS, bo na kandydata PO głosowali także ci, którzy w wyborach do Rady Miasta popierali kandydatów partii Jarosława Kaczyńskiego. Żuk wygrał w pierwszej turze.

Ale działacze PiS odrzucają tezy o politycznych motywach działania CBA.

– Jeżeli organ państwa występuje z takim wnioskiem, to on jest zapewne uzasadniony – mówi Tomasz Pitucha, przewodniczący opozycyjnego względem prezydenta klubu radnych PiS. To największy liczebnie klub w Radzie Miasta Lublin, ale nie rządzący, bo o jeden głos więcej ma koalicja trzynastu radnych PO i trzech, którzy w razie zasiadają pod szyldem Wspólnego Lublina.

Wykorzystywania instytucji państwowych przez polityków Prawa i Sprawiedliwości prezydent Żuk dopatruje się też w innej sprawie, z której musi się tłumaczyć. Chodzi o głośny wynajem przez miasto pomieszczeń w nieistniejącym wówczas biurowcu. Tutaj dowodem politycznej ingerencji, w ocenie Żuka, ma być fakt, że wiceminister finansów wymienił oskarżyciela, gdy ten poprzedni stwierdził, że raczej nie będzie się odwoływać od orzeczenia korzystnego dla prezydenta.

Ale radni PiS odpowiadają, że kłopoty z tą umową zaczęły się dla prezydenta jeszcze wtedy, gdy u steru władzy w Polsce była koalicja PO-PSL.

„Najem rzeczy przyszłej”

O sprawie biurowca pisaliśmy wielokrotnie. Wszystko zaczęło się jeszcze w roku 2014, gdy Ratusz ogłosił, że poszukuje nowej siedziby dla części wydziałów Urzędu Miasta i że chce wynająć dla nich pomieszczenia biurowe. W ogłoszeniu wskazany został obszar miasta, w którym takie biura musiałyby się znajdować.
Miasto nie wymagało jednak, aby oferowane pomieszczenia już fizycznie istniały i zgadzał się na takie, które dopiero powstaną. Tylko takie zresztą mu zaoferowano – chętne podmioty były trzy. Spośród ich ofert Urząd Miasta wybrał tę złożoną przez lubelską firmę deweloperską Orion prowadzoną przez Edwarda Leńczuka, ostatniego prezydenta Lublina w czasach PRL. Orion zaoferował miastu pomieszczenia w biurowcu planowanym przy ul. Wieniawskiej 15, na działkach, które wcześniej Leńczuk kupił od miasta w drodze licytacji.

Wybierając biurowiec oferowany przez Leńczuka miasto zawarło z nim umowę najmu. Zgodnie z jej zapisami Orion powinien do końca września 2017 r. oddać miastu do dyspozycji 14 tys. mkw. powierzchni biurowej oraz 200 bezpłatnych miejsc parkingowych. Umowa została zawarta na 10 lat (czynsz wyniósłby w tym czasie 70 mln zł), ale z zastrzeżeniem, że po dwóch latach najmu miasto będzie miało prawo odkupić biura za cenę będącą średnią z dwóch niezależnych wycen.

Umowa stała się jednym z gorętszych tematów ostatniej kampanii wyborczej do samorządu, bo polityczni konkurenci twierdzili, że ten najem był dla miasta niekorzystny i wręcz niezgodny z prawem.

Uniewinnieni

Już po tym jak opadł kurz na politycznym polu bitwy, umowie przyjrzał się Urząd Zamówień Publicznych i stwierdził, że miasto naruszyło prawo. Prezes UZP uznał, że „główny przedmiot umowy najmu stanowią roboty budowlane”, a więc jest to również zlecenie budowy, a do tego wymagany jest przetarg, którego w tym przypadku nie było.

Od tej oceny Ratusz odwołał się do Krajowej Izby Odwoławczej, ale bez powodzenia, i sprawa trafiła do rzecznika dyscypliny finansów publicznych przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej. Rzecznik ten, występujący w charakterze oskarżyciela, zażądał uznania winy i kar nagany dla sekretarza miasta, Andrzeja Wojewódzkiego, który tę umowę podpisał, jak i dla prezydenta Lublina, który do podpisania tejże umowy udzielił Wojewódzkiemu pełnomocnictwa.

Ale orzeczenie było po myśli obwinionych, którzy podkreślali, że w chwili zawierania umowy, nie było w polskim prawie przepisu, który zakazywałby jej zawarcia. Nie było zakazu wynajmowania bez przetargu budynków dopiero mających powstać. Zakaz był, ale w unijnej dyrektywie, a do polskiej ustawy przepisano go dopiero latem 2016 r. Obwinieni tłumaczyli, że w Polsce obowiązują polskie ustawy, a komisja orzekająca przyznała im rację i ich uniewinniła.

Nie ta, to inna

Tuż po rozprawie oskarżycielka mówiła, że raczej nie odwoła się od orzeczenia korzystnego dla Żuka i Wojewódzkiego. Ale zrobił to za nią ktoś inny, bo dziesięć dni po orzeczeniu została od tej sprawy odsunięta przez wiceministra finansów, który powierzył sprawę innej oskarżycielce, a ta wniosła odwołanie do Głównej Komisji Orzekającej działającej przy Ministerstwie Finansów. W odwołaniu tym twierdzi, że miasto powinno zastosować się do dyrektywy unijnej, mimo że nie była ona jeszcze przeniesiona do prawa krajowego. Z tym prezydent się nie zgadza.

Słowo „rażący”

Główna Komisja Orzekająca nie może uznać prezydenta winnym, bo w pierwszej instancji został uniewinniony. Tak mówi ustawa. To samo dotyczy Wojewódzkiego. Komisja ta może jednak stwierdzić, że orzeczenie powinno brzmieć „winni” i z takim zaleceniem zwrócić sprawę do ponownego rozpatrzenia przez komisję, która wcześniej Żuka uniewinniła. Zalecenie będzie dla lubelskiej komisji wiążące.

Najsurowszą karą, która może spotkać prezydenta Lublina jest nawet pięcioletni zakaz zajmowania stanowisk związanych z zarządzaniem finansami publicznymi. Ustawa mówi, że jest to kara zarezerwowana dla „rażących” przypadków, ale nie wyjaśnia, co to znaczy „rażących”. Prezydent podkreśla, że z tytułu umowy z Orionem nie została wydana z kasy miasta ani jedna złotówka.

Od orzeczenia komisji prezydentowi i sekretarzowi miasta też będzie przysługiwać droga odwoławcza. W tym skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a następnie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Żuk zapowiada, że jeśli okaże się to konieczne, będzie z tej drogi korzystać.

Życie się toczy

Prezydent zapewnia, że mimo wyjątkowo nerwowej atmosfery panującej w Ratuszu, nic nie zmienia się w zarządzaniu miastem. – Odbyłem spotkanie z dyrektorami w Urzędzie Miasta i powiedziałem: Robimy tak, jak zaplanowaliśmy. Podejmujemy decyzje, zawieramy umowy, realizujemy procedury – mówi Krzysztof Żuk. – Nie chowam się za nikogo, podejmuję decyzje i będę je podejmował.

Najcięższy zarzut stawia prezydentowi miasta Centralne Biuro Antykorupcyjne. W oficjalnym komunikacie informuje, że Krzysztof Żuk złamał taki przepis, którego naruszenie wiąże się z utratą stanowiska.

„Składałem oświadczenia”

– Od 1 stycznia 2014 r. do 21 stycznia 2016 r. wbrew zakazowi zasiadał w radzie nadzorczej spółki PZU Życie SA – informuje Piotr Kaczorek z centrali CBA. W ocenie agentów było to zabronionym prawnie łączeniem stanowisk. – Dodatkowo ustalono, że pobierał z tego tytułu wynagrodzenie, w sumie ponad 260 tys. zł – informuje CBA, choć fakt ten i kwoty wynagrodzenia prezydent sam wpisywał w składane corocznie oświadczenia.

– Tu nie ma potknięcia prawnego. Są oświadczenia majątkowe od stycznia 2014 r. informujące, że byłem członkiem rady nadzorczej PZU Życie. Nie było to tajemnicą, w oświadczeniach majątkowych to wskazywałem, były też wskazywane uzyskiwane wynagrodzenia. Dlaczego więc CBA nie podejmowała takich działań w 2014 i 2015 r.? – pyta Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. Odrzuca proste skojarzenie, że Centralne Biuro Antykorupcyjne mogło wcześniej tę sprawę zwyczajnie przeoczyć. – CBA ma ustawowy obowiązek badać oświadczenia majątkowe i wiem, że moje oświadczenie było badane.

Zakaz i wyjątki

Przepis, którego złamanie zarzuca prezydentowi CBA, znajduje się w tzw. ustawie antykorupcyjnej. Zabrania ona między innymi zasiadania w zarządach czy radach nadzorczych spółek prawa handlowego osobom zajmującym określone stanowiska, w tym również prezydentom miast. Złamanie takiego zakazu powoduje „wygaśnięcie mandatu” prezydenta, czy też wójta, czyli – nazywając to wprost – utratę stanowiska.

Ale obok tak stanowczego zakazu są jednak wyjątki zapisane w jednym z artykułów ustawy. To na nie wskazuje prezydent Lublina, a CBA się z nim nie zgadza.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama