Nie wiedzieć czemu więzienia w Polsce są lokalizowane przy ulicach o przyjemnych nazwach: Południowa, Nowa czy Owocowa, jak w Opolu Lubelskim.
Nie ma wieżyczek
7-metrowy mur szczelnie „otula” Zakład Karny w Opolu Lubelskim przy ulicy Owocowej. To najnowsza spośród wybudowanych od podstaw placówka penitencjarna w Polsce. - W naszym zakładzie karę pozbawienia wolności odbywają mężczyźni, którzy po raz pierwszy weszli w konflikt z prawem. Nie oznacza to, że nie ma wśród nich skazanych na 25 lat czy dożywocie - mówi płk Zbigniew Drożyński, dyrektor placówki.
Uważny obserwator zapewne szybko zauważy brak jednego, acz istotnego szczegółu, znanego z filmów: nie ma wieżyczek strażniczych z uzbrojonym mundurowym czy mocnych reflektorów „monitorujących” ciemność.
- Nie ma takiej potrzeby. Zakład zasiedlono w 2009 roku. Już na etapie projektowania przewidziano szereg zabezpieczeń elektronicznych i konwencjonalnych. Mur o wysokości 7 metrów czy druty ostrzowe - to najprostsze z nich. Jeszcze nie było śmiałka, który chciałby się z nimi zmierzyć - dodaje dyrektor.
Szef zakładu, z wiadomych przyczyn, nie może zdradzić więcej szczegółów. W końcu obiekt przy Owocowej, to nie jest dom wczasowy, ale Zakład Karny o charakterze zamkniętym.
Brama zamyka się na długo
Do Opola trafiają więźniowie, tylko mężczyźni, którzy po raz pierwszy weszli w konflikt z prawem. To jednak nie oznacza, że są to wyłącznie przyłapani na kradzieży w sklepie czy jeździe „na podwójnym gazie”.
- Są wśród nich mordercy, gwałciciele, szantażyści, słowem cały przegląd Kodeksu Karnego. Nie brakuje także skazanych za niepłacenie alimentów czy pijanych kierowców. Z tego powodu bardzo uważnie dobieramy skład osobowy w każdej celi, tak aby nie mieszać ludzi skazanych za lżejsze przestępstwa, z tymi odbywającymi kary za ciężkie naruszenie prawa - dodaje ppłk Krzysztof Wąsek, zastępca dyrektora Zakładu Karnego w Opolu Lubelskim.
Placówka w Opolu to najnowszy obiekt tego typu w kraju.
Obecnie przebywa w niej blisko 600 więźniów. Przygotowano dla nich cele jedno-, dwu- lub trzy-osobowe.
- Na każdego osadzonego przypadają 3 metry kwadratowe, z wyłączeniem kącika sanitarnego. Taką powierzchnię przewiduje prawo. Nie ma możliwości zwiększania liczby osadzonych w celach, aby nie narażać Skarbu Państwa na pozwy ze strony więźniów za nieprzestrzeganie norm należnej im powierzchni - dodaje ppłk Wąsek.
Przejściowa wita
Zanim więzień trafi na jeden z oddziałów, przebywa w celi przejściowej.
- Najpierw jednak jest dokładnie sprawdzany pod kątem danych osobowych, przechodzi oględziny lekarskie oraz otrzymuje więzienny uniform. Bieliznę może mieć swoją, ale jeżeli nie ma, to oczywiście też otrzyma - dodaje ppłk Wąsek. Sprawdzanie danych ma zapobiec spotykanym już w polskim więziennictwie przypadkom „podmiany” więźnia, np. brat za brata.
Więźniowie zgłaszają się na odbycie kary lub są dowożeni przez policję w różnym stanie” pijani, odurzeni narkotykami, brudni, chorzy, zaniedbani, uzależnieni.
- Każdy z nich trafia do celi przejściowej. Jest to forma aklimatyzacji w Zakładzie Karnym. Jeżeli osadzony jest uzależniony np. od alkoholu, narkotyków, zostaje skierowany do oddziału terapeutycznego - dodaje płk Zbigniew Drożyński, dyrektor placówki. Podczas pobytu w celi przejściowej, skazany jest bardzo uważnie obserwowany. Szczególnie pod kątem skłonności do autoagresji czy zachowań samobójczych.
- Pierwsza kara pozbawienia wolności to olbrzymi stres. Człowiek różnie reaguje. Dlatego te cele są monitorowane przez 24 godziny na dobę - dodaje dyrektor.
Jeżeli jest chory, to będzie leczony. W Opolu nie ma wprawdzie oddziału szpitalnego, zakład zapewnia opiekę ambulatoryjną. W razie potrzeby skazany jest przenoszony do szpitala więziennego w innej placówce lub leczony na zewnątrz.
- Nie możemy nikogo zostawić bez opieki lekarskiej. Nie jest rzadkością, że skazany wychodzi po obyciu kary w znacznie lepszej kondycji, zdrowszy. Ma wyleczone zęby, jest odżywiony - mówi płk Zbigniew Drożyński.
Gotuj, sprzątaj, ucz się
Na próżno w opolskim więzieniu szukać sprzątaczek, kucharzy czy pomocy kuchennych: te prace wykonują więźniowie.
Z blisko 600 osadzonych 264 pracuje przy codziennej obsłudze. Po przekroczeniu więziennej bramy uderza widok sterylnej czystości podłóg, której mógłby pozazdrościć niejeden szpital.
Najwcześniej pracę zaczyna kuchnia.
- Więźniowie pod okiem kucharzy muszą przygotować posiłki na cały dzień. Tak zwany wkład do kotła na jednego więźnia wynosi 4,80 zł na dzień. Trzeba pamiętać, że produkty kupujemy hurtowo, w dużych ilościach, a zatem i ceny są niższe - dodaje ppłk Wąsek.
W obiegowej opinii więźniów zakład w Opolu karmi bardzo dobrze, jak nie najlepiej w kraju.
- Menu układa dietetyk, tak aby liczba kalorii była zbilansowana. Potrawy mogą powtórzyć się raz na dwa tygodnie - dodaje ppłk Wąsek. Więźniowie mogą też zaopatrzyć się w sklepiku, o czym za chwilę.
Jednak jedną z ważniejszych agend w więzieniu, z punktu widzenia procesu resocjalizacji, jest Centrum Kształcenia Ustawicznego, działające w murach opolskiej placówki.
- Szczególnie młodzi skazani mogą zdobyć zawód czy zdać maturę. Dla wielu zdobycie wykształcenia jest impulsem do zmiany życia - mówi płk Zbigniew Drożyński.
Garną się do pracy
Jeszcze kilka lat temu więźniowie mogli pomarzyć o zatrudnieniu. Pracodawcy mogli przebierać w pracownikach i na więźniów patrzyli niechętnie. Teraz sytuacja się odwróciła.
- To pracodawcy zwracają się do nas z prośbami o pracowników. Czasem musimy odmawiać. Zakład Karny w Opolu Lubelskim jest bowiem nieomal wyłącznie jednostką typu zamkniętego, zaprojektowaną przede wszystkim dla osadzonych, którzy nie mogą podczas odbywania kary opuszczać terenu jednostki. Zdecydowaną mniejszość społeczności skazanych stanowią osoby posiadające takie uprawnienia. Szczególnie takich osadzonych staramy się aktywizować zawodowo w warunkach wolnościowych - dodaje ppłk Krzysztof Wąsek. Więźniowie pracują na potrzeby samorządów gmin Opole Lubelskie i Józefów, ale także w firmach przetwórstwa owocowo-warzywnego. Najbliższa z nich sąsiaduje vis-a-vis, przez ulicę, z Zakładem Karnym.
Obecnie 83 więźniów pracuje na zewnątrz.
- Do pracy są kierowani skazani kończący wyroki lub odsiadujący kary za niezbyt ciężkie przewiny, są z wielką dbałością selekcjonowani, tak by zatrudnienie zewnętrzne w żadnym stopniu nie stanowiło ryzyka dla bezpieczeństwa społeczeństwa - dodaje płk Drożyński. Więźniowie wychodzą do pracy sami, bez eskorty. Sami też wracają. - Mieszkają w oddziale półotwartym, bez zamykanych cel. To też jest kolejny plus - dodaje pułkownik.
Ile zarabia skazany?
- Nie są to kokosy. Jest to najniższa pensja krajowa. Od tej kwoty odprowadzane są potrącenia na fundusz aktywizacji zawodowej, pomocy osobom pokrzywdzonym i postpenitencjarnej, ewentualne długi alimentacyjne czy zasądzone nawiązki - dodaje por. Łukasz Pruchniak, p.o. zastępcy kierownika działu penitencjarnego, a zarazem rzecznik prasowy jednostki. - Pozyskane pieniądze umożliwiają osadzonym wspieranie finansowe ich rodzin. Oni sami natomiast mogą dokonywać dzięki nim zakupów w więziennym sklepie - dodaje por. Łukasz Pruchniak.
Zakupy i zasady
W obiegowej opinii więzienie kojarzone jest z tzw. grypserą.
- Oczywiście, takie zjawisko istnieje, ale dotyczy ono nie więcej niż 10 proc. osadzonych - dodaje ppłk Wąsek. - O wiele ważniejsza jest ekonomia, możliwość robienia zakupów w naszym sklepie. Więźniowie, którzy mają pieniądze zarobione na zewnątrz lub przelane prze rodzinę, mają mocniejszą pozycję w więziennej hierarchii. Dlatego tak wielu z nich chce pracować - dodaje ppłk Wąsek.
Pewna rzecz jednak nie zmienia się od wieków. Gwałciciele, pedofile i zabójcy swoich rodziców nie mogą liczyć na lekkie traktowanie ze strony innych więźniów. Ostracyzm to najlżejsza forma wyrażania dezaprobaty. Służba Więzienna czuwa nad bezpieczeństwem także i tych ludzi.
Książki dla niewidomych dzieci, piłka i T.Love
Więzienie potrafi obudzić „lepszą” część człowieka. Wielu z skazanych wyraża się przez sztukę. Pod koniec listopada więźniowie wystawili premierę spektaklu „Droga do wolności”, czyli ich spojrzenia na uzależnienie. Przedstawienie było przygotowane przez pacjentów oraz kadrę oddziału terapeutycznego.
Ośmioosobowa grupa teatralna zdecydowała się na pantominę. Skazani samodzielnie napisali scenariusz, dobrali oprawę muzyczną i przygotowali scenografię. Inspiracją opowiedzianej historii były własne doświadczenia skazanych i przemyślenia wynikające z aktualnie odbywanej terapii.
- Jest to jeden z wielu przykładów. Skazani wykonują także naprawdę wartościowe rękodzieła, które nierzadko trafiają na aukcje. Dochód wspomaga instytucje użyteczności publicznej. W ubiegłym roku, podczas zainicjowanych przez jednostkę specjalnych warsztatów przygotowaliśmy z osadzonymi m.in. 30 książek sensorycznych dla niewidomych dzieci, utwór muzyczny, którego wideoklip wsparł ogólnokrajową akcję pomocową na rzecz leczenia prenatalnego, cierpiącej na skomplikowaną wadę serca Zosi. Osadzeni pod okiem wychowawców i wolontariuszy zaaranżowali wystrój ponurej poczekalni dla osób odwiedzających w taki sposób, by możliwie złagodzić przykre doznania dzieci odwiedzających w zakładzie swoich rodziców. Poczekalnia przypomina dziś bardziej salę zabaw lub wnętrze przedszkola.
To tylko niewielka część intensywnie podejmowanych działań. Właściwie dobrana forma kultury, to doskonały sposób na pracę z osadzonym. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości - dodaje por. Pruchniak.
Ale i z zewnątrz płynie artystyczne wsparcie.
- W naszych murach występowali pierwszoligowi artyści. Za każdym razem nieodpłatnie, kierowani potrzebą wsparcia skazanych. Zwłaszcza w panującym obecnie czasie agresywnej konsumpcji jest to gest, którego nie można odrzucić a należy uszanować. Do dziś niektórzy więźniowie korespondują z Muńkiem Staszczykiem. Przyjaźnie zadzierzgnęły się po koncercie T.Love w naszym więzieniu - podaje jeden z wielu przykładów por. Pruchniak.
Skazani mogą także korzystać, z zaprojektowanej głównie w celu wygaszania agresywnych zapędów młodocianych, sali gimnastycznej pod okiem odpowiednio przygotowanego wychowawcy. Koszykówka, siatkówka, piłka nożna czy gimnastyka, nie wolno im jednak uprawiać sportów walki, aby nie pobudzać agresji. Nie ma siłowni, a boks jest zakazany.
Zakład Karny w Opolu Lubelskim
Pierwsze plany budowy nowej jednostki penitencjarnej w województwie lubelskim pojawiły się w 2003 roku. Władze samorządowe Opola Lubelskiego przekazały więziennictwu nieodpłatnie 5,6 ha terenu położonego na obrzeżach miasta.
Jednostka jest zakładem typu zamkniętego dla mężczyzn odbywających karę pozbawienia wolności po raz pierwszy oraz młodocianych z wydzielonymi oddziałami dla tymczasowo aresztowanych oraz - od 10 października tego roku - z dwoma wydzielonymi oddziałami zakładu typu półotwartego dla mężczyzn odbywających karę pozbawienia wolności po raz pierwszy, przebywającymi w jednostce w związku z zatrudnieniem. Pojemność jednostki wynosi 627 miejsc.
Nie wiedzieć czemu więzienia w Polsce są lokalizowane przy ulicach o przyjemnych nazwach: Południowa, Nowa czy Owocowa, jak w Opolu Lubelskim.
Nie ma wieżyczek
7-metrowy mur szczelnie „otula” Zakład Karny w Opolu Lubelskim przy ulicy Owocowej. To najnowsza spośród wybudowanych od podstaw placówka penitencjarna w Polsce. - W naszym zakładzie karę pozbawienia wolności odbywają mężczyźni, którzy po raz pierwszy weszli w konflikt z prawem. Nie oznacza to, że nie ma wśród nich skazanych na 25 lat czy dożywocie - mówi płk Zbigniew Drożyński, dyrektor placówki.
Nie wiedzieć czemu więzienia w Polsce są lokalizowane przy ulicach o przyjemnych nazwach: Południowa, Nowa czy Owocowa, jak w Opolu Lubelskim.
Nie ma wieżyczek
7-metrowy mur szczelnie „otula” Zakład Karny w Opolu Lubelskim przy ulicy Owocowej. To najnowsza spośród wybudowanych od podstaw placówka penitencjarna w Polsce. - W naszym zakładzie karę pozbawienia wolności odbywają mężczyźni, którzy po raz pierwszy weszli w konflikt z prawem. Nie oznacza to, że nie ma wśród nich skazanych na 25 lat czy dożywocie - mówi płk Zbigniew Drożyński, dyrektor placówki.
Uważny obserwator zapewne szybko zauważy brak jednego, acz istotnego szczegółu, znanego z filmów: nie ma wieżyczek strażniczych z uzbrojonym mundurowym czy mocnych reflektorów „monitorujących” ciemność.















Komentarze