Nie jesteśmy organem uprawnionym do stawiania zarzutów, możemy mieć jedynie podejrzenia. Szereg zdarzeń wskazuje jednak na to, że bez udziału prokuratorów proceder wywozu leków za granicę byłby bardzo utrudniony. W naszej ocenie prokuratura paraliżowała działania inspekcji farmaceutycznej – mówi Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. – W całej Polsce na blisko 100 przeprowadzonych od 2013 roku postępowań większość została umorzona. Uważamy, że decyzje o umorzeniach były bezzasadne. Nasze podejrzenia wzbudzają zwłaszcza działania lubelskich śledczych.
Według GIF to lubelscy policjanci, jako pierwsi w Polsce, wpadli w 2013 r. na trop nielegalnego wywozu leków za granicę. Stało się to przy okazji śledztwa w innej sprawie.
– Chodziło o samobójstwo aptekarki z okolic Lublina. W jej domu znaleziono dowody na to, że prowadziła podwójną księgowość i była zamieszana w wywóz leków – mówi Trzciński. – Lubelska policja zaczęła bardzo szczegółowo badać ten wątek, prześledziła m.in. przepływy finansowe. Okazało się, że nielegalny proceder dotyczył wielu przedsiębiorców. Siatka działała na terenie całego kraju. Prokuratura miała wszelkie niezbędne informacje, żeby postawić zarzuty – przekonuje.
Ale zanim to się stało zmienił się prokurator prowadzący sprawę. – Tak było trzy razy. Za trzecim razem postępowanie zostało umorzone – mówi Trzciński.
– Całkowicie bezpodstawne i nieprawdziwe są informacje podawane przez niektóre media, że prokuratura całkowicie bagatelizuje zjawisko tzw. odwróconego łańcucha dystrybucji leków – komentuje prokurator Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Śledczy zaprzeczają również informacjom podawanym przez media, jakoby „w skład zorganizowanych grup przestępczych zajmujących się bezprawnym obrotem lekami wchodzili obecni i byli prokuratorzy”. Zarzuty takie stawiał w swoim piśmie z 30 października 2015 roku Główny Inspektor Farmaceutyczny.
– Prokurator Generalny wezwał do złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, o ile faktycznie GIF posiada wiedzę na temat przynależności prokuratorów do zorganizowanych grup przestępczych – dodaje prokurator Bialik. – Do chwili obecnej zawiadomienie takie nie zostało złożone.
Departament do Spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Krajowej wystąpił do Prokuratury Regionalnej w Lublinie o przesłanie akt spraw dotyczących odwróconej dystrybucji leków, które były prowadzone przez tę jednostkę.
– Zostaną one przeanalizowane pod kątem prawidłowości podejmowanych decyzji procesowych – mówi prokurator Bialik.
Informacjom GIF o rzekomym tuszowaniu śledztw w sprawie „mafii lekowej” zaprzecza również Prokuratura Regionalna w Lublinie. To jej poprzedniczka (Prokuratura Apelacyjna) miała według GIF odgrywać główną rolę w skandalicznym procederze.
– Od 2010 r. do chwili obecnej prowadzono tylko jedno postępowanie dotyczące tzw. odwróconego łańcucha dystrybucji leków – mówi prokurator Waldemar Moncarzewski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie. – Po analizie ówczesnych przepisów prokurator doszedł do wniosku, że nie ma podstaw do postawienia zarzutów zarówno hurtownikom, jak i aptekarzom.
Wszystko przez zapisy Prawa farmaceutycznego. Chodzi o art. 127 określający znamiona przestępstwa. Na etapie prac w Senacie ten fragment ustawy został uogólniony, co w rezultacie związało ręce śledczym.
– Sygnalizowaliśmy resortowi zdrowia konieczność zmian. Po pewnym czasie nasze uwagi zostały uwzględnione. Pozwoliło to na skuteczne ściganie osób nielegalnie handlujących lekami – dodaje prokurator Moncarzewski.
Nie jesteśmy organem uprawnionym do stawiania zarzutów, możemy mieć jedynie podejrzenia. Szereg zdarzeń wskazuje jednak na to, że bez udziału prokuratorów proceder wywozu leków za granicę byłby bardzo utrudniony. W naszej ocenie prokuratura paraliżowała działania inspekcji farmaceutycznej – mówi Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. – W całej Polsce na blisko 100 przeprowadzonych od 2013 roku postępowań większość została umorzona. Uważamy, że decyzje o umorzeniach były bezzasadne. Nasze podejrzenia wzbudzają zwłaszcza działania lubelskich śledczych.
O tzw. odwróconym łańcuchu dystrybucji leków pisaliśmy wielokrotnie. Leki, które powinny trafić do polskich pacjentów, apteki sprzedają hurtowniom farmaceutycznym, a te wysyłają je za granicę. Jedni i drudzy zarabiają na różnicach w cenach. W niektórych przypadkach przebicie jest nawet dziesięciokrotne. Skala tych działań jest olbrzymia. Szacuje się, że z kraju wywożone jest nawet 30 proc. leków przeznaczonych na polski rynek.













Komentarze