Ostatni raz 34-letni Marcin B. wpadł we wtorek wieczorem w Siennicy Różanej. Policjanci w radiowozie z wideorejestratorem sfilmowali audi, które w terenie zabudowanym jechało 116 km/h. Kierowca w trakcie kontroli nie miał przy sobie ani prawa jazdy, ani dokumentów pojazdu.
– Tłumaczył się, że zostało mu zabrane prawo jazdy za przekroczenie dopuszczalnej liczby punktów (maksymalnie można ich mieć w ciągu roku 24 – dop. red). Ale jednocześnie dodał, że zdał już ponowny egzamin, ale nie odebrał jeszcze dokumentu – mówi podkom. Piotr Wasilewski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Krasnymstawie.
Równocześnie policjanci ustalili, że kierowca ma na sumieniu co najmniej kilkadziesiąt innych przypadków łamania przepisów ruchu drogowego. Podają, że gdyby mężczyzna przyjmował nakładane przez niego mandaty, miałby na koncie aż 624 punkty karne. On jednak odmawiał ich przyjęcia, dlatego postępowania w tej sprawie toczą się przed sądami, a punkty karne są nieaktywne.
Ostatnia sprawa Marcina B. zakończyła się w połowie grudnia tego roku. Tylko w jednym wyroku został skazany aż za 16 wykroczeń z okresu od czerwca do października 2015 r. Każde z nich to przekroczenie prędkości. W terenie zabudowanym jechał od 90 do 117 km/h. Zazwyczaj 34-latek wpadał w Bodaczowie i to najczęściej ok. godz. 22.
– Kierowca został skazany na 5 tys. zł grzywny. To maksymalna kara za takie wykroczenia – informuje Jolanta Baran, prezes Sądu Rejonowego w Zamościu.
Ale ten nieprawomocny jeszcze wyrok to jedynie wierzchołek góry lodowej. 28 lipca 2015 r. uprawomocnił się wyrok, w którym Marcin B. został skazany aż za 65 wykroczeń – przekroczenia prędkości w okresie od lipca do grudnia 2014 roku. To znaczy, że fotoradar robił mu zdjęcie co kilka dni. Zgodnie z decyzją sądu miał wtedy zapłacić 4 tys. zł grzywny.
17 listopada 2016 r. zapadł kolejny wyrok za przekroczenie dozwolonej prędkości – Marcin B. wniósł do niego sprzeciw. Z kolei 28 listopada 2016 r. został skazany już nie za prędkość, ale spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym – wszczął awanturę z innym kierowcą. Dostał 1000 zł grzywny i zakaz prowadzenia samochodu na 6 miesięcy, ale wniósł sprzeciw od wyroku nakazowego i sąd będzie musiał zająć się sprawą jeszcze raz.
Prezes Sądu Rejonowego w Zamościu dodaje, że nawet te sprawy to nie wszystkie wykroczenia kierowcy, za które odpowiadał przed tutejszym wymiarem sprawiedliwości.
Czy kierowcy nie można zatem w żaden sposób powstrzymać? Ze względu na brak dokumentów samochód, którym jechał we wtorek mógł być odholowany na policyjny parking. Jednak kierowca na czas kontroli zjechał z drogi i zatrzymał się na prywatnej posesji. – A samochód może być przez nas odholowany tylko z drogi publicznej – mówi podkom. Piotr Wasilewski.
Policjanci na razie ustalają, czy we wtorek wieczorem kierowca mówił prawdę, że po odebraniu prawa jazdy za punkty zdał ponowny egzamin.
Ostatnia sprawa Marcina B. zakończyła się w połowie grudnia tego roku. Tylko w jednym wyroku został skazany aż za 16 wykroczeń z okresu od czerwca do października 2015 r. Każde z nich to przekroczenie prędkości. W terenie zabudowanym jechał od 90 do 117 km/h. Zazwyczaj 34-latek wpadał w Bodaczowie i to najczęściej ok. godz. 22.
– Kierowca został skazany na 5 tys. zł grzywny. To maksymalna kara za takie wykroczenia – informuje Jolanta Baran, prezes Sądu Rejonowego w Zamościu.














Komentarze