Audi podróżowali narzeczeni Dominika i Mateusz. W volvo jechał 35-letni duchowny z Podkarpacia i 25-letnia kobieta.
– Kierujący samochodem marki volvo S40 z nieustalonych dotąd przyczyn na prostym odcinku drogi zjechał na przeciwległy pas ruchu. Doprowadził do czołowego zderzenia z audi A3, który jechał prawidłowo – relacjonuje podkom. Andrzej Fijołek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Do wypadku doszło w rodzinnej miejscowości Mateusza D., kierowcy audi. Na siedzeniu pasażera siedziała jego narzeczona Dominika Ł. z podlubelskiej Dąbrowicy. Zaręczyli się w Sylwestra 2012 r., mieli się niebawem pobrać. Mieli po 24 lata.
– W ich samochodzie policjanci znaleźli zaproszenia ślubne. Ceremonia miała się odbyć za miesiąc – mówi rzecznik KPP w Kraśniku.Być może w sobotę wracali od gości, których zapraszali na swój ślub? Do domu już nie dojechali. W ich audi uderzyło volvo. Samochodem kierował 35-letni ks. Grzegorz M. To duszpasterz akademicki z Jarosławia na Podkarpaciu. Był odpowiedzialny za przygotowania do Światowych Dni Młodzieży w tym mieście. Ksiądz nie miał zapiętych pasów. Podobnie jak pasażerka audi.
– Na miejscu strażacy na zmianę z pracownikami pogotowia ratunkowego prowadzili akcję reanimacyjną dwóch osób (pasażerka audi i kierowca volvo-red.) – mówi st. kpt. Piotr Michałek, rzecznik Komendy Powiatowej PSP Kraśnik. – Kierowcę audi zabrał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Ich życia nie udało się uratować. – Mężczyzna zmarł w trakcie transportu do szpitala – dodaje asp. Majewski.
O tragedii przemyska kuria poinformowała na swojej stronie internetowej już w sobotę. "Zmarłych polecamy Bożemu Miłosierdziu i prosimy o modlitwę w ich intencji oraz o siły dla ich najbliższych i wszystkich, których ta śmierć dotknęła” – czytamy na witrynie Archidiecezji Przemyskiej.
Z księdzem jechała 25-letnia Sylwia D. Ona jedyna przeżyła wypadek. Dziewczyna jest szpitalu, ale nie odniosła żadnych poważnych obrażeń. – Była przytomna – mówi rzecznik kraśnickiej policji. – Prosiła policjantów, aby skontaktowali się z jej rodziną i powiedzieli, że nic jej się nie stało.
Sylwia D. będzie w poniedziałek przesłuchiwana. W niedzielę nie zgodził się na to lekarz. – Powiedział, że kobieta jest w szoku i pod wpływem silnych środków – dodaje asp. Majewski.














Komentarze