Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Interwencja policji skończyła się szarpaniną. Bo przeszła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu

Siniaki, podarta kurtka i miesiąc zwolnienia – tak dla pani Katarzyny z okolic Annopola zakończyło się przechodzenie przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Kobieta nie zderzyła się jednak z samochodem, a z policjantem z drogówki.
Interwencja policji skończyła się szarpaniną. Bo przeszła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu
Kobieta do dziś jest roztrzęsiona. Przez niemal całą rozmowę płakała

Autor: Maciej Kaczanowski

Obrażenia miał spowodować mundurowy, który próbował zatrzymać naszą Czytelniczkę. W miniony czwartek pani Katarzyna pojechała na cotygodniowy targ do Annopola. Wracała z zakupami na przystanek. Chciała zdążyć na czekającego już busa i przeszła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Nie wiedziała, że niedaleko stoi nieoznakowany radiowóz kraśnickiej drogówki. Mundurowi podjechali na przystanek.

– Policjant wszedł do busa i zapytał, czy ma powiedzieć wszystkim, co zrobiłam. Kazał mi wysiadać. Przestraszyłam się i zrobiłam, co kazał. Nie wiedziałam, o co chodzi – powiedziała nam wczoraj pani Katarzyna. Kobieta do tej pory jest roztrzęsiona i niemal przez całą rozmowę płacze.

Dalszy bieg wypadków znamy z relacji kobiety. Według niej przy radiowozie policjanci poprosili ją o dowód osobisty. Nie miała dokumentów. Nie podała też policjantom swoich danych personalnych.

– Prosiłam, żeby mnie puścili, bo spóźnię się na busa. Byłam przestraszona, bo nigdy nie zatrzymał mnie żaden policjant. Zakupy leżały na ulicy. Nigdzie nie odchodziłam – tłumaczy nasza czytelniczka. Twierdzi, że jeden z policjantów wykręcił wtedy jej rękę i siłą wciągał do samochodu.

– Szarpał mnie, podarł mi kurtkę. Obaj krzyczeli, że zaraz wyciągną gaz i rzucą mnie na glebę. Płakałam. Mówiłam, że się boję, ale podam dane i zapłacę mandat, tylko niech mnie puszczą – wspomina pani Katarzyna.

Policjanci poinformowali, że kierują sprawę do sądu i zabrali się za wypełnianie stosownych dokumentów. Zatrzymana sięgnęła po telefon, żeby zadzwonić do męża.

– Jeden z policjantów wyrwał mi aparat, bo „jeszcze będę go nagrywała”. Ja nie chciałam tego robić – zapewnia pani Katarzyna. – Spytałam ich jak to jest, że im wszystko wolno. Powiedzieli, żebym się zapisała do policji to mi też będzie wszystko wolno.

Po szarpaninie przestraszona kobieta wsiadła do radiowozu.

Interwencja policjantów zakończyła się dla pani Katarzyny wizytą u lekarza. Kobieta miała siniaki na rękach i udzie. Narzeka na ból ramion i głowy. Z powodu silnego stresu straciła przytomność. Trafiła do szpitala. Jest już w domu, na miesięcznym zwolnieniu lekarskim.

Mąż naszej Czytelniczki złożył skargę na policjantów. Wszczęto postępowanie wyjaśniające. Mundurowi tłumaczą, że działali zgodnie z prawem.

– Kobieta przechodziła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu, a potem nie podała swoich danych – wyjaśnia st. asp. Janusz Majewski, oficer prasowy kraśnickiej policji. – Nie wykonywała poleceń, więc policjanci musieli zareagować. Użyli siły fizycznej i ostrzegli o możliwości użycia gazu.

Majewski dodaje, że zabierając telefon Czytelniczki mundurowi nie obawiali się nagrywania. Chcieli tylko sprawdzić, czy aparat nie jest kradziony. Postępowanie związane ze skargą na policjantów będzie prowadziła kraśnicka prokuratura.

Obrażenia miał spowodować mundurowy, który próbował zatrzymać naszą Czytelniczkę. W miniony czwartek pani Katarzyna pojechała na cotygodniowy targ do Annopola. Wracała z zakupami na przystanek. Chciała zdążyć na czekającego już busa i przeszła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Nie wiedziała, że niedaleko stoi nieoznakowany radiowóz kraśnickiej drogówki. Mundurowi podjechali na przystanek.

Obrażenia miał spowodować mundurowy, który próbował zatrzymać naszą Czytelniczkę. W miniony czwartek pani Katarzyna pojechała na cotygodniowy targ do Annopola. Wracała z zakupami na przystanek. Chciała zdążyć na czekającego już busa i przeszła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Nie wiedziała, że niedaleko stoi nieoznakowany radiowóz kraśnickiej drogówki. Mundurowi podjechali na przystanek.

Obrażenia miał spowodować mundurowy, który próbował zatrzymać naszą Czytelniczkę. W miniony czwartek pani Katarzyna pojechała na cotygodniowy targ do Annopola. Wracała z zakupami na przystanek. Chciała zdążyć na czekającego już busa i przeszła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Nie wiedziała, że niedaleko stoi nieoznakowany radiowóz kraśnickiej drogówki. Mundurowi podjechali na przystanek.

Obrażenia miał spowodować mundurowy, który próbował zatrzymać naszą Czytelniczkę. W miniony czwartek pani Katarzyna pojechała na cotygodniowy targ do Annopola. Wracała z zakupami na przystanek. Chciała zdążyć na czekającego już busa i przeszła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Nie wiedziała, że niedaleko stoi nieoznakowany radiowóz kraśnickiej drogówki. Mundurowi podjechali na przystanek.

Obrażenia miał spowodować mundurowy, który próbował zatrzymać naszą Czytelniczkę. W miniony czwartek pani Katarzyna pojechała na cotygodniowy targ do Annopola. Wracała z zakupami na przystanek. Chciała zdążyć na czekającego już busa i przeszła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Nie wiedziała, że niedaleko stoi nieoznakowany radiowóz kraśnickiej drogówki. Mundurowi podjechali na przystanek.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama