Ustawa zakłada, że tylko placówki zakwalifikowane do sieci będą mogły liczyć na umowę z NFZ. Eksperci krytykują tempo wprowadzania zmian i alarmują, że nowe przepisy mogą zmniejszyć dostępność świadczeń. Listę szpitali, które znajdą się w sieci, mamy poznać do końca marca. Zmiany mają wejść w życie już w lipcu.
– Mamy bardzo dużo obaw związanych z siecią – mówi Marek Kos, dyrektor SPZOZ w Kraśniku. – Nie wiemy, jak zostanie sklasyfikowany nasz szpital. Czy jako placówka pierwszego czy też drugiego poziomu.
Od tego właśnie zależy sytuacja finansowa szpitala. – Jeśli znaleźlibyśmy się wśród placówek pierwszego poziomu, to wtedy automatycznie zawieramy kontrakt z NFZ, ale na mniejszą liczbę oddziałów. Wtedy zostałaby nam do zakontraktowania jeszcze ortopedia, neurologia, kardiologia, pulmonologia i chemioterapia – wylicza.
Żeby leczyć także na tych oddziałach szpital musiałby wystartować w konkursie. – Kłopot jednak w tym, że pieniądze na świadczenia poza siecią będą bardzo małe – tłumaczy dyr. Kos. – Pod znakiem zapytania stoją także środki, które dostaniemy w ramach sieci. Mają one być na poziomie naszego kontraktu z 2015 roku. A przecież dziś jest zupełnie inna sytuacja finansowa. Wzrosły np. wynagrodzenia.
Projekt najbardziej uderzy w małe prywatne placówki, które mają niewielkie szanse, żeby znaleźć się w sieci.
– Pomysł utworzenia sieci szpitali ma niewiele wspólnego z dobrem pacjenta. System opieki bez placówek prywatnych nie będzie prawidłowo funkcjonował – uważa właściciel prywatnej kliniki okulistycznej.
Jego zdaniem, publiczna służba zdrowia nie będzie w stanie przejąć wszystkich pacjentów, którzy dziś leczą się prywatnie.
– Co ciekawe, prywatne placówki realizują świadczenia za mniejsze pieniądze niż publiczne, w których utrzymanie dyscypliny finansowej jest znacznie trudniejsze. W prywatnej firmie właściciel ryzykuje własnym kapitałem. W publicznych częściej można mówić o niegospodarności – tłumaczy.
– Sieć szpitali może mieć pozytywne konsekwencje dla publicznej służby zdrowia, ale to efekt krótkoterminowy – uważa Piotr Ruciński, prezes spółki Arion Szpitale. – W dłuższej perspektywie przełoży się to na zahamowanie inwestycji w służbie zdrowia, bo nikt nie będzie chciał otwierać prywatnych placówek. A to właśnie one wpłynęły na konkurencyjność i podniesienie poziomu świadczeń w całej służbie zdrowia, również publicznej.
Projekt uderzy głównie w małe szpitale. – O ile jeszcze te publiczne będą mogły się porozumieć między sobą i połączyć o tyle w przypadku prywatnych jest to znacznie trudniejsze – dodaje Ruciński.
– Mamy bardzo dużo obaw związanych z siecią – mówi Marek Kos, dyrektor SPZOZ w Kraśniku. – Nie wiemy, jak zostanie sklasyfikowany nasz szpital. Czy jako placówka pierwszego czy też drugiego poziomu.
• W tzw. sieci szpitali znajdą się szpitale stopnia I, II i III oraz cztery specjalistyczne poziomy zabezpieczenia zdrowotnego: szpital pediatryczny, onkologiczny, pulmonologiczny i ogólnopolski.
• Na funkcjonowanie sieci trafi 91 proc. środków, z których obecnie finansowane jest leczenie szpitalne. O pozostałe 9 proc. placówki mają walczyć w konkursach. Eksperci oceniają, że w efekcie zmian kontrakt z NFZ może stracić 400 szpitali.
• Ryczałt na wszystkie oddziały dostaną tylko najwięksi: instytuty, szpitale kliniczne i te, które mają wiele specjalistycznych oddziałów. Pozostałe dostaną ryczałt tylko na wybrane oddziały. O kontrakt na pozostałe będzie trzeba walczyć w konkursach.














Komentarze