Izba Pamięci „U Janiny”
Na rowerowym szlaku w okolicach Żyrzyna trafiliśmy do Bałtowa, gdzie znaleźliśmy izbę pamięci „U Janiny”. Właścicielką niezwykłego miejsca jest Janina Mazur. W budynku gospodarczym, znajdującym się za siatką odgradzającą część mieszkalną od wypoczynkowej można znaleźć niesłychany świat, zdawałoby się tak dawny, nieobecny już w naszym życiu, a zaskakujący bliskością.
– Na półeczkach, wśród sprzętów domowego użytku, można zobaczyć chociażby niewielki błękitny młynek z szufladką i metalową rączką u góry, zakończoną okrągłą czarną gałką, który pamiętałam z wyposażenia domu moich rodziców – mówi Wiesława Dobrowolska-Łuszczyńska, przewodnik turystyczny i znana regionalistka, która „odkryła” to mini-muzeum. – Ten młynek nigdy się nie psuł, a jego prawie stuletni mechanizm jeszcze dziś okazałby się przydatny do rozdrobnienia jakiegoś produktu na miałką, sypką substancję w przeciwieństwie do błyszczących, nadętych, niby szykownych urządzeń mechanicznych, które zwykle co roku wyrzucam kolejno do kosza na śmieci. W kolejnych pomieszczeniach można obejrzeć różnej wielkości drewniane dzieże do zarabiania ciasta, które mój urzędowski dziadek Stanisław sam przez lata strugał i rzeźbił obok wielkich drewnianych chochli. Nawiasem mówiąc, potrafił też „wystrugać sobie” dla całej jedenastoosobowej rodziny dom, bo jak zawsze twierdził „chcieć to móc”.
W kolejnych pomieszczeniach można zobaczyć młocarnie, wypuszczające tzw. słomę targaną, śrutowniki do wytwarzania śruty z różnych rodzajów zbóż, ręczne sieczkarnie i młynki do oddzielania ziarna zbóż od plew. A to jeszcze nie wszystkie eksponaty, jakie właścicielce izby udało się tu zgromadzić. Warto zobaczyć również narzędzia do obróbki drewna, w tym tzw. ramowe piły, kolekcje kowalskich urządzeń, szewskie cudeńka wraz z produktem finalnym, czyli „kościołowymi” oficerkami na kopytach, z czarnej skóry, niezbędny męski element ubioru podczas niedzielnych nabożeństw. Do tego jakby skrojona na miarę snowalnica do sporządzania osnowy i dwa warsztaty tkackie, bo pani Janina jest przede wszystkim tkaczką. Nie brakuje tu również kobylnicy i szklanej muchołapki.
Izba Pamięci w Piotrowicach
Podobne eksponaty znajdują się także w Izbie Pamięci w Piotrowicach pod Nałęczowem. Najwięcej może o nich opowiedzieć Genowefa Wójciak działająca aktywnie w miejscowym kole gospodyń. Z ciekawszych eksponatów można tu zobaczyć m.in. kołyskę, dzieże do zarabiania ciasta, masielnice na korbkę oraz masielnice z ubijakiem ręcznym, kołowrotek. Warto również przyjrzeć się prawdziwemu warsztatowi rymarskiemu ze specjalnym urządzeniem służącym do naprawy chomąta czy uprzęży dla konia. Ciekawe są też urządzenia, które świadczą o pomysłowości mieszkańców dawnej wsi i umiejętności usprawniania ciężkich prac. Takim eksponatem jest „loda”, rodzaj drewnianego podnośnika, przy pomocy którego łatwiej wtaczano kłody drzewa na wóz. Prawdziwą rzadkością jest jednakże szklana muchołapka, naczynie do łapania much z otworem w dolnej części, od góry zamykana korkiem. Owadom rozkładano pod nią chleb maczany w wodzie lub mleku z cukrem. Zwabione smakowitościami owady, padały ofiarą swojego łakomstwa, ulatując później przez okrągły, wyprofilowany otwór ku górze naczynia, skąd już nie potrafiły się wydostać.
O życiu dawnej wsi przypomina „kobylnica” – lniana kołyska zawieszana na drewnianych krzyżakach, którą wykorzystywano podczas prac polowych. Urzekające swą prostotą i pomysłowością eksponaty chętnie oglądają uczniowie miejscowej szkoły, którzy zafascynowani opowieściami o życiu w ich wsi, także stają się regionalistami. Rozmawiają z rodzicami i dziadkami, a potem znoszą swoje eksponaty, np. metalową zapalniczkę do zapalania papierosów. Dla nich to już historia.
Izba Tkacka
Na koniec wróćmy raz jeszcze w okolice Żyrzyna, gdzie tym samym autobusem komunikacji miejskiej co do Bałtowa, można dojechać do odległego o 2 km Borysowa. Tu, w starej szkole, mieszczącej także oddział przedszkolny, znajduje się Izba Tkacka, w której króluje mistrzyni Krystyna Nakonieczna. To tu LGD „Zielony Pierścień” zorganizował w 2012 r. warsztaty tkackie dla dorosłych, dzięki czemu przybyły dwie kolejne pracownie tkackie: w Cholewiance koło Kazimierza u Małgorzaty Urban i w kolonii Drzewce prowadzona przez Wiesławę Dobrowolską-Łuszczyńską Pracownia Regionalna „W Stronę Ziemianek”. W izbie w Borysowie także zobaczymy olbrzymią tym razem snowalnicę, kolekcje dawnych ubiorów męskich i damskich z lnu, najlepszego materiału na „gorące żniwa”, warsztat poziomy tzw. pokazowy i trzy olbrzymie warsztaty tkackie, na których dawniej wyłącznie tkało się wełniaki, pasiaki, szmaciaki, służące do tego, by ubrać całe rodziny.
– Wspomniane izby regionalne nazywam prywatnie „izbami dobrej pamięci” – podkreśla pani Wiesława. – Przypominają świat, który zmienił się niewyobrażalnie podczas naszego życia, pokazując jak nasi przodkowie potrafili być samowystarczalni. W swoich własnych gospodarstwach sporządzali narzędzia i przedmioty, które pozwoliły np. wytworzyć smaczne masło, uprać bieliznę, przygotować do pieczenia chleb i drożdżowego ciasta, wykonać solidny „zimowy” but i lekki pantofelek na tańce, utkać materiał z nowej przędzy albo odzyskany ze starej spódnicy i bluzki, który w nowej „odsłonie” mógł dwukrotnie lub trzykrotnie przedłużyć życie materiału. W ten sposób nie zaśmiecano tak koszmarnie planety. Wszystko się „przydawało”. Było solidne i trwałe. Uczyło szacunku dla umiejętności i twórczej wyobraźni.
Poznawanie takich zasobów należy do tzw. turystyki kulturowej. Zapraszamy zatem na szlaki naszego regionu, gdzie można odkryć niezwykłe miejsca i właścicieli, którzy chętnie o tym opowiedzą.
Izba Pamięci „U Janiny”
Na rowerowym szlaku w okolicach Żyrzyna trafiliśmy do Bałtowa, gdzie znaleźliśmy izbę pamięci „U Janiny”. Właścicielką niezwykłego miejsca jest Janina Mazur. W budynku gospodarczym, znajdującym się za siatką odgradzającą część mieszkalną od wypoczynkowej można znaleźć niesłychany świat, zdawałoby się tak dawny, nieobecny już w naszym życiu, a zaskakujący bliskością.













Komentarze