Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pomagali ryzykując życiem. Kolejni "Sprawiedliwi wśród narodów świata"

W poniedziałek przedstawiciele dziesięciu rodzin z woj. lubelskiego odbiorą medale „Sprawiedliwi wśród narodów świata”. Tytuł ten od 1963 r. przyznaje Instytut Yad Vashem w Jerozolimie osobom, które w czasie Holokaustu z narażeniem życia bezinteresownie nieśli pomoc prześladowanym Żydom.
Pomagali ryzykując życiem. Kolejni "Sprawiedliwi wśród narodów świata"
Medal Sprawiedliwej wśród Narodów Świata Stefanii Bojarskiej

Podczas poniedziałkowych uroczystości odznaczeni zostaną pośmiertnie Feliksa i Stanisław Gajdowie, Jan Kulik i jego matka Marianna Kulik, Elżbieta Ważna, Julianna i Władysław Sokołowie oraz ich synowie Zdzisław i Jan, Edward Turek, Antoni Kordowski, Jan Molenda, Jan Pajórek, Stanisław Szeleźniak oraz Bronisława i Władysław Wójcik.

Za każdym z tych nazwisk kryje się historia, którą można i warto byłoby sfilmować. Rodzina Gajdów mieszkająca w trakcie wojny „na torfach” w pobliżu Małej Kłody uratowali Dinę Rycer z Kurowa, ale pomagali też innym Żydom, zarówno tym znanym z nazwiska, jak i nieznanym.

Antoni Kordowski z Kurowa pomagał żydowskim mieszkańcom miejscowości, w tym rodzinie Chanesmanów. Za swoje działania został nazwany przez ocalałych z zagłady „jako jeden z największych obrońców naszego narodu”.

Kulikowie z Rogoźnicy ukryli i wspierali 20-letnią Rajzel Finkelsztajn z domu Dziencioł. Kiedy dziewczyna pod koniec wojny zachorowała, by ocalić jej życie w czasie trwającego ostrzału Jan Kulik niósł ją na plecach do oddalonej o 7 km wsi Puchacze.

Elżbieta Ważna z Majdanka koło Tomaszowa Lubelskiego pod koniec 1941 r. odsiadywała karę trzech i pół miesiąca pozbawienia wolności za nielegalny ubój świni. W więzieniu poznała pochodzącą z biednej, wielodzietnej żydowskiej rodziny Hanę Spiseisen oskarżoną o zamordowanie polskiego policjanta, znanego z denuncjowania Żydów okupantom. Polka pomagała jej w więzieniu, a potem wręczając łapówki udało jej się wyciągnąć ją na wolność i ukrywać przez dwa kolejne lata.

Edward Turek i rodzina Sokołów spod Żelechowa uratowała aż siedem osób ukrywając w piwnicy swojego domu 24 uciekinierów z getta.

– W nocy 22 czerwca 1944 r. grupa 18 uzbrojonych Polaków wdarła się do gospodarstwa (według ocalałych był to oddział AK). Zaledwie 10 Żydom udało się uciec przed rzezią. Część z nich wróciła do gospodarzy – czytamy w biografiach nagradzanych bohaterów. – Niestety 10 lipca, cztery tygodnie przed wyzwoleniem, na skutek donosu sąsiadów do wsi przybyło gestapo. Ukrywających się żydowskich zbiegów znaleziono i rozstrzelano w pobliskim lesie wraz z gospodarzem, Władysławem Sokołem. Po wyzwoleniu Edward Turek przekazał garstce ocalałych Księgę Tory, uratowaną przed spaleniem w żelechowskiej synagodze.

Czytaj więcej: Jak można podziękować za życie. Sprawiedliwi wśród narodów świata z Lublina i Końskowoli

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama