Niewielki sklep w suterenie domu jednorodzinnego przez długi czas był jedyną w tej części miasta placówką, gdzie nocą dało się zrobić zakupy, chociaż nigdy nie był czynny przez całą dobę.
Jeszcze zanim powstały wszechobecne Żabki i na długo przed otwarciem Tesco (które od ponad roku nie jest całodobowe), do „Jacka” pielgrzymowali klienci z Czubów i osiedli LSM. Nie byli to wyłącznie spragnieni imprezowicze, bo przy Zana dało się również kupić kończące się znienacka artykuły spożywcze. Przez wiele lat sklep był ostatnią deską ratunku, a alternatywą była podróż do sklepu nocnego aż przy ul. Narutowicza, co było uciążliwe, gdy nie było nocnych autobusów. Sklep „U Jacka” ratował też niejedną studencką lodówkę z pobliskiego akademika i licznych stancji.
Było, minęło. Sklep ma działać już tylko do końca roku.
– Za duża konkurencja – przyznaje współwłaściciel Jacek Kęsicki, któremu z jednej strony wyrósł Aldik (do niedawna czynny do północy), zaś z drugiej strony klientów zgarnia Lewiatan. – Myśleliśmy, że jeszcze przez pewien czas wytrzymamy. Ale jak ja mam się zastanawiać, czy zapłacić podatek VAT, opłacić prąd, czy może ZUS, to nie mam wyboru.
O rychłym zamknięciu sklepu właściciele poinformowali na portalu Facebook. Z klientami żegnali się wręcz jak z bliskimi:
– Byliście świadkami narodzin nowych członków naszej „sklepowej rodziny” a wielu z Was dorastało na naszych oczach – napisali współwłaściciele. Pod pożegnaniem posypały się wspomnienia klientów.
– W Szkole Podstawowej nr 3 swego czasu jednym z gorszych przewinień było przebieganie przez ul. Zana do „Jacka” na cebularza z serem, chyba minus 25 punktów z zachowania za to było – wspomina jeden z internautów. Ktoś inny przypomina sobie, że właśnie tutaj kupił swoje pierwsze w życiu piwo. A jeszcze inny odpowiada wierszem: „W pamięci studentów, uczniów i sąsiadów zostanie na wieki miejsce szybkich wypadów”.
– Sentymenty sentymentami, ale z tego nie ma pieniędzy – przyznaje pan Jacek. Internetowe wyrazy sympatii nie poszły w parze z wyborem miejsca zakupów.















Komentarze