– Wymagań ustawowych nie spełniło 12 lekarzy zatrudnionych u dysponentów zespołów ratownictwa medycznego. To ponad 4 proc. liczby lekarzy według stanu na koniec 2017 roku – informuje Radosław Brzózka, rzecznik wojewody lubelskiego.
Chodzi o medyków, którzy nie mają specjalizacji lub nie zaczęli szkolenia w dziedzinie medycyny ratunkowej.
– W Lublinie i województwie na razie ten problem nie jest aż tak poważny. Gorzej będzie w 2021 r., gdy wejdzie w życie zapowiadana nowelizacja ustawy o państwowym ratownictwie medycznym – uważa Zdzisław Kulesza, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie.
Według nowych przepisów, każdy lekarz jeżdżący w specjalistycznej karetce będzie musiał mieć specjalizację z medycyny ratunkowej.
– Teraz w karetkach mogą jeździć lekarze, którzy mają też inne specjalizacje – tłumaczy dyr. Kulesza. – Zaostrzenie wymogów sprawi, że lekarze będą odchodzić z pogotowia. Większości nie będzie zależało na tym, żeby pracować na takich warunkach.
Jego zdaniem znaczna część lekarzy nie będzie czekać na zaostrzenie przepisów tylko znacznie wcześniej zacznie szukać innej pracy.
– Ustawodawca nie wsłuchuje się w środowisko lekarzy, nie ma otwartej debaty w tym zakresie. Coraz większy wpływ zaczynają mieć ratownicy medyczni – mówi Kulesza. – Dla mnie najważniejszy jest pacjent. Nie upieram się, by w karetce jeździł lekarz, ale muszę mieć pewność, że ratownik zapewni takie samo bezpieczeństwo. Niestety, system podyplomowego kształcenia ratowników nie daje takiej pewności. Miedzy innymi dlatego, że ustawodawca nie określił programu szkoleń, które powinien odbyć ratownik.
– Wymagań ustawowych nie spełniło 12 lekarzy zatrudnionych u dysponentów zespołów ratownictwa medycznego. To ponad 4 proc. liczby lekarzy według stanu na koniec 2017 roku – informuje Radosław Brzózka, rzecznik wojewody lubelskiego.
Chodzi o medyków, którzy nie mają specjalizacji lub nie zaczęli szkolenia w dziedzinie medycyny ratunkowej.













Komentarze