W tej branży jesteśmy europejską potęgą, po Danii. W Polsce funkcjonuje 1140 ferm zwierząt futerkowych, w tym około 800 ferm zwierząt mięsożernych. W Lubelskiem jest ich 59 – hodowane są w nich mięsożerne lisy i norki oraz roślinożerne szynszyle i króliki.
Zakaz hodowli
W Brukseli grupa europosłów PiS oraz takich organizacji pozarządowych, jak np. Otwarte Klatki, zorganizowała wystawę, która ma zwrócić uwagę na problem zbyt małych klatek na fermach, cierpienie zwierząt i okrutny sposób ich zabijania. Ekspozycja ma zachęcać państwa UE do wprowadzania zakazu takiej hodowli.
– Ta wystawa jest naszym zdaniem nieobiektywną próbą zdyskredytowania prężnej polskiej branży hodowców zwierząt futerkowych. Pokazane tam zdjęcia przedstawiają zmanipulowany obraz hodowli – powiedział nam Daniel Chmielewski, prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych.
PiS ma jednak inne zdanie. Beata Mazurek, posłanka z Chełma, oświadczyła dziennikarzom, że jej partia złożyła w Sejmie projekt nowej ustawy dotyczącej ochrony zwierząt. Jednym z jej elementów jest zakaz prowadzenia hodowli na futra (za wyjątkiem królików). Wyraziła też nadzieję, że „rozwiązanie, które z pewnością przyjmiemy, nie będzie krytykowane przez europejskich biurokratów (...)”.
– Kampanię „Cena futra” prowadzimy już od dawna – mówi Marta Jarosiewicz z działającego także w Lublinie Stowarzyszenia Otwarte Klatki. – Brukselska wystawa jest jednym z jej elementów. To, że hodowle zwierząt futerkowych funkcjonują w naszym kraju, to problem natury etycznej i społecznej. Cierpią zwierzęta, ale i ludzie, którzy mieszkają obok ferm i doświadczają wszelkich negatywnych skutków ich obecności. Wystawa w PE spotkała się z tak dobrym przyjęciem, że wierzymy, iż wprowadzenie zakazu hodowania zwierząt na futro stało się jeszcze bardziej realne.
Zwolennicy i przeciwnicy
– To wrażliwa sprawa, ale zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce nie rozwiąże problemu cierpień zwierząt. Rynek nie znosi próżni i tę lukę będą gotowe wypełnić państwa ościenne. A dla polskiej gospodarki efektem końcowym byłaby utrata kilku miliardów złotych wpływów rocznie – mówi lubelski poseł PSL Jan Łopata.
– Z tego, co wiem, zdania w sprawie zakazu podzielone są także wśród posłów PiS – mówi Paweł Piotrowski, lubelski wojewódzki lekarz weterynarii. – Nie podważam brukselskiej inicjatywy naszych organizacji pozarządowych i grupy posłów PiS. Niemniej jednak nie spodziewam się, aby Parlament Europejski przystał na likwidację hodowli zwierząt futerkowych. Byłby to cios ekonomiczny dla branży, w której nasz kraj przoduje.
– Ta sprawa nie ma kluczowego znaczenia dla polskiej gospodarki, a uczyniono z niej sztandarową kwestię – komentuje poseł PiS Artur Soboń. – Sam nie wiem, jak bym zagłosował w tym przypadku. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy tego zakazu mają swoje racje. Moim zdaniem w tej sprawie najlepszy byłby kompromis.
– Jestem zwolenniczką takiego zakazu – przyznaje posłanka PO Joanna Mucha. – Ale wydaje mi się, że ta sprawa wymaga rozsądnego podejścia ze strony państwa ze względu na interes przedsiębiorców działających w tej branży.
Według danych przesłanych nam przez PZHZF, hodowcy zatrudniają bezpośrednio około 13,5 tys. osób. Dodatkowo z przemysłem futrzarskim powiązanych jest około 50 tys. miejsc pracy. Są to pracownicy z branż kooperujących. Wszystkie skóry z polskich hodowli trafiają na eksport. W 2016 r. jego wartość osiągnęła poziom 2,4 miliarda złotych. To niemal 4 proc. ogółu eksportu całego polskiego rolnictwa. Z tytułu podatku do budżetu rocznie wpływa z tej branży 600–700 mln zł.
W tej branży jesteśmy europejską potęgą, po Danii. W Polsce funkcjonuje 1140 ferm zwierząt futerkowych, w tym około 800 ferm zwierząt mięsożernych. W Lubelskiem jest ich 59 – hodowane są w nich mięsożerne lisy i norki oraz roślinożerne szynszyle i króliki.
Zakaz hodowli
W Brukseli grupa europosłów PiS oraz takich organizacji pozarządowych, jak np. Otwarte Klatki, zorganizowała wystawę, która ma zwrócić uwagę na problem zbyt małych klatek na fermach, cierpienie zwierząt i okrutny sposób ich zabijania. Ekspozycja ma zachęcać państwa UE do wprowadzania zakazu takiej hodowli.













Komentarze