Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Handel znika z centrum Lublina. Ci przedsiębiorcy musieli zrezygnować

Sklep z oświetleniem z ul. Zamojskiej w Lublinie, księgarnia oraz mufiniarnia z ul. Bernardyńskiej czy dyskont odzieżowy z ul. Narutowicza – to tylko kilka miejsc, które zostały zamknięte w ciągu ostatnich tygodni. Przedsiębiorcy przyznają, że mały handel znika z centrum
Handel znika z centrum Lublina. Ci przedsiębiorcy musieli zrezygnować
Sklep z oświetleniem z ul. Zamojskiej

Autor: Wojciech Nieśpiałowski

Wystarczy przespacerować się ulicą Zamojską i Bernardyńską, żeby zobaczyć jak wiele lokali stoi pustych – mówi mieszkająca niedaleko pani Agnieszka. – Z tej części miasta wyprowadza się drobny handel. Smutno na to patrzeć.

Rzeczywiście przy Zamojskiej tłok panuje tylko w pasmanterii, sklepach z materiałami i nasionami.
- Wiele sklepów się wyprowadza, bo handel przestaje być opłacalny – mówi jeden z przedsiębiorców z Zamojskiej. – Przykład to sklep z oświetleniem. Wchodziło do niego mnóstwo ludzi, ale na zakupy nie było chętnych, bo ten sam towar można kupić taniej w dużych sieciach, a klienci patrzą teraz na każdą złotówkę. Nie chcą też tu przyjeżdżać, bo muszą opłacać bilet parkingowy. To dodatkowy koszt, który sprawił, że handel nie idzie. Ludzie wolą parkować przy sklepach za darmo.

- Handel przenosi się do hipermarketów oraz do interentu – dodaje właściciel jednego ze zlikwidowanych sklepów. – Postawiłem na to drugie rozwiązanie. Dzięki temu mam tańszy towar, bo nie płacę za wynajęcie lokalu i mam niższe koszty własne. Dla mnie to opłacalna zmiana.

Problemem może być też stan lokali, które można wynająć w centrum. Tylko przy ul. Lubartowskiej Zarząd Nieruchomości Komunalnych ma do wynajęcia 97 lokali użytkowych o łącznej powierzchni 5744 mkw. Od dłuższego czasu pustych stoi 22 z nich (to blisko tysiąca mkw.).

- Główna przyczyna to zły stan techniczny lokali znajdujących się w starych budynkach – przyznaje Łukasz Bilik, rzecznik ZNK.- Najemców odstraszają wysokie nakłady, jakie musieli ponieść na ich adaptacje.
To jednak nie jedyny powód.

- Od wielu już lat jest drobna przedsiębiorczość jest zagrożona przez sieci wielkopowierzchniowe – przyznaje Jerzy Irsak, prezes Stowarzyszenia Przedsiębiorców Rusałka i wiceprezes Stowarzyszenia Przedsiębiorców Zamojska. – Dobra koniunktura jest tylko na usługi np. fryzjerskie. Dlatego nie widzę wśród handlowców nadmiernego optymizmu. Potrzebne jest jednak nasze zaangażowanie i działania żeby lokalna rodzimą przedsiębiorczość przetrwała. To ważne, bo tworzymy nowe miejsca pracy oraz płacimy miastu podatki, które stanowią znaczącą część jego dochodów.

Przykładem integracji są Dni ulicy Zamojskiej czy Lubartowskiej w Lublinie.

- Być może święto Zamojskiej nie napędziło klientów, ale zjednoczyło środowisko kupieckie, które albo się nie znało albo głupio ze sobą konkurowało – przyznaje Irsak. – Teraz zrozumieliśmy, że razem możemy działać ku wspólnej korzyści. Wysłaliśmy m.in. petycję do miasta przez co stan chodników został znacząco poprawiony. Być może to mała rzecz, ale i na takie niedogodności patrzą klienci. Dlatego musimy spotykać się i rozmawiać żeby razem działać.

Wystarczy przespacerować się ulicą Zamojską i Bernardyńską, żeby zobaczyć jak wiele lokali stoi pustych – mówi mieszkająca niedaleko pani Agnieszka. – Z tej części miasta wyprowadza się drobny handel. Smutno na to patrzeć.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama