Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

"Czy młode mamy, rodzące w szpitalu, widziały tę kamerę?" Pacjentki pytają o monitoring

Kamery na sali dla matki i noworodka po porodach powikłanych? Pacjentki ze Świdnika czują się odarte z prywatności i zastanawiają się, po co ten monitoring? W większości szpitali taką obserwacją zajmuje się położna.
"Czy młode mamy, rodzące w szpitalu, widziały tę kamerę?" Pacjentki pytają o monitoring
Pierwsze godziny po porodzie, zwłaszcza ciężkim, to bardzo intymne chwile w życiu kobiety

Autor: Maciej Kaczanowski / archiwum

Obecność kamer na sali poporodowej poruszyła pacjentki szpitala powiatowego w Świdniku. – Czy młode mamy, rodzące w świdnickim szpitalu, widziały tę kamerę? Totalnie nie rozumiem, po co to? Ktoś coś wie więcej? – dopytuje na Facebooku jedna z matek.

– Może lekarze zabezpieczają się przed pomówieniem, że czegoś nie dopilnowali – przypuszcza jedna z komentujących temat kobiet. – A tak mają wszystko nagrane. I dla mam też jest to dobre rozwiązanie. Może mało komfortowe, ale w razie sprawy sądowej jest nagranie. To dla bezpieczeństwa – dodaje.

– Ale co z naszą prywatnością i intymnością? – pyta przygotowująca się do porodu 24-latka ze Świdnika, którą poprosiliśmy o opinię.

Zapis dotyczący monitoringu po porodach powikłanych (na specjalnej sali przeznaczonej dla matki i noworodka – red.) znajduje się w „Rozporządzeniu ministra zdrowia z dnia 26 czerwca 2012 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakimi powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą”.

– Aby zapewnić bezpieczeństwo dziecku i jego matce po porodach powikłanych, w pierwszych godzinach życia noworodka, szpital musi mieć możliwość albo obserwacji bezpośredniej, albo przy użyciu kamer – mówi Irmina Nikiel, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Jeśli na sali nie ma kamery, to powinna tam być położna, która cały czas jest przy dziecku i je obserwuje.

– Sprawa jest poważna i delikatna – przyznaje dr Jacek Kamiński, dyrektor naczelny SP ZOZ w Świdniku.

W szpitalu, którym kieruje, jest kamera na sali poporodowej, jednak przykryto ją pokrowcem.

– Chodzi o to, aby matka dziecka nie czuła niepokoju, że jest w sytuacji od niej niezależnej – zaznacza dyr. Kamiński. – Z drugiej strony chodzi o bezpieczeństwo dziecka i matki. Monitoring uruchamiamy na jej życzenie lub wtedy, kiedy lekarz czy położna wskazują, że jest taka potrzeba. W obu tych przypadkach kamera jest włączana po pisemnej zgodzie matki dziecka.

A jak to wygląda w innych szpitalach? – Mamy salę intensywnego nadzoru nad noworodkiem po takich porodach. Dzieci są pod stałą obserwacją położnej. To rozwiązanie sprawdza się najlepiej i gwarantuje wysoki standard opieki – mówi Michał Jedliński, p.o. dyrektor wojewódzkiego szpitala w Chełmie. – Rozwiązanie elektronicznej obserwacji jest może wygodniejsze, ale wiązałoby się m.in. z redukcją zatrudnienia, a nie o to nam chodzi – dodaje.

Podobnie jest w wojewódzkim szpitalu im. Jana Bożego w Lublinie. – Interpretacja obrazu z kamery jest czym innym, niż to, co się widzi osobiście. Obserwacja bezpośrednia może być znacznie cenniejsza – mówi Bartosz Jencz, rzecznik szpitala Jana Bożego.

System wzmożonego nadzoru nad noworodkiem z obserwacją bezpośrednią działa także w szpitalu klinicznym nr 4 w Lublinie.

– Pierwsze godziny po porodzie, zwłaszcza po ciężkim z powikłaniami, to bardzo intymne chwile w życiu kobiety, dlatego uważam, że ma prawo wyrazić zgodę na użycie kamery, która nie daje ochrony prywatności – komentuje Joanna Pietrusiewicz, prezes Fundacji Rodzić po ludzku. – Jednak obserwacja bezpośrednia daje większe możliwości wychwycenia stanów zagrożenia zdrowia czy życia zarówno matki, jak i dziecka – ocenia.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama