- Na „Zimnej wojnie” byłem z córką w kinie w Zamościu. Ładnie obiekt zaprezentowano. Szczególnie słynny otwór po kopule. Ja go wykorzystałem w 2013 roku na okładce redagowanej przeze mnie książki „Lubycza w dawnych opracowaniach historycznych” - opowiada historyk Zdzisław Pizun, który losem ruin cerkwi w Kniaziach i znajdującego się obok zabytkowego cmentarza zainteresował się osiem lat temu. - Wraz ze Stowarzyszeniem na Rzecz Społeczno-Kulturalnego Rozwoju Gminy Lubycza Królewska „Razem dla Lubyczy” postanowiłem uratować obiekt przed jego całkowitą degradacją. Swoim pomysłem zainteresowałem nawet potomka jednego z fundatorów cerkwi, profesora Zbigniewa Jacynę-Onyszkiewicza z Poznania, który jako pierwszy udzielił finansowego wsparcia dla tego przedsięwzięcia.
Królewska, Kameralna i Kniazie
Chodzi o ruiny cerkwi znajdujące się we wsi Kniazie, oddalonej o ponad kilometr od centrum Lubyczy Królewskiej. To pozostałość po okazałej, mogącej pomieścić tysiąc wiernych świątyni, której patronowała bułgarska święta mniszka Paraskewia.
Dziś, jak wylicza pan Zdzisław, w Kniaziach mieszka około 70 osób. Trudno uwierzyć, że cerkiew przed II wojną światową była parafią dla około 3 500 osób i miała w Lubyczy Kameralnej (Lubyczy Wsi) kościół filialny: drewnianą, już nieistniejącą, cerkiew pod tym samym wezwaniem.
W tamtych czasach Lubycza Królewska była miasteczkiem zamieszkałym głównie przez ludność żydowską. Była tam synagoga i kościółek rzymskokatolicki. Sąsiadowała z wsiami: Lubyczą-Kniazie i Lubyczą Kameralną, w których mieszkała głównie ludność ruska (ukraińska), modląca się w greckokatolickich cerkwiach.
Murowaną cerkiew w Kniaziach budowano osiem lat na przełomie XVIII i XIX wieku. Zastąpiła świątynię drewnianą, która stała na cmentarzu. Ślady przycerkiewnego cmentarza w postaci ponad stu nagrobków są do dzisiaj również dużą atrakcja turystyczną.
Runęła kopuła i strop
- O szczegółach fundacji świątyni można było przeczytać na zniszczonej już tablicy, znajdującej się nad drzwiami skarbca po prawej stronie wielkiego ołtarza. Informowała ona, że cerkiew budowana była przez Szlachetnych Kniaziów Lubyckich od 23 kwietnia 1798 roku, a 14 października 1806 roku konsekrowano ją jako świątynię św. Paraskewii. Architektem był Szymon Tarnawski. Wnętrze cerkwi ozdobiły polichromie: Kunickiego, Skopowskiego, Monastyrskiego i Kopystańskiego. W świątyni umieszczono XVIII-wieczny ikonostas. W 1916 roku kniaź Kazimierz Lubecki przywiózł z Rzymu relikwie patronki - mówi historyk i dodaje, że świątynia została uszkodzona w wyniku ostrzału artyleryjskiego w czasie II wojny.
Po wojnie i wysiedleniu ludności przejęła ją rzymskokatolicka parafia pw. Aniołów Stróżów w Lubyczy Królewskiej. Z czasem zawaliła się kopuła i stropy, a na murach porosły drzewa i krzewy, które konsekwentnie niszczą obiekt.
Parafia do dziś jest właścicielem terenu, na którym stoją coraz bardziej zdewastowane mury.
- Pomimo zniszczeń, spowodowanych warunkami atmosferycznymi, oraz stałej dewastacji również przez ludzi, cerkiew swoją monumentalnością ukazuje wielkość i dumę lubyckich kniaziów, dawnych mieszkańców Lubyczy-Kniazie - uważa pan Zdzisław, który często tam bywa, robi zdjęcia.
Podczas kręcenia filmu Pawła Pawlikowskiego nie był na planie zdjęciowym, ale kilkakrotnie widział, jak była przygotowywana scenografia, a osobom, które za nią odpowiadały, przesyłał szczegółowe informacje o obiekcie.
Zabytek bez formalności
- Filmowcy zlikwidowali wulgarne napisy, które znajdowały się na murach. Na ścianach nakleili swoje ikony, co wielu osobom się nie pobadało, gdyż niszczyły one wcześniejsze, cenne polichromie - wspomina historyk, który fotografował prace ekipy przygotowującej plan zdjęciowy.
Było to możliwe, bo ruiny - nad czym boleją regionaliści i społecznicy - nie są wpisane do rejestru zabytków.
- To, że cerkiew nie została objęta opieką konserwatorską wyszło na jaw kilka lat temu, podczas przygotowań książki o początkach Lubyczy Królewskiej - dodaje jej autor.
Trudna miłość, trudne czasy
„Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego powiada historię trudnej miłości dwojga ludzi, którzy nie umieją żyć bez siebie, ale równocześnie nie potrafią być razem.
W ich role wcielają się Joanna Kulig i Tomasz Kot, a na ekranie partnerują im Agata Kulesza i Borys Szyc. Film, który rozgrywa się w latach 50. i 60. minionego wieku w Polsce i innych europejskich krajach miał premierę w trakcie 71. Festiwalu Filmowego w Cannes i został tam nagrodzony Złotą Palmą dla najlepszego reżysera.
Paweł Pawlikowski jest także autorem scenariusza, który napisał wraz z nieżyjącym już Januszem Głowackim przy współpracy z Piotrem Borkowskim. Za scenografię odpowiadają Katarzyna Sobańska i Marcel Sławiński. Autorem zdjęć jest Łukasz Żal. Ekipa kręciła nie tylko w Polsce, ale również Francji i Chorwacji.
Od kilku dni wiemy, że czarno-biały obraz został nominowany do tegorocznych Oscarów w trzech kategoriach:
• za najlepszy film nieanglojęzyczny
• za najlepsze zdjęcia
• za najlepszą reżyserię
Ważna rozmowa z daleka
- Przyjechaliśmy na cały dzień, żeby zabezpieczać plan filmowy. W jednej ze scen paliło się ognisko, a w drugiej laliśmy wewnątrz murów cerkwi wodę. Były rozwinięte węże i używaliśmy zraszaczy. Reżyser chciał mieć efekt wilgoci, lekkiej mgły na murach, na których wisiało jakieś płótno i obrazy. W sumie we trzech spędziliśmy z filmowcami cały dzień. To było jakoś w maju czy czerwcu? - wspomina Mateusz Chmielewski, który jest strażakiem ochotnikiem i wraz z kolegami przyjechał do Kniazi wozem bojowym OSP z Lubyczy Królewskiej. - Nigdy wcześniej nie byłem na planie filmowym, mam bardzo miłe wspomnienia, choć jeszcze na „Zimną wojnę” się nie wybrałem. Nie ma czasu. Może teraz, jak ma te nominacje do Oscarów albo jak będzie w Internecie, to zobaczę. Scenę jak Joanna Kulig i Tomasz Kot kładą na ołtarzu tabletki i jak rozmawiają przy ognisku widziałem na monitorach. Nie słyszałem, co tam do siebie mówili, bo byli daleko. Ale mam pamiątkę, zdjęcie z aktorami - dodaje Chmielewski, który świetnie zna ruiny cerkwi, nawet miał tam sesję fotograficzną.
Tłumaczy, że miejscowi może zbyt często nie zaglądają, ale turystów jest sporo. I sesji ślubnych. - W ogóle to bardzo malownicze miejsce, jak fotograf ma dobre oko, to może zrobić świetnie zdjęcia. O wcześniejszej wizycie ekipy filmowców, w styczniu 2017 roku, tylko słyszałem, to się rozeszło po okolicy, bo oni mają tyle samochodów, sprzęt, agregat prądotwórczy, oświetlenie, nawet kuchnię na kółkach, że łatwo ich zauważyć - dodaje.
Dumni z ruin
Zdzisław Pizun, wraz z innymi zwolennikami pomysłu ratowania malowniczego zakątka w Kniaziach, wychodzi z założenia, że zabytkowe ruiny powinny stać się dumą mieszkańców całej gminy oraz miejscem, do którego chętnie dotrą turyści. - Chcemy uświadomić współmieszkańców, że na swoim terenie mają ruiny, które powinni szanować i o nie dbać. Wielu z nich nie uświadamia sobie, że w sąsiedztwie znajduje się tak unikatowe miejsce. Chcielibyśmy zabezpieczyć ruinę przed dalszą degradacją, ale to jest kosztowne. Trzeba by wyciąć drzewa i krzewy, które rosną na murach oraz mury zabezpieczyć - dodaje Pizun.
Na razie, na mocy podpisanego kilka lat temu porozumienia między ówczesnym proboszczem, a Stowarzyszeniem „Razem dla Lubyczy” i Stowarzyszeniem „Mała Ojczyzna”, oczyścili z krzaków i chwastów dużą część terenu cerkwi i pobliskiego cmentarza. Pracowali przy tym wolontariusze, pogranicznicy i pracownicy gminy. Pojawiła się tablica informująca o cerkwi, jej fundatorach, dzwonnicy, nekropolii, a nawet okazałych, starych drzewach, które tam rosną.
Na drogach dojazdowych w Lubyczy Królewskiej organizatorzy przedsięwzięcia ustawili tabliczki wskazujące kierunek, w którym należy się udać, aby trafić do ruin.
O teren wokół i wewnątrz zniszczonej cerkwi stale dba wynajęty pracownik, za co płaci fundacja im. Iwana Huka z Tczewa, która też jest zaangażowana w ratowanie tego miejsca. To jeden z mieszkańców wsi Kniazie, który sprząta śmieci po turystach i mieszkańcach - czyli głównie wywozi puszki i butelki. Wyrównał także teren w środku ruin.
- Niestety konserwator zabytków, jak do tej pory, nie podjął żadnych działań, aby ruiny cerkwi i przycerkiewny cmentarz zostały ujęte w rejestrze zabytków - dodaje historyk.
- Jedynie parafia rzymskokatolicka, która jest właścicielem terenu, może wystąpić do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie o wpisanie obiektu do rejestru zabytków - mówi Andrzej Kasiborski, kierownik delegatury WUOZ w Zamościu.
Na razie żadne pismo w tej sprawie nie wpłynęło, w archiwach delegatury nie ma po cerkwi św. Paraskewii śladu. Ruin nie ma w ewidencji wojewódzkiej czy gminnej. Jedynie prywatna osoba w 2016 roku zainteresowała się pracami porządkowymi trwającymi na terenie zdewastowanego obiektu i napisała do konserwatorów w tej sprawie.
- To już sprawa nowego proboszcza, ja się już na ten temat nie wypowiadam - mówi ks. Robert Mokrzyński, który podpisywał ze stowarzyszeniami z Lubyczy Królewskiej umowę o współpracy na rzecz wpisania ruin greckokatolickiej cerkwi i cmentarza do rejestru zabytków i promowania obiektu ale w zeszłym roku opuścił parafię pw. Matki Bożej Różańcowej i Aniołów Stróżów.
Z nowym proboszczem niestety nie udało mi się skontaktować i nie znam jego poglądów na sprawę.
- Na „Zimnej wojnie” byłem z córką w kinie w Zamościu. Ładnie obiekt zaprezentowano. Szczególnie słynny otwór po kopule. Ja go wykorzystałem w 2013 roku na okładce redagowanej przeze mnie książki „Lubycza w dawnych opracowaniach historycznych” - opowiada historyk Zdzisław Pizun, który losem ruin cerkwi w Kniaziach i znajdującego się obok zabytkowego cmentarza zainteresował się osiem lat temu. - Wraz ze Stowarzyszeniem na Rzecz Społeczno-Kulturalnego Rozwoju Gminy Lubycza Królewska „Razem dla Lubyczy” postanowiłem uratować obiekt przed jego całkowitą degradacją. Swoim pomysłem zainteresowałem nawet potomka jednego z fundatorów cerkwi, profesora Zbigniewa Jacynę-Onyszkiewicza z Poznania, który jako pierwszy udzielił finansowego wsparcia dla tego przedsięwzięcia.
Królewska, Kameralna i Kniazie
Chodzi o ruiny cerkwi znajdujące się we wsi Kniazie, oddalonej o ponad kilometr od centrum Lubyczy Królewskiej. To pozostałość po okazałej, mogącej pomieścić tysiąc wiernych świątyni, której patronowała bułgarska święta mniszka Paraskewia.
Dziś, jak wylicza pan Zdzisław, w Kniaziach mieszka około 70 osób. Trudno uwierzyć, że cerkiew przed II wojną światową była parafią dla około 3 500 osób i miała w Lubyczy Kameralnej (Lubyczy Wsi) kościół filialny: drewnianą, już nieistniejącą, cerkiew pod tym samym wezwaniem.
W tamtych czasach Lubycza Królewska była miasteczkiem zamieszkałym głównie przez ludność żydowską. Była tam synagoga i kościółek rzymskokatolicki. Sąsiadowała z wsiami: Lubyczą-Kniazie i Lubyczą Kameralną, w których mieszkała głównie ludność ruska (ukraińska), modląca się w greckokatolickich cerkwiach.
Murowaną cerkiew w Kniaziach budowano osiem lat na przełomie XVIII i XIX wieku. Zastąpiła świątynię drewnianą, która stała na cmentarzu. Ślady przycerkiewnego cmentarza w postaci ponad stu nagrobków są do dzisiaj również dużą atrakcja turystyczną.
Runęła kopuła i strop
- O szczegółach fundacji świątyni można było przeczytać na zniszczonej już tablicy, znajdującej się nad drzwiami skarbca po prawej stronie wielkiego ołtarza. Informowała ona, że cerkiew budowana była przez Szlachetnych Kniaziów Lubyckich od 23 kwietnia 1798 roku, a 14 października 1806 roku konsekrowano ją jako świątynię św. Paraskewii. Architektem był Szymon Tarnawski. Wnętrze cerkwi ozdobiły polichromie: Kunickiego, Skopowskiego, Monastyrskiego i Kopystańskiego. W świątyni umieszczono XVIII-wieczny ikonostas. W 1916 roku kniaź Kazimierz Lubecki przywiózł z Rzymu relikwie patronki - mówi historyk i dodaje, że świątynia została uszkodzona w wyniku ostrzału artyleryjskiego w czasie II wojny.
Po wojnie i wysiedleniu ludności przejęła ją rzymskokatolicka parafia pw. Aniołów Stróżów w Lubyczy Królewskiej. Z czasem zawaliła się kopuła i stropy, a na murach porosły drzewa i krzewy, które konsekwentnie niszczą obiekt.
Najlepszy film nieanglojęzyczny:
• Kafarnaum
• Roma
• Manbiki Kazoku
• Werk ohne Autor
• Zimna wojna
Najlepsza reżyseria
• Spike Lee - Czarne bractwo. BlacKkKlansman
• Yorgos Lanthimos - Faworyta
• Alfonso Cuarón - Roma
• Adam McKay - Vice
• Paweł Pawlikowski - Zimna wojna
Najlepsze zdjęcia:
• Faworyta
• Roma
• Narodziny gwiazdy
• Werk ohne Autor
• Zimna wojna
Tegoroczna, 91. ceremonia wręczenia Nagród Akademii Filmowej odbędzie się 24 lutego
![Śladami "Zimnej wojny". W Lubelskiem kręcono kluczowe sceny filmu Pawlikowskiego [zdjęcia] Śladami "Zimnej wojny". W Lubelskiem kręcono kluczowe sceny filmu Pawlikowskiego [zdjęcia]](https://static2.dziennikwschodni.pl/data/articles/xl-sladami-zimnej-wojny-w-lubelskiem-krecono-kluczowe-sceny-filmu-pawlikowskiego-zdjecia-1751711378.jpg)














Komentarze