Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

"Chodzi za mną Jan Matejko." Historyczne postacie jak żywcem wyjęte z teatru lalek

W jednym z mieszkań na lubelskiej Kalinowszczyźnie leży na stole król Zygmunt II August. To jeden z lalkowych bohaterów, którzy zejdą z obrazu Jana Matejki „Unia lubelska”. Autorka, Anna Kośka, z benedyktyńską cierpliwością tworzy 10 historycznych postaci. Efekt zobaczymy 1 lipca, w 450. rocznicę historycznego wydarzenia
"Chodzi za mną Jan Matejko." Historyczne postacie jak żywcem wyjęte z teatru lalek

Autor: Krzysztof Mazur

Nie wiadomo, jak to napisać nie ujmując królewskiego majestatu, ale Zygmunt II August po pierwsze jest całkiem goły, po drugie z zarostem nie jest najlepiej. Okazałą brodę muszą jeszcze przytrzymywać szpilki. Król, ostatni z Jagiellonów na polskim tronie, chyba czuje dyskomfort, bo leżąc na wznak zerka spod półprzymkniętych powiek.

- Musi mieć jeszcze zgrubienia nad brwiami i brwi. Ale z łysiny jestem zadowolona, ładnie mi wyszła a bardzo trudno się ją robi. Matejko namalował mu coś białego pod szyją. Oglądałam kilka portretów króla, chyba lubił nosić białe kryzy, więc mu taką uszyję. Tu leży fragment płaszcza. Zrobiłam wzór z brokatu, żeby wyglądał na prawdziwie królewski. Jeszcze brakuje elementów z futra. Myślałam, żeby użyć sztuczne a nie naturalne, ale czytałam, że sztuczne się rozkłada strasznie długo, więc nie wiem co gorsze - mówi Anna Kośka delikatnie zbierając pędzelkiem nadmiar brokatu z elementów królewskiego ubrania.

Kardynał czeka na zmarszczki

Król jest pierwszoplanową postacią na obrazie Jana Matejki, stoi skupiając wzrok wszystkich, unosząc w prawej dłoni krucyfiks. Jednak to inni lalkowi bohaterowie „Unii lubelskiej” są już prawie gotowi.

- Dobrze, że umówiłyśmy się na rozmowę, to mnie zmobilizowało do dokończenia kardynała Stanisława Hozjusza. Malarz ubrał go w czerwone szaty. Znajomi, którzy dowiadywali się, że będę robiła lalki wzorowane na postaciach z obrazu mówili, że fajnie, bo uszyję Stańczyka. Natychmiast prostowałam, że to nie jest królewski błazen tylko kardynał, któremu malarz nadał stańczykowe rysy i fantazyjne czerwone nakrycie głowy. Hozjuszowi brakuje jeszcze makijażu i jedynie szpilką zaznaczyłam, że musi jeszcze dostać pierścień. W ogóle robienie biżuterii, krucyfiksu, rulonu z aktem unii jeszcze przede mną - opowiada właścicielka pracowni lalkarskiej pokazując, jak pracuje.

Nos wysokiego kunsztu

Za projektem stoi Stowarzyszenie Unia Absolwentów, które działa przy III LO w Lublinie. Autorka jest absolwentką „Unii” i działa w stowarzyszeniu. Autorom akcji chodzi o edukację historyczną na temat unii, samego obrazu ale nie tylko. Prezentacji lalek mają towarzyszyć warsztaty.

Anna Kośka robi lalki artystyczne od lat. Ile już powstało? Chyba nie da się policzyć. Uczestniczyła w programie „Kreatywni”, w ramach prezydenckiego stypendium robiła lalkowych bohaterów lubelskich legend. W zeszłym roku uzyskała dofinansowanie na rozpoczęcie działalności artystycznej z Lubelskiej Izby Rzemieślniczej. Prowadzi z dziećmi warsztaty artystyczne.

Z wykształcenia jest ekonomistką, pracowała w banku, spółdzielni mieszkaniowej, ale systematycznie coraz więcej czasu poświęcała pracowni. Z pawich piórek robi brwi paniom lalkom, panom lalkom brody z moheru. Ze specjalnej dzianiny wyglądającej jak grube rajstopy szyje korpusy, w środku mają miękką otulinę i stelaż z drutu. W ramach techniki własnej wygina igły, bo tak wygodniej przyszyć nos. - A Matejko niemal wszystkich namalował z ostrymi, dużymi nosami. Bardzo trudno takie zrobić - narzeka na mistrza Jana.

Czy posadzić biskupa

Na komodzie w pracowni, koło kardynała w purpurze stoi już biskup wileński Walerian Protasiewicz Suszkowski. On w ciemnogranatowej aksamitnej szacie ze złotym łańcuchem i uszytym z tego samego materiału nakryciu głowy. Ale wystarczy chwila nieuwagi i spod ciężkiej szaty wystają biskupie gołe stópki.

Na obrazie postać sędziwego, gorącego zwolennika unii, wyeksponowana jest na okazałym krześle. Na dodatek biskupa podtrzymuje Jan Łaski, działacz polskiej reformacji. Wiadomo, że lalki Łaskiego nie będzie. Czy wileński dostojnik będzie stał czy pani Ania zrobi mu jakieś krzesło - jeszcze nie wiadomo.

Siwa broda opadająca na białą szatę należy do drugiej obok króla centralnej postaci obrazu Matejki. To arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski, Jakub Uchański, który odbiera przysięgę. W wersji Anny Kośki prymas Uchański powinien być oglądany z bliska, bo ma ubiór ślicznie wykończony delikatną białą mereżką. Nawet na rękawkach. Da się też zobaczyć napisy i herby na racjonale - bogato zdobionym napierśniku jaki jest używany tylko podczas szczególnych uroczystości.

- Dowiedziałam się przy okazji, że przywilej używania racjonału nadał papież jedynie pięciu miastom na świecie. Kraków jest jednym z nich. To są bardzo ciekawe rzeczy. Szperam, czytam, oglądam inne obrazy. Oczywiście wiedziałam jak wygląda „Unia lubelska” Matejki i na co się decyduję. Ale, że to będą właściwie sami duchowni do uszycia, było zaskoczeniem. Kiedy zaczęłam czytać o postaciach, których lalki robię, byłam zdziwiona, że ten w 1569 roku nie żył, tego w Lublinie nie było, kolejny umarł przed podpisaniem unii. Myślę sobie, o co chodzi? jakichś zombiaków będę robiła? - żartuje Kośka dla której malarska kreacja Matejki i umieszczenie na płótnie osób, które w ogóle nie brały udziału w pokazanej uroczystości były intrygujące.

Kasztelan, królowa i…

Ale to stało się pretekstem do zrobienia lalki kasztelana lubelskiego Stanisława Słupeckiego. - Gdyby Matejko był wtedy w Lublinie, to by go namalował na obrazie, bo Słupecki, jako bardzo ważna i wpływowa osoba, musiał uczestniczyć w tamtych uroczystościach. Reprezentował miasto. Przy okazji dzieci i młodzież dowiedzą się o kasztelanii. To historyczne pojęcie - dodaje realizatorka projektu, która przyznaje, że już nie może się doczekać szycia Anny Jagiellonki, siostry króla. - Mam dla niej już mnóstwo koralików, będzie pięknie ubrana. Po pierwsze to jedyna kobieta, a po drugie moja imienniczka!

Zgodnie z projektem lalek ma być 10. Ale po w pracowni lalkarskiej chodzą słuchy, że będzie jeszcze jedna. - Tak sobie myślę, powinien siedzieć i sobie na nich wszystkich patrzeć - uśmiecha się Anna Kośka. Kto? No oczywiście: Jan Matejko. Ale na razie ma inne problemy - czy nie trzeba odpruć prawego ucha Zygmuntowi II Augustowi, bo chyba jest wyżej niż królewskie ucho lewe.

Nie wiadomo, jak to napisać nie ujmując królewskiego majestatu, ale Zygmunt II August po pierwsze jest całkiem goły, po drugie z zarostem nie jest najlepiej. Okazałą brodę muszą jeszcze przytrzymywać szpilki. Król, ostatni z Jagiellonów na polskim tronie, chyba czuje dyskomfort, bo leżąc na wznak zerka spod półprzymkniętych powiek.

- Musi mieć jeszcze zgrubienia nad brwiami i brwi. Ale z łysiny jestem zadowolona, ładnie mi wyszła a bardzo trudno się ją robi. Matejko namalował mu coś białego pod szyją. Oglądałam kilka portretów króla, chyba lubił nosić białe kryzy, więc mu taką uszyję. Tu leży fragment płaszcza. Zrobiłam wzór z brokatu, żeby wyglądał na prawdziwie królewski. Jeszcze brakuje elementów z futra. Myślałam, żeby użyć sztuczne a nie naturalne, ale czytałam, że sztuczne się rozkłada strasznie długo, więc nie wiem co gorsze - mówi Anna Kośka delikatnie zbierając pędzelkiem nadmiar brokatu z elementów królewskiego ubrania.

* Lalki będzie można oglądać od 1 lipca w Muzeum Literackim przy ul. Złotej w Lublinie. Święta wielkanocne są zaś idealna okazją do oglądania obrazu Matejki i rozmów o nim. Otóż mszał, na który przysięga Marcin Zborowski jest otwarty na stronie z tekstem Ewangelii o Zmartwychwstaniu Chrystusa według św. Marka (16,1-7). Zdobi go miniatura przedstawiającą Chrystusa Zmartwychwstałego jako inicjał tekstu. Na dodatek na jego postaci spoczywają palce zarówno prymasa Jakuba Uchańskiego, podtrzymującego ewangeliarz, jak i palce Zborowskiego (za Antoni Maśliński „Historyczno-symboliczny świat obrazów Jana Matejki”) 

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama