Pasażer, który nagrał „pracę” kierowcy twierdzi, że nie był to pierwszy taki przypadek. – Drugi dzień z rzędu jechałem linią 39 i drugi raz ten sam kierowca podczas jazdy bawi się telefonem – pisał autor nagrania publikując je w internecie. Film pochodził z porannej podróży z ul. Nadbystrzyckiej w stronę centrum Lublina.
Na trzyminutowym nagraniu można było zobaczyć, że kierowca praktycznie nie wypuszcza telefonu z ręki. Widać też wyraźnie, że prowadzący autobusy był zajęty m.in. przeglądaniem popularnego portalu społecznościowego i zamieszczaniem tam komentarza. W ten sposób podszedł do obowiązków pracownik prywatnej firmy Warbus, jednego z przewoźników obsługujących na zlecenie miasta lubelskie linie autobusowe.
Zarząd Transportu Miejskiego natychmiast zapowiedział dokładne zbadanie sprawi, a sytuację uznał za niedopuszczalną. – Używanie telefonów komórkowych jest niewątpliwie jedną z przyczyn wypadków w ruchu drogowym – przyznał Michał Krawczyk z lubelskiego ZTM. – Wezwiemy przewoźnika do złożenia stosownych wyjaśnień.
Badanie zdarzenia, do którego doszło pod koniec maja, trwało prawie miesiąc. – Firma Warbus złożyła stosowne wyjaśnienia w sprawie kierowcy, który podczas kierowania autobusem linii 39 korzystał ze smartfona – informuje Justyna Góźdź z Zarządu Transportu Miejskiego. – Analiza zebranych materiałów potwierdza niewłaściwe zachowanie kierowcy, które było całkowicie niedopuszczalne. Kierowca nie ma prawa trzymać telefonu w czasie prowadzenia autobusu. Jego uwaga powinna być skupiona na prowadzeniu pojazdu, obserwacji otoczenia oraz na pasażerach znajdujących się wewnątrz pojazdu i na przystankach.
Z informacji ZTM nie wynika, by stwarzający zagrożenie w ruchu pracownik firmy Warbus pożegnał się z pracą. – Z kierowcą została przeprowadzona rozmowa dyscyplinująca, podczas której przypomniano mu o zakazie korzystania z telefonu podczas prowadzenia pojazdu – dodaje Góźdź. Zapowiada też karę finansową dla firmy wykonującej kurs. – Za naruszenie standardów świadczenia usług na przewoźnika zostanie nałożona kara w wysokości 400 zł.














Komentarze