– Nie boję się. Myślę, że będzie dobrze – przekonuje jeden z osadzonych, który bierze udział w projekcie \"Nowa droga”. – Miałem czas na przemyślenia. W takim miejscu jak to można zastanowić się, nad tym, co zrobiło się źle, co się chce naprawić. Ja wiem. Chcę zmienić swoje życie.
Przed nim i dziewięcioma innymi skazanymi daleka droga. 800 kilometrów. Przez góry, pieszo, w towarzystwie zupełnie obcej osoby – opiekuna.
10 z szansą
Projekt \"Nowa droga” to nowatorska w Polsce inicjatywa, która ma na celu wprowadzenie osoby skazanej w normalne życie. Projekt, który trwa 2 lata, zawiera w sobie elementy resocjalizacyjne. Najbardziej spektakularną częścią tej inicjatywy jest samotna piesza wędrówka osoby osadzonej. Towarzyszy jej tylko opiekun.
– Nie wędrowanie jednak jest celem tylko zdobycie pracy przez osadzonych – zaznacza Barbara Bojko-Kulpa, prezes Stowarzyszenia \"POSTIS” w Lublinie, inicjator projektu \"Nowa droga”. – Wędrówka to rodzaj zadumy nad sobą, żeby nabrać oddechu, żeby nie wrócić do \"starego” życia.
Inicjatorzy projektu wzorowali się na Francuzach. – Z tym, że we Francji dotyczy on młodocianych przestępców. Wyprawa jest dłuższa, bo trwa 3 miesiące. Wędrujący pokonują też dłuższy dystans – opowiada prezes Stowarzyszenia \"POSTIS”. – My dostosowaliśmy nasz projekt do polskich realiów.
– Biorą w nim udział mężczyźni, którzy nie ukończyli 24 lat – wyjaśnia płk Bogusław Woźnica, dyrektor Aresztu Śledczego w Lublinie. – Większość z nich to tzw. pijani kierowcy, osoby skazane za drobne kradzieże i wypadki. Nie mają długich wyroków. I społecznie na pewno nie są szkodliwi.
Miesiąc na nogach
Osadzeni będą mieć do pokonania 800 km szlakiem św. Jakuba, z Lublina do Zgorzelca. Dystans ten mają pokonać w ciągu miesiąca. – Trasa została podzielona na odcinki 20-, 30-kilometrowe – dodaje Bojko-Kulpa.
– Dystansu, który mamy do pokonania, się nie obawiam. Kiedyś z Białegostoku wracałem pieszo do Lublina. Szliśmy 3 dni. Trochę odciski dokuczały. To było wiosną – opowiada kolejny z osadzonych, który również zgłosił się do projektu. – Nie mam obaw. To wszystko może mi tylko pomóc, żeby znaleźć uczciwą pracę, pójść na swoje. Na jakiejś budowie mógłbym pracować. Lepiej robić to, co się umie. Szybciej też wróciłbym do domu. Mama by się ucieszyła.
Osadzeni już przygotowują się do tej wyprawy. – Staram się ćwiczyć, wychodzę na spacery. Raz w tygodniu gramy też w piłkę nożną – wylicza jeden z uczestników wyprawy.
Po drodze do celu wędrowcy będą spać prawdopodobnie na terenie parafii. – Całe przedsięwzięcie nie ma jednak wymiaru religijnego, tylko świecki – zastrzega inicjatorka projektu. – Kościół się w to włączył.
Złe uczynki
– Jestem tutaj za kradzieże. Trochę ich było… – przyznaje jeden z osadzonych.
– Nadużywałem alkoholu. Były rozboje, pobicia i próba wymuszenia. Spodobało mi się – dodaje kolejny z przebywający w Areszcie Śledczym w Lublinie. – Zaimponowało mi towarzystwo. Takie życie. Byłem młody. Stało się.
Teraz mężczyźni chcą zmienić swoje życie. I będą mieć szansę. Wyruszą w drogę pod pewnym warunkiem. – Jeśli zostaną zwolnieni warunkowo. O tym zdecyduje sąd penitencjarny – zaznacza płk Woźnica.
Osadzeni mają nadzieję, że uda im się dojść do celu. – Obawa zawsze jest, bo różnie to w życiu bywa – tłumaczy jeden z mężczyzn. – Motywację mam dużą. Zrozumiałem, że zrobiłem źle. Wszystko chcę zacząć od nowa.
Osadzeni liczą, że z pomocą przyjdą ich opiekunowie. – Chciałbym, aby była to osoba, która mnie wysłucha i doradzi. Żeby nie była obojętna – wylicza biorący udział w projekcie.
Wsparciem będą służyć też inne osoby – tzw. ojciec lub matka chrzestna. To osoby bliskie osadzonym. – Chciałbym, żeby to była moja przyrodnia siostra – ma nadzieję jeden z osadzonych. – Najbardziej jej ufam. Dużo mi pomogła.
Czy zostanie wybrana? Decyzja jeszcze nie zapadła. Pierwszy z osadzonych ma wyruszyć w drogę prawdopodobnie w czerwcu.
Ma na celu poprawę sytuacji skazanych i ułatwienie im wejścia na rynek pracy po opuszczeniu zakładów karnych. Badania pokazują, że tylko 10 proc. tych ludzi po odbyciu kary znajduje zatrudnienie. Wielu z nich powraca do popełniania przestępstw.
Projekt został podzielony na cztery etapy.
• przygotowawczy. Jest prowadzony jeszcze w zakładzie karnym lub areszcie śledczym. Trwa 5 miesięcy. W tym czasie z wytypowanymi do programu więźniami pracują psycholog, wychowawca i doradca zawodowy
• wędrówka – to miesięczna wędrówka skazanego po górach z odpowiednio przeszkolonym opiekunem – resocjalizatorem. Osoba ta pracuje z uczestnikiem wyprawy indywidualnie i przebywa tylko z nim przez 24 godziny na dobę. Uczestnik programu nagrywa relację ze swojej wędrówki, która potem oglądają inni osadzeni czy uczestnicy programu.
• badania umiejętności zawodowych uczestnika i miesięczny kurs zawodowy przygotowujący go do pracy u przedsiębiorcy, który współuczestniczy w projekcie. Później skazany odbywa u przedsiębiorcy 5-miesięczną praktykę zawodową
• praca. Skazany zostaje zatrudniony na rok.
To osoba w wieku powyżej 26 lat, niekarana, bez nałogów. Powinna posiadać doświadczenie w pracy w charakterze wolontariusza i pracy z młodzieżą lub osobami zagrożonymi wykluczeniem społecznym. Bardzo ważne są takie cechy osobowościowe jak odporność na stres, odpowiedzialność, empatia, asertywność i kreatywność. Musi radzić sobie w trudnych sytuacjach.
Reklama
\"Nowa Droga\" osadzonych. Przez góry do wolności
Nie są bez winy. Na swoim koncie mają kradzieże i rozboje. Mówią, że się pogubili. Zaimponowało im towarzystwo. Złe towarzystwo. Teraz chcą to zmienić. Piesza wędrówka z Lublina do Zgorzelca ma być początkiem ich \"Nowej drogi”.
- 02.05.2013 14:04

Reklama













Komentarze