Dziesiątki stoisk i setki kupujących, a wszyscy wyposażeni w obowiązkowe maski ochronne - tak wygląda poranny handel na puławskim targowisku. Zainteresowanie świeżymi owocami, warzywami i sadzonkami jest tak wysokie, że samochody nie mieszczą się na dużym parkingu przy pobliskim Leroy Merlin. Ziemniaki chodziły po 1,2-1,5 zł za kilogram. Jabłka można było kupić za 4 zł. Dwa razy więcej płacono za malinowe pomidory.
Jak się handluje w dobie epidemii? - Dobrze, bezpiecznie i kulturalnie. Wszyscy są zdyscyplinowani, chodzą w maskach. Nie ma się czego bać. Sam uważam, że kto ma zachorować, ten zachoruje - mówi pan Wiesław, który do Puław ze swoimi warzywami przyjechał spod Zwolenia. - Gdyby nie otworzyli targowisk, musiałbym chyba chodzić po wsi i wołać ludzi, żeby ktoś ode mnie kupił. Tutaj ludzi jest dużo, jeden weźmie rzodkiewkę, drugi nowalijkę i tak powinno być - dodaje.
- Na pewno mielibyśmy problem, gdyby tych targowisk nie otworzyli, zawsze to jest jakieś udogodnienie - uzupełnia pan Ryszard z Uściąża w gminie Karczmiska, który sprzedaje m.in. sałatę, pomidory, ogórki i rzodkiewkę. Jedyne, na co narzeka to bałagan, który powstał po obowiązkowym rozstawieniu stoisk w taki sposób, żeby co drugie było wolne. - Przez to ludzie są trochę zdezorientowani i błądzą. Kiedyś warzywa stały w jednym ciągu, a teraz wszystko jest pomieszane - zauważa.
Zadowoleni z otwarcia handlu są także rolnicy z Żyrzyna. - Bardzo dobrze, że otworzyli to targowisko, bo co by to było? Gdzie byśmy to wszystko sprzedali? - pyta retorycznie właścicielka stoiska z nabiałem. Ceny jajek i mleka - do negocjacji, czyli "ile kto da".
![Tłumy na puławskim targowisku. Kolejki po świeże warzywa [zdjęcia] Tłumy na puławskim targowisku. Kolejki po świeże warzywa [zdjęcia]](https://static2.dziennikwschodni.pl/data/articles/xl-tlumy-na-pulawskim-targowisku-kolejki-po-swieze-warzywa-zdjecia-1751726017.jpg)













Komentarze