Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Krasnystaw=Chmielaki? Nie tylko piwo jest paliwem tego miasta

Z czym kojarzy się Krasnystaw przeciętnemu mieszkańcowi naszego województwa? Pierwsza odpowiedź zawsze jest taka sama: z Chmielakami. Jednak to nie piwo jest paliwem tego miasta. Prawidłowa odpowiedź brzmi: mleko
Krasnystaw=Chmielaki? Nie tylko piwo jest paliwem tego miasta
Krasnystaw jako jedna z niewielu spółdzielni mleczarskich w Polsce oparła się wykupowi (Dorota Awiorko-Klimek)
Pięć lat przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, w 1913 roku, Krasnystaw leżał na uboczu wielkiej polityki. Ludzie zmagali się z rzeczywistością zaboru rosyjskiego. Bieda była wszechobecna, a ruch spółdzielczy był receptą na poprawę sytuacji ekonomicznej wielu małych producentów.

Ksiądz stawia na mleko

Ksiądz Kazimierz Sitkowski już nie mógł patrzeć, jak jego parafianie tkwią w nędzy. I tak w Krasnymstawie powstała spółdzielnia mleczarska. Zebranie założycielskie odbyło się 5 lutego 1913 r., a 3 maja spółdzielnia pod nazwą \"Stowarzyszenie Mleczarskie w Krasnymstawie” oficjalnie została uruchomiona.

Mleczarnia swą pierwszą siedzibę miała w wynajętym budynku. Prezesem pierwszego zarządu spółdzielni został ks. Kazimierz Sitkowski, kasjerem, czyli dzisiaj głównym księgowym, Paweł Waręcki, sekretarzem Antoni Chomczyński. Zarząd zasilało jeszcze dwóch gentlemenów: Paweł Chwaszcz i Józef Stefańczyk.

78 krów

Początki były skromne.
– Do końca 1913 roku w spółdzielni było 75 osób, z czego trzech członków miało po jednej krowie, 23 – po dwie, 26 – po trzy, 14 – po cztery, a pozostali dysponowali łącznie 78 krowami. W sumie na surowiec \"pracowało” 261 krów. W 1913 roku spółdzielcy dostarczyli do skupu aż 112 727 litrów mleka.

Spółdzielnia wyprodukowała 4,5 tony masła. Pierwsze sprawozdanie finansowe za 1913 rok opiewało na 839 rubli i 33 kopiejki. Producenci mleka już wtedy zwietrzyli w tym dobry interes, bo z chwilą otwarcia mleczarni krowy dostawały bardziej treściwą paszę, aby dawały jak najwięcej mleka – mówi Tadeusz Badach, prezes OSM Krasnystaw.

Spółdzielnia podczas obu wojen światowych nie przerwała działalności. W 1957 roku powołano Okręgową Spółdzielnię Mleczarską z siedzibą w Zażółkwi koło Krasnegostawu. Kolejne lata to inwestycje i nowe budynki produkcyjne. Powstały punkty skupu mleka. Znaczącym krok uczyniono w 1974 roku. Włosi postawili nowoczesną proszkownię mleka. Dziesięć lat później oddano do użytku nowy zakład produkcyjny specjalizujący się w wytwarzaniu mleka spożywczego, masła i twarogu.

Wybrali własną drogę

Krasnystaw jako jedna z niewielu spółdzielni mleczarskich w Polsce oparła się wykupowi przez zachodnie firmy. Wręcz przeciwnie: to Krasnystaw kupuje.

Koniec lat dziewięćdziesiątych stał się okresem dynamicznego rozwoju firmy. – Podpisaliśmy w tym czasie kontrakty handlowe z hurtowniami i sieciami detalicznymi, spowodowały, że produkty z Krasnegostawu stały się znane w całym kraju. W 2003 firma połączyła się z OSM w Lublinie, a w 2004 roku z Zamojską Spółdzielnią Mleczarską – mówi Tadeusz Badach.

OSM Krasnystaw to firma, która odbiera mleko od 3200 dostawców ze wszystkich powiatów województwa lubelskiego i części podkarpackiego, zatrudnia około 600 pracowników, przetwarza rocznie 160 000 000 litrów mleka i tym samym dynamicznie zwiększa swoje przychody. Nieustannie inwestujemy w swój rozwój. Wprowadzamy nowoczesne rozwiązania i technologie, które mają za zadanie udoskonalić wyroby i zapewnić odpowiednią jakość – dodaje Tadeusz Badach. Produkcja jest w całości zautomatyzowana. Nowoczesne maszyny i komputery czuwają nad procesem przetwarzania mleka w produkty końcowe, które później trafiają na półki.

Mleczne hity

Dziś OSM Krasnystaw wypuszcza na rynek mleko w kartonach lub butelakach o różnej zawartości tłuszczu, mleka smakowe – czekoladowe, waniliowe i truskawkowe, kakao do picia, jogurty naturalne i owocowe, słynnego Jogusia, kefiry, śmietany, sery twarogowe, serki i desery, masło ekstra, mleko w proszku oraz chłodnik.

Gdy wchodzi się do głównego budynku zakładu, rzucają się w oczy powieszone chronologicznie antyramy z hitami poszczególnych lat. W 2011 roku był to serek \"Scooby- Doo”, w 2010 – zsiadłe mleko, w 2009 – chłodnik, w 2007 – kakao do picia, w 2006 – Jogusie do picia, w 2005 – śmietanki UHT, w 2004 – Serusie i Jogusie, w 2003 – Seruś, w 2001 – kefir.

Sto lat tradycji zobowiązuje.
– Rolnicy są naszymi żywicielami, bo zakład nie może przecież istnieć bez mleka. Jest to swoista symbioza. Jestem z nimi od 1973 roku. Przed transformacją ustrojową Polska była mocno podzielona na dwie części – lepszą zachodnią i gorszą wschodnią. Po likwidacji PGR całe obszary w zachodniej Polsce, z potężnymi możliwościami produkcyjnymi, zostały bez mleka. Nasi dostawcy niczego nie musieli likwidować, bo ich gospodarstwa były własnością prywatną. Mieliśmy więc surowiec do produkcji, czyli mleko. Minus okazał się plusem.

Dziś skupujemy dziennie 450 000 a w przeciągu około 14 lat z 18 000 dostawców zostało 3200. Rolnicy po prostu zaczęli powiększać swoje stada i zwiększać produkcję. Pułap skupowanego mleka pozostał na tym samym poziomie. 3200 dostawców dostarcza 75 proc. mleka, pozostałe 25 proc. stanowią drobni rolnicy.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama