Reklama
W Milejowie wyciekł amoniak. Nie ma zagrożenia dla mieszkańców
Na Milejów padł blady strach. O 4 rano we wtorek wyciekł amoniak w chłodni Kampol Fruit. W miasteczku było czuć charakterystyczną ostrą woń.
- 11.06.2013 13:01

– W momencie awarii w chłodni było 57 pracowników. Zakładowa drużyna zabezpieczania chemicznego wszczęła procedury ratunkowe i wyprowadziła ludzi z zagrożonego terenu. Nikomu nic się nie stało – mówi st. kpt. Robert Gruszecki, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Łęcznej.
Pierwsze jednostki straży pożarnej pojawiły się na miejscu parę minut przed 6 rano. – Na miejscu pracowało 7 zastępów zawodowych i ochotniczych strażaków, w sumie 30 ratowników. Z Lublina przyjechała specjalistyczna drużyna ratownictwa chemicznego. Szacujemy, że z nowej instalacji chłodniczej wyciekło ponad 100 kilogramów amoniaku – dodaje st. kapitan Gruszecki.
Tymczasem mieszkańcy Milejowa od samego rana alarmowali nas, że w miasteczku czuć charakterystyczną woń.
– Amoniak szczypał w gardło i w oczy. W pobliżu chłodni jest szkoła, w której odbywały się od rana zajęcia. Dlaczego władze nie zdecydowały o ewakuacji mieszkańców – mówił jeden z mieszkańców Milejowa. - Najbardziej amoniak było czuć w parku i dalej w kierunku Jaszczowa. Tak wiał wiatr – mówił mieszkaniec Milejowa, który obserwował akcję ratowniczą.
Tymczasem pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, którzy także byli na miejscu, nie mówili o żadnym zagrożeniu dla mieszkańców.
– Stężenie amoniaku nie było duże i dotyczyło wyłącznie pomieszczeń chłodni. Detektory nie wykazywały dużego stężenia amoniaku. Nie było potrzeby ewakuacji mieszkańców. Amoniak na szczęście dość charakterystycznie pachnie. Być może ostra woń to była przyczyną zaniepokojenia mieszkańców. Poza zapachem, nie było zagrożenia dla zdrowia mieszkańców – dodaje Roman Gulbierz, pracownik WIOŚ w Lublinie.
– Przyczyną awarii było prawdopodobnie rozszczelnienie jednego ze spawów w nowej instalacji chłodniczej. Na szczęście do awarii doszło w części powrotnej, gdzie amoniak jest już w fazie lotnej – mówi st. kpt. Robert Gruszecki.
Właściciel zakładu odmówił komentarza. Wiadomo jedynie, że na miejsce już jadą pracownicy firmy, która wykonała nową instalację, aby ustalić i usunąć przyczynę awarii.
Reklama













Komentarze