Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lubelskie księgarnie na skraju bankructwa i dlatego jest specjalna akcja ratunkowa

– Jeśli nic się nie zmieni przetrwamy maksymalnie dwa miesiące. Potem będziemy musieli się zamknąć – mówi Karolina Pikuła, właścicielka księgarnio-kawiarni Między Słowami w Lublinie.
Lubelskie księgarnie na skraju bankructwa i dlatego jest specjalna akcja ratunkowa
Karolina Pikuła

Autor: Maciej Kaczanowski

– Nie będziemy ukrywać: jest źle. Od kilku tygodni księgarnie stacjonarne w całej Polsce znów świecą pustkami. Bez czytelników jest tam smutno, ponuro i niepokojąco. Bo niepewny i niepokojący jest też los księgarń – drugi lockdown to kolejne zagrożenie dla książki, dla księgarń, dla autorów, dla wydawców, dla kultury. W tym trudnym czasie pamiętajmy o swoich ulubionych lokalnych księgarniach i antykwariatach – napisali w weekend w internecie pomysłodawcy akcji Książka na telefon.

Włączyło się w nią kilkadziesiąt księgarni z całej Polski w tym m.in. chełmska Księgarnia Lectura, Księgarnia Słoń z Białej Podlaskiej czy Księgarnia WITMAR z Parczewa. Ich właściciele namawiają, by książki zamawiać bezpiecznie, bo przez telefon lub internet.

Pomysł spotkał się z przychylnym przyjęciem.

– Dziękujemy za wczorajsze tłumne odwiedzenie księgarni.  Co prawda było to 7 osób, ale biorąc pod uwagę, że do tej pory przez cały dzień przychodziła jedna czy dwie osoby wczorajszy dzień możemy uznać za wspaniały – podsumowało w piątek na swoim profilu lubelskie Między Słowami. – Ale generalnie smutno tak siedzieć w pustej księgarni, więc na razie ograniczamy działalność stacjonarną.

Od poniedziałku zakupy stacjonarne można tam robić tylko we wtorki i czwartki w godz. 13:00 - 17:30. W pozostałe dni zamówienia można składać np. przez Facebooka.

– Oczywiście można umówić się po odbiór zamówionych książek w każdy dzień, ale widzę już, że nawet mieszkańcy Lublina stawiają na dostawy do paczkomatów – mówi Karolina Pikuła, właścicielka księgarnio-kawiarni Między Słowami w Lublinie. – W tej chwili takie właśnie zdalne zamówienia to dla nas jedyny ratunek. Jesteśmy na skraju bankructwa.

Wcześniej księgarnie na Starym Mieście odwiedzało 30-40 osób dziennie. Nie wszyscy kupowali książki. Niektórzy zachodzili na kawę lub herbatę i kartkowali tylko nowości. Nawet to dawało Między Słowami realny zysk. Gdy zaczęła się epidemia wszystko się skończyło.

– Przetrwaliśmy wiosnę korzystając ze zwolnienia z ZUS, czy postojowego. Potem w maju, gdy mogliśmy zacząć działać zaczęłam oszczędzać, bo miałam przeczucie, że jesień będzie bardzo trudna. Tak też się stało. Kiedy pod koniec października zamknięto restauracje, a wiele osób zaczęło pracować zdalnie przestali nas odwiedzać nawet stali goście. Nie możemy też oczywiście liczyć na turystów, bo ich nie ma – przyznaje Pikuła. – Za oszczędzone pieniądze jestem w stanie przetrwać maksymalnie dwa miesiące. Potem będę musiała zamknąć. Szkoda, bo prowadzę Między Słowami już ponad 8 lat. Wciąż liczę jednak, że może się uda. Może dostanę obniżkę czynszu, który jest w tej chwili największym obciążeniem. Może uda się książki sprzedawać zdalnie. To nasza jedyna nadzieja.

Akcja Książka na telefon

W województwie lubelskim w akcji Książka na telefon biorą udział:

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama