Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Rekordowe podwyżki i dobre prognozy. Mieszkania najszybciej drożeją w Lublinie

Mieszkania najszybciej drożeją w Lublinie - wynika z najnowszego raportu Expandera i rentier.io. W ciągu roku stawiki wzrosły o kilkanaście procent. Średnia cena kawalerki sięgnęła już 8 tys. zł za mkw.
Rekordowe podwyżki i dobre prognozy. Mieszkania najszybciej drożeją w Lublinie

Autor: Maciej Kaczanowski/archiwum

Pandemia i wprowadzone w związku z nią ograniczenia bardzo negatywnie wpłynęły na wiele branż. Rynek nieruchomości początkowo również przeżywał trudności. W drugiej połowie roku sprzedaż mieszkań i kredytów hipotecznych mocno spadła. Obniżyły się również ceny na rynku pierwotnym. Później jednak wróciły podwyżki.

Małe mieszkania zdrożały wszędzie

Pierwszą niespodzianką jest niemalże brak spadków cen. W miastach wojewódzkich ceny w ofertach dotyczących małych mieszkań (do 35 mkw) wzrosły wszędzie. Aż w sześciu miastach ceny były o ponad 10 proc. wyższe niż przed rokiem. W Lublinie zanotowano wzrost właśnie o 10 proc., do poziomu 8 tys. zł za mkw.

W segmencie średniej wielkości mieszkań (od 35 mkw do 60 mkw) wzrosty przekraczające 10 proc. W skali roku odnotowano w pięciu miastach. W Lublinie podwyżki sięgnęły 14 proc. Za metr kwadratowy średniego mieszkania trzeba teraz zapłacić średnio 7038 zł.

Duże najbardziej zdrożały w Lublinie

W przypadku dużych mieszkań (powyżej 65 mkw) sytuacja wygląda bardzo podobnie jak w przypadku średnich. Tu również w pięciu miastach odnotowano wzrost powyżej 10 proc. rocznie. Rekordzistami są Lublin i Radom, gdzie stawki wzrosły o niecałe 15 proc. W Lublinie przeciętna cena metra kwadratowego większego mieszkania wynosi obecnie 6764 zł.

Najwięcej oddanych mieszkań

Zaskakująco dobre są dane na temat liczby mieszkań oddanych do użytkowania. Według GUS w 2020 r. oddano do użytkowania prawie 222 tys. lokali. To niesamowity wynik, najwyższy od lat 70-tych. GUS opublikował dane od 1950 r. z których wynika, że więcej mieszkań powstawało jedynie w latach 1973-1979. Ubiegłoroczny wynik to z pewnością efekt boomu trwającego jeszcze przed pandemią, kiedy rozpoczęto bardzo dużo budów - oceniają analitycy.

Gdyby tak duża liczba mieszkań trafiła na rynek, to z pewnością ceny mocno by spadły. Tak się jednak nie stało, ponieważ nie brakowało klientów na nieruchomości. Deweloperzy sprzedali w 2020 r. tylko o ok. 5 proc. mniej mieszkań niż w rekordowym 2019 r. Było to możliwe m. in. dlatego, że na bardzo niskim poziomie udało się utrzymać bezrobocie.

Rok tanich kredytów

Dobra sprzedaż mieszkań w czasie pandemii to m. in. efekt tego, że obniżone zostały stopy procentowe. Średnie oprocentowanie kredytu z wkładem własnym wynoszącym 20 proc. spadło z 3,84 proc. w styczniu do 2020 r. do 2,42 proc. w styczniu 2021 r. Dla tych, którzy spłacali już kredyty oznaczało to spadek wysokości raty. W przypadku zadłużenia w wysokości 300 000 zł i okresu spłaty 25 lat rata spadła z 1 557 zł do 1 334 zł. Ci którzy dopiero chcieli zaciągnąć kredyt, dzięki niższemu oprocentowaniu mogli pożyczyć większą kwotę. Dla przykładu jeśli ktoś był w stanie płacić ratę wynoszącą 1500 zł miesięcznie, to przed rokiem mógł pożyczyć ok. 289 000 zł, a obecnie ok. 337 000 zł.

Dostęp do kredytów w 2020 r. został jednak utrudniony m. in. poprzez podwyższenie wymaganego wkładu własnego. Wiosną 2020 r. większości banków podwyższyła wymagany wkład własny do 20 proc. Mimo to wartość wypłaconych w 2020 r. kredytów była jednak zbliżona do tej z rekordowego 2019 r.

Wystarczy 10 procent

W tym roku ograniczenia dotyczące wkładu własnego zostaną wycofane - prognozują eksperci Expandera. Od 25 stycznia możliwość uzyskania kredytu przy 10 proc. wkładu własnego przywrócił Bank Pekao. Trzeba jednak dodać, że nie każdy klient będzie mógł z tej możliwości skorzystać. PKO BP zapowiedział natomiast, że za chwilę również zaoferuje kredyty z 10 proc. wkładem własnym. W kolejnych miesiącach tym torem zapewne podążą kolejne banki.

W 2021 r. stopy procentowe najprawdopodobniej pozostaną na obecnym poziomie i będą sprzyjać zakupom mieszkań zarówno dla siebie jak i jako inwestycje - oceniają analitycy. Kluczowe w 2021 r. będzie natomiast to, czy bezrobocie utrzyma się na niskim poziomie i czy rynek najmu wróci do normalnej działalności. Jeśli tak, to rynek nieruchomości czeka kolejny rok wzrostów cen.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama