Restauracja na szlaku trzech kultur – tak reklamuje się na swej stronie internetowej Zaścianek. Nie ukrywam, że trzy kultury właśnie skusiły nas do wizyty.
Obszerny lokal, stylizowany na dworek wciśnięty został w przemysłowy pejzaż ulicy Turystycznej. W środku wieje pustką, a stoliki w ogrodzie błagają o kwiaty i kobiecą rękę. W dodatku na miejscu okazało się, że z nowej karty zniknęły potrawy kuchni ukraińskiej i żydowskiej – ostały się tylko gęsie pipki, (ale właśnie ich nie było), szakszuka (jajecznica z pomidorami jako danie ukraińskie) i kiszka ziemniaczana.
Na pocieszenie został nam pszeniczny Obolon (7 zł). Zamówiliśmy "Sałatę Wschodnią” (sałata lodowa, grillowany boczek i bakłażan, jajko sadzone, pomidor, sos tysiąca wysp, grzanki ziołowe) za 16 zł oraz "Kiszkę ziemniaczaną” (7 zł). Sos tysiąca wysp nie pochodził ze szlaku trzech kultur, a sałata nie porywała. Kiszka ziemniaczana robiona na miejscu i obficie naszpikowana boczkiem – dawała nadzieję na więcej.
Moja towarzyszka zamówiła "Chłodnik na botwince z ziemniaczkami” (10 zł), ja skusiłem się na "Zupę kurkową z szynką dojrzewającą” za 9 zł. Chłodnik wołał o pomstę do nieba, pływała w nim znudzona sałata, trochę koperku i ogórka, a o buraczkach można było tylko pomarzyć. A kurkowa? Po pierwszej łyżce pełnej kurek (było ich rzeczywiście dużo) na pierwszy plan wybił się kwaśny smak. Coś z kurkową było nie tak. Gdyby była świeżo ugotowana, byłaby wyśmienita. A tak kto inny cieszył się jej świeżością. Szkoda że tego dnia nie było kresowej zupy z maślanki, bo miałem na nią wielką ochotę.
Na główne danie młody szef kuchni zarekomendował nam swoje popisowe dzieło, czyli "Kaczkę w sosie jagodowym ze szparagami związanymi tymiankiem i piramidką ziemniaczaną” za 26 zł, ja wybrałem sobie "Stek wołowy w sosie pikantno pieprzowym na marchewce maślano-ziołowej z bazą melonową” za 27 zł. Obie potrawy wyglądały zjawiskowo, widać, że kucharz ma talent plastyczny.
Jak smakowało? Na kaczce kucharz poległ. Mięso było świeże, ale twarde i gumowate, odkrojenie kawałka wymagało dużego nacisku noża. Reszta, czyli szparagi, ziemniaki, sos – były ok. Za to stek okazał się wyśmienity, idealnie wysmażony, soczysty w doskonałym sosie, który świadczył o talencie młodego szefa kuchni. Nie wyszło mu tylko z marchewką, zwiędłą, utytłaną w mące i niesmaczną. Do steku zamówiliśmy "Aksmitny” Obolon (7 zł) – ciemne, doskonale wywarzone piwo idealnie harmonizowało ze stekiem.
Na deser zamarzyły nam się "Pierogi z jagodami i śmietaną” (15 zł) oraz kawa, zwykła i po żydowsku z kardamonem (po 5 zł). I to był strzał w dziesiątkę. Brawo. Jeszcze jeden pszeniczny Obolon – zamknął wizytę. Nasza ocena? Zapłaciliśmy 131 zł. Jest bardzo nierówno. Dajemy 3 gwiazdki z nadzieją, że młody szef kuchni, z którym rozmawialiśmy i którego największą zaletą jest skromność i pokora – szybko zasłuży na mocne 4 gwiazdki.
Lublin, ul. Turystyczna 47, tel. 81 740 00 10
Czynne od 11 do 21
Można płacić kartą.
Komentarze