Polskie prawo od trzech lat pozwala samorządom miast wyznaczać tzw. strefy czystego transportu. Mogą być do nich wpuszczane tylko pojazdy elektryczne i napędzane wodorem oraz auta na gaz ziemny oznaczone specjalną naklejką. Nie dotyczy to pojazdów (do 3,5 t) mieszkańców strefy, a także policji, karetek, wojska i innych służb.
Zgodnie z obowiązującym prawem miejscy radni mogą dopuścić poruszanie się w strefie innych pojazdów, ale przez okres nie dłuższy niż trzy lata i pod warunkiem uiszczenia przez kierowcę specjalnej opłaty. Może ona wynosić nie więcej niż 2,50 zł za godzinę i może być pobierana między godz. 9 a 17. Tak określa to Ustawa o elektromobilności.
– Przepisy te są na tyle surowe, że do dziś nie ma w Polsce ani jednej strefy czystego transportu – komentuje Arkadiusz Niezgoda, zastępca dyrektora Wydziału Zarządzania Ruchem Drogowym i Mobilnością w Urzędzie Miasta Lublin. Strefę na krótko wyznaczono na krakowskim Kazimierzu, ale niezadowolenie było tak powszechne, że po pół roku ją zlikwidowano.
– Lublin jest zainteresowany tworzeniem w przyszłości stref czystego transportu, pod warunkiem zmiany obowiązujących przepisów – dodaje Niezgoda. Ocenia, że polska ustawa jest „jedną z bardziej restrykcyjnych w Europie”. – Nie uwzględnia coraz popularniejszych na polskim rynku samochodów hybrydowych, nawet typu plug-in, w których napęd można przełączyć na tryb elektryczny.
O zmianę ustawy wspólnie apelują prezydenci dwunastu miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich: Białegostoku, Bydgoszczy, Gdańska, Katowic, Krakowa, Lublina, Łodzi, Poznania, Rzeszowa, Szczecina, Warszawy i Wrocławia.
– Uważamy, że niezbędne są szybkie zmiany – stwierdza Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. – Głównym postulatem jest możliwość elastycznego dostosowania zasad obowiązujących w strefie do potrzeb danego samorządu – tłumaczy jego rzeczniczka, Katarzyna Duma.
Prezydenci chcą złagodzenia przepisów tak, by do strefy mogły wjeżdżać także samochody z tradycyjnym napędem, o ile spełniają wskazaną przez radnych danego miasta normę Euro.
Samorządowcy chcą też móc tworzyć „strefy w strefie”, czyli wydzielać obszary o mniej i bardziej restrykcyjnych zasadach. Oczekują jednolitego systemu oznakowania i naklejek w całej Polsce, odgórnie narzucana miałaby pozostać maksymalna wysokość opłaty za wjazd.
Samorządowcy twierdzą, że takie zmiany ułatwią im działanie. – Tworząc strefy czystego transportu ograniczylibyśmy na niektórych obszarach miasta dostęp samochodów do tych miejsc – dodaje Żuk.
Gdzie konkretnie mogłaby powstać w Lublinie taka strefa? Tego urzędnicy nie przesądzają. – W przyszłości decyzję o wprowadzeniu strefy lub stref należy skonsultować przede wszystkim z zainteresowanymi mieszkańcami danego obszaru – stwierdza Niezgoda. – Autorytarne podejście do tego tematu jest nieuzasadnione.
Dodajmy, że w naszym województwie Lublin jest jedynym miastem, które zgodnie z obowiązującymi przepisami może wyznaczyć strefę czystego transportu. Ustawa daje to prawo wyłącznie miastom mającym ponad 100 tys. mieszkańców i to wyłącznie w obszarach śródmiejskich. Nałęczów, gdyby chciał ochronić okolice parku Zdrojowego przed starymi dieslami, nie może tego robić. Również to, zdaniem dwunastu prezydentów miast, powinno zostać zmienione w ustawie.













Komentarze