Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Szkoła Orląt: Najpierw strzelanie, potem latanie

Grzegorz Grzesiak z Opola nie wyobraża sobie życia bez latania. Wolność w powietrzu jest jak tlen. Pięć razy zdawał do Dęblina. W końcu udało się.
Przed wejściem do budynku klubu na terenie Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie leżą plecaki, torby i walizki. Nie jest to ostatni wakacyjny wyjazd do Włoch, ale rzeczy młodych ludzi, którzy w tym roku dostali się do \"Szkoły Orląt”. Młodzi ludzie z całej Polski w poniedziałek zaczęli nowe życie: przyszłych pilotów, nawigatorów, kontrolerów ruchu. Niektórzy z nich za kilka lat będą pilotować F-16.

Liczy się wolność

Grzegorz Grzesiak jest już, można rzec, weteranem. Do \"Szkoły Orląt” dostał się za piątym podejściem.

– W międzyczasie skończyłem dwa kierunki, uzyskałem trzy dyplomy i cały czas żyłem lotnictwem. To moja wielka pasja i dziecięce marzenie. Latałem na motolotni i szybowcach. Uczucie wolności w powietrzu właściwie jest nieporównywalne z niczym innym. W moim przypadku droga do prawdziwego lotnictwa wiedzie przez Dęblin. Prywatne szkolenie, zdobycie licencji pilota jest niebotycznie drogie. Dlatego aż pięć razy podchodziłem do egzaminów – opowiada nam Grzegorz Grzesiak.

Swoją przyszłość pan Grzegorz wiąże ze śmigłowcami. – Chciałbym kiedyś służyć na lotnisku w Pruszczu Gdańskim.

Lotnik musi mieć zdrowie jak dzwon

Z1A – taką kategorię zdrowia muszą mieć przyszli piloci myśliwców. Zdrowiem jak dzwon może pochwalić się Mateusz Kuc z Piotrkowa Trybunalskiego. – Zapaliłem się do lotnictwa podczas radomskiego Air Show. Co roku jako widz uczestniczyłem w pokazach, ale już po pierwszym wiedziałem, że lotnictwo to moja przyszłość. Wszystko w moich rękach, bo tylko najlepsi usiądą za sterami F-16. To jest moje wielkie marzenie – dodaje tegoroczny maturzysta.
Ale liczy się nie tylko zdrowie.

– Studia w naszej szkole to także trudny kierunek inżynierski. Dlatego kandydaci muszą wykazać się pracowitością w trakcie poznawania przedmiotów stricte technicznych – wyjaśnia pułkownik Wojciech Kotlarz, dziekan Wydziału Lotniczego w WSOSP w Dęblinie. – Zdarzają się przypadki, że jesteśmy zmuszeni relegować studenta za nikłe postępy w nauce. Na szczęście, są to przypadki incydentalne. Młodzież w naszej szkole jest zmotywowana i ma jasny cel: zostać lotnikiem.

Eliminacja

Zdrowie to jeden z podstawowych warunków. W tym roku o przyjęcie do \"Szkoły Orląt” ubiegało się 600 młodych ludzi. Przyjęto 45 na pilotaż i 17 na nawigację. Z 600 osób, które złożyły podania do naszej uczelni, tylko 1/3 przeszła pozytywnie dwustopniowe badania medyczne. Najpierw byli badani w rejonowych wojskowych komisjach lekarskich, a następnie trafili na specjalistyczne testy w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej w Warszawie

Te osoby zostały dopuszczone do kwalifikacji – rozmowy wstępnej oraz testu sprawnościowego.
– Po testach sprawnościowych pula kandydatów zmniejszyła się o kolejnych 60 osób – dodaje pułkownik Mirosław Adamski, przewodniczący komisji rekrutacyjnej. – Z roku na rok obserwujemy, że wzrasta poziom wiedzy i wymagania dotyczące wyników na maturze. Niestety, nieco słabiej kandydaci wypadają na testach sprawnościowych, podczas których muszą zaliczyć zadania siłowe, biegowe i pływanie.

Wśród tegorocznych pierwszoroczniaków jest 6 pań – cztery zaczną studia na kierunkach naziemnych, dwie na pilotażu. Izabela Jach z Dęblina, tegoroczna absolwentka I Liceum Ogólnokształcącym im. Ks. A. J. Czartoryskiego, dostała się na nawigację. – W pewnym sensie kontynuuję rodzinną tradycję. Mieszkam w Dęblinie, a tato jest oficerem. W Dęblinie z samolotami jesteśmy za pan brat. Trudno bez nich żyć.

Fryzjer, Wrocław i szkolenie

Zaraz po rejestracji \"pierwszoroczniacy” udali się do fryzjera.

– Jak zawsze trendy jest wzór \"na 3 milimetry”. Na życzenie trymujemy po boku na 1 mm. Oczywiście, ktoś może odmówić strzyżenia. Wraca na kompanię i po kilku minutach znowu jest u mnie – mówi Jacek Kupczyk, fryzjer który w swojej karierze ogolił tysiące głów przyszłych pilotów.

Na razie pierwszoroczniacy są w służbie kandydackiej, a przed nimi podstawowe szkolenie wojskowe we Wrocławia, dawniej popularnie nazywane \"unitarką”.

– Po raz pierwszy takie szkolenie odbędzie się we Wrocławiu, wspólnie ze studentami I roku Wyższej Szkoły Wojsk Lądowych. Musztra, okopywanie się, orientacja w terenie, szkolenie chemiczne – tego nauczą się przyszli podchorążowie – mówi płk Wojciech Kotlarz, dziekan Wydziału Lotnictwa i Kosmonautyki. Do Dęblina wrócą 20 września, 27 złożą przysięgę.

Dęblińska szkoła to miasto w mieście. – Studenci mają w szkole zapewniony tzw. wikt i opierunek. W zamian poddają się wojskowym rygorom. Ale nie tylko. Muszą się bardzo dużo uczyć, bowiem wymagania są olbrzymie. Do tego dochodzi szkolenie lotnicze. Nasi podchorążowie nie mają wakacji, jak studenci uczelni cywilnych. Cały okres wiosenno-letni praktycznie spędzają na lotniskach, gdzie uczą się pilotażu – dodaje ppłk Chojecki. O nocnych klubach też raczej mogą zapomnieć.

Studenci zaczną latać po pierwszym roku

Od tego roku akademickiego szkolenie lotnicze zacznie się już po pierwszym roku. Podchorążowie będą uczyć się pilotażu na lotniskach w Dęblinie lub w Radomiu. Zaczną od maszyn tłokowych, na naszych nowych samolotach Diamond DA20 oraz trzech Zlinach 143LSI i 242L.

Szkoła w lipcu otrzymała także dwa nowe, francuskie, z silnikami tłokowymi, które są tańsze w eksploatacji niż maszyny turbośmigłowe. Dzięki temu studenci mogą więcej latać. Po pierwszym roku z 45 osób przyjętych na kierunki lotne nastąpi selekcja do szkolenia na samoloty odrzutowe, śmigłowce oraz transportowce. Do maszyn odrzutowych podchorążowie wsiądą po czwartym roku. Być może będą to już samoloty nowego typu, które zastąpią wysłużone Iskry.

– Nasza szkoła to dopiero początek drogi. Mówi się, że około 30-letni pilot jest kompletny. Taki człowiek ma wiedzę, praktykę i zdrowie, które pozwalają mu wykonywać najtrudniejsze zadania – kończy pułkownik Kotlarz. Po pięciu latach nauki studenci opuszczają szkołę z tytułem magistra inżyniera w stopniu ppor. lotnictwa.

Młodzi ludzie, którzy myślą o służbie w lotnictwie wojskowym, już teraz muszą podjąć decyzję, bo od listopada zacznie się nabór na rok 2014 . Szczegółowych informacji można zaczerpnąć pod numerem telefonu 81 55 17 733.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama