II Kongres Rad Dzielnic zorganizowany przez senatora Polski 2050 Jacka Burego dotyczył problemu wybudowania w Lublinie spalarni śmieci. Polityk nie był obecny, ponieważ — jak poinformowali organizatorzy — w ostatniej chwili się rozchorował. Podczas kongresu uczestnicy zapoznali się z zupełnie odmiennymi opiniami ekspertów na temat planowanych inwestycji.
— Chcemy uświadomić naszych mieszkańców, czym są spalarnie śmieci i czy spalarnie o wielkiej mocy przerobowej w ogólne są nam potrzebne w Lublinie i na Lubelszczyźnie. Być może wystarczy nam cementowania w Chełmie, która spala śmieci. Naszych zdaniem nie potrzebujemy zagłębia, które będzie nam truło powietrze — mówi Agata Opolska, organizatorka spotkania.
W odpadach jest energia…
Senator zaprosił do dyskusji prof. dr. hab. inż. Grzegorza Wielgosińskiego z Politechniki Łódzkiej, który przekonywał, że taka instalacja w Lublinie jest potrzebna. Tytuł jego prezentacji brzmiał „Dlaczego spalarnia odpadów jest potrzebna?”, co nie spodobało się niektórym uczestnikom dyskusji.
– Postaram się udowodnić, że jest potrzebna — odpowiedział naukowiec.
Profesor przypomniał, że w Europie jest ok. 500 nowoczesnych spalarni i planowane są kolejne inwestycje. Zaznaczył też, że te instalacje należy traktować, jako elektrociepłownie, które wytwarzają ciepło i prąd bez wykorzystania m.in. węgla.
— W odpadach jest zawarta energia. Wiele składników naszych odpadów komunalnych zawiera materiały energetyczne i ta energia nie powinna być marnowana. Powinniśmy ją wykorzystywać. Doskonale wiemy, jak rosną ceny paliw kopalnych, przede wszystkim węgla, gazu i biomasy. Te odpady są spalane w warunkach bardzo ściśle kontrolowanych. Przepisy są bardzo precyzyjne i znacznie ostrzejsze niż przy spalaniu drewna i węgla — przekonywał prof. Grzegorz Wielgosiński. — W odpadach komunalnych znajduje się ok. 30 proc. śmieci, które nie nadają się do recyklingu. Jeżeli zgodnie z założeniami unijnymi w 2035 r. recykling musi osiągnąć poziom 65 proc., a poziom składowania nie może przekroczyć 10 proc., to łatwo policzyć, że zostaje nam 25 proc. odpadów. To ta część, którą trzeba będzie spalić — dodaje naukowiec z Politechniki Łódzkiej.
W kontrze do profesora Wielgosińskiego wystąpił Paweł Głuszyński z Towarzystwa na Rzecz Ziemi. Na wstępnie zaznaczył, że nie będzie odnosił się do prezentacji swojego przedmówcy.
— Pan profesor Wielgosiński zaprezentował pogląd, że odpady są paliwem. Natomiast ja uważam, że odpady są przede wszystkim surowcem, których w ogóle nie należy spalać — zauważa Paweł Głuszyński z Towarzystwa na Rzecz Ziemi.
Aktywista przypomina, że celem gospodarowania odpadami komunalnymi jest osiągnięcie jak najwyższego poziomu ponownego wykorzystania tych materiałów. Dąży do tego Unia Europejska poprzez wprowadzanie coraz bardziej rygorystycznych zapisów.
— Komisja Europejska przekazuje sygnały, że spalanie odpadów nie jest częścią gospodarki o obiegu zamkniętym, czy dopełnieniem tego systemu, jak twierdzą niektórzy. Spalanie odpadów jest działalnością wyrządzającą poważne szkody dla środowiska — podkreśla Głuszyński.
„Plan gospodarki dla województwa lubelskiego 2028” zakłada możliwość budowy przynajmniej dziesięć tego typu zakładów w naszym regionie. Zdaniem eksperta nie ma drugiego województwa w Polsce, w którym planowane jest wybudowanie tylu instalacji. — Jest to kompletny absurd, biorąc pod uwagę, ile odpadów powstaje i jakie są prognozy. Wszystkie dotychczasowe przypuszczenia okazały się fałszywe — dodaje.
W 2021 r. w woj. lubelskim wytworzono ponad 500 tys. ton odpadów. Według przepisów dot. recyklingu do spalenia nie wolno przekazać więcej niż 163 tys. ton.
— Cementowania w Chełmie wyczerpuje całkowity limit ustalony dla województwa. Tymczasem planuje się w regionie wybudowanie instalacji o wydajności prawie miliona ton. To kompletny absurd — uważa Paweł Głuszyński.
Obecnie w Lublinie planowana jest budowa aż trzech spalarni śmieci. O pozwolenie niezbędne do uruchomienia takiej instalacji w rejonie ulic Mełgiewskiej, Tyszowieckiej i Grygowej stara się spółka Centrum Nowoczesnych Technologii. Jest ona powiązana z miliarderem Zbigniewem Jakubasem Podobne plany mają firmy Komeko i Megatem.
Przeciwko inwestycji opowiadają się radni z trzech dzielnic: Felin, Tatary i Zadębie. Obecnie trwa zbiórka podpisów pod wnioskiem o zatrzymanie kontrowersyjnych inwestycji.
— Jesteśmy przeciwni, bo są to inwestycje bardzo toksyczne. Mieszkańcy muszą wiedzieć, że takie spalarnie w Lublinie nie są potrzebne. Nasze miasto ma wystarczające moce, jeśli chodzi o energię cieplną — podkreśla Krystyna Brodowska, przewodnicząca rady dzielnicy Felin.














