Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

MKS Lublin w niedzielę o godz. 18 zmierzy się z Vistalem Gdynia

Obie drużyny znakomicie rozpoczęły sezon i po trzech kolejkach wciąż pozostają bez porażki.
– Początek rozgrywek przypominał dla nas wspinanie się po schodach. Zaczęłyśmy od dwóch w miarę łatwych rywali, których pokonałyśmy bez większych problemów. Później zagrałyśmy ze Startem Elbląg, czyli ekipą znacznie silniejszą od Piotrcovii Piotrków Trybunalski czy KPR Jelenia Góra. Teraz musimy pokonać bardzo wysoki stopień, bo czeka na nas Vistal Gdynia – powiedziała Dorota Małek, rozgrywająca MKS Lublin. Trener Edward Jankowski miał w tym tygodniu kilka problemów do rozwiązania. Przede wszystkim musiał zmobilizować swoje podopieczne do lepszej postawy w defensywie. W sobotę lublinianki straciły aż 32 bramki, z czego aż dziewiętnaście do przerwy. – Nie potrafiłyśmy sobie poradzić z szybkimi atakami Startu, a w defensywie byłyśmy za mało agresywne. W przerwie powiedziałyśmy sobie kilka słów i w drugiej połowie nasza gra wyglądała już znacznie lepiej – tłumaczy Rola. – Naszym celem jest dobra postawa w Lidze Mistrzyń. Jeżeli pozwolimy zagranicznej drużynie rzucić tyle bramek, to nie mamy prawa myśleć o zwycięstwie – wyjaśnia Alina Wojtas, jedna z liderek MKS. – Uważam jednak, że nie ma sensu dramatyzować. Rok temu sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Wprowadziłyśmy kilka korekt i gra w obronie w dalszej części sezonu wyglądała już znacznie lepiej. Cieszmy się, że w ataku prezentujemy się dość solidnie – przekonuje Małek. Interesująco wygląda również rywalizacja o pozycję podstawowej bramkarki. W sobotę od pierwszej minuty pojawiła się na parkiecie Weronika Gawlik, ale bardzo szybko między słupkami zastąpiła ją Jekaterina Dżukjewa. – Obie bramkarki mocno rywalizują ze sobą. To ogromna korzyść dla całego zespołu – wyjaśnia Małek. Podopieczne Edwarda Jankowskiego przystąpią do niedzielnej rywalizacji bez większych osłabień. W meczu ze Startem niebezpiecznie na parkiet upadła Małgorzata Rola, która opuszczała boisko z grymasem bólu. – Chyba lekko skręciłam kostkę. Nasi fizjoterapeuci błyskawicznie zajęli się mną – tłumaczyła tuż po spotkaniu Małgorzata Rola. Skrzydłowa mistrzyń Polski doszła bardzo szybko do pełnej sprawności i w tym tygodniu nie opuściła żadnego treningu.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama