Podsumowanie lubelskiej IV ligi. Hetman i Powiślak największymi niespodziankami
Drugie miejsce dla Hetmana Żółkiewka i czwarte dla Powiślaka Końskowola – to największe niespodzianki rundy jesiennej w lubelskiej IV lidze. Do minusów trzeba zaliczyć beznadziejną postawę Stali Poniatowa
- 17.11.2013 23:18

Liderem na półmetku jest Górnik II Łęczna, ale to już żadne zaskoczenie. „Zielono-czarni” od paru sezonów są w czołówce ligi. W ubiegłym sezonie zajęli drugie miejsce i wywalczyli awans do trzeciej, ale nie skorzystali z tej szansy. Teraz znów są na dobre drodze do gry na wyższym szczeblu.
Zaskoczenie to z pewnością postawa Hetmana Żółkiewka. Beniaminkowie z reguły skazani są w pierwszym sezonie na walkę o utrzymanie. W przypadku zespołu prowadzonego przez trenera Waldemara Wiatra stało się zupełnie inaczej. Hetman przebojem wdarł się do ścisłej czołówki ligi i nie dał się stamtąd przegonić drużynom bardziej doświadczonym od siebie. Wygrał w sumie 11 meczów, zremisował tylko jeden, a przegrał trzy (wszystkie na wyjeździe).
Pierwszoplanowymi postaciami w Hetmanie był duet napastników: Damian Koprucha – Paweł Myśliwiecki. Obaj strzelili w sumie dla swojej drużyny 30 bramek. To niemal trzy czwarte całego dorobku beniaminka. Mimo bardzo udanej jesieni w Żółkiewce wciąż celem numer jeden jest utrzymanie w IV lidze. Lejce na wodzy każe im trzymać przykład Omegi Stary Zamość, który po awansie kompromituje się w III lidze.
Trzecie miejsce na podium zajmuje Lewart Lubartów. Podopieczni trenera Grzegorza Białka mogą się pochwalić bardzo dobrą passą siedmiu zwycięstw z rzędu. To głównie dzięki temu ukończyli rundę na tak wysokim miejscu.
Tuż za plecami lubartowian, ze stratą dwóch punktów, plasuje się drugi z beniaminków – Powiślak Końskowola. Zespół ma w swoich szeregach Łukasza Gizę, który strzelił jesienią 18 goli i jest wiceliderem klasyfikacji najlepszych snajperów ligi.
To już jednak mniejsza niespodzianka niż w przypadku Hetmana. Zespoły, które wywalczyły awans z lubelskiej klasy okręgowej z reguły nie mają bowiem problemów z grą wyżej i nie są dostarczycielami punktów dla rywali, jak jest to w dużej mierze w przypadku reprezentantów okręgu bialsko-podlaskiego, chełmskiego, czy – już w mniejszym stopniu – zamojskiego.
Największym minusem ligi była w tej rundzie kiepska postawa Stali Poniatowa. Po fatalnym starcie z prowadzenia zespołu zrezygnował Tomasz Kamiński. Zastąpił go Sławomir Kozłowski, ale nie był w stanie odmienić drużyny, która wygrała zaledwie jeden mecz, dwa zremisowała, a dwanaście przegrała.
Stal jest także na dobrej drodze żeby wiosną przekroczyć magiczną liczbę 100 straconych goli. Wiele wskazuje na to, że nawet dobra wiosna nie uchroni poniatowian od spadku do klasy okręgowej.
Drugim pewniakiem do spadku jest przedostatnia w tabeli i mająca zaledwie 8 punktów Unia Krzywda. W przypadku tego beniaminka nikt nie oczekiwał jednak cudów. W Krzywdzie znają swoje miejsce w szeregu. A grę w IV lidze traktują trochę z przymrużeniem oka, jako ciekawą przygodę i możliwość występów na lepszych boiskach niż mieli w „okręgówce”.
Pozostałe zespoły, choćby Roztocze Szczebrzeszyn i Lutnia Piszczac, nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa w walce o utrzymanie.
Reklama













Komentarze