Trzeba było kilkudziesięciu poległych i ponad tysiąca rannych na Majdanie Swobody, aby wreszcie społeczność międzynarodowa zaczęła wykazywać minimum przyzwoitości wobec tego, co się dzieje na Ukrainie.
Waldemar Piasecki
20.02.2014 14:00
Flirtując z politykiem, w młodości karanym za kradzież i rozbój, który został prezydentem tego państwa, zatykano uszy i zasłaniano oczy na przestrogi samych Ukraińców, do czego to zmierza.
Jeszcze w końcu listopada ub.r. Ukraińcy skierowali dramatyczny apel do Baracka Obamy o powstrzymanie bandy Janukowycza blokadą jej kont w bankach amerykańskich i restrykcjami wizowymi.
Byliśmy pierwszą polska gazetą, jaka o tym napisała, a także umożliwiła elektroniczne podpisywanie petycji Czytelnikom. Można było to zrobić wchodząc na stronę internetową Białego Domu. Wielu z nich to uczyniło.
Rozsądek omijał jednak polityków, w tym polskich, aby takie działanie wobec ekipy kijowskiej, czerpiącej horrendalne zyski ze swego narodu w zamian gotującej mu poniżające zniewolenie, wesprzeć, wnieść pod obrady Unii Europejskiej i uchwalić. Ta opieszałość kosztowała życie wielu ludzi.
Obecna reakcja polskiego parlamentu jest o wiele spóźniona i z pewnością ten "refleks szachisty korespondencyjnego” chwały mu nie przynosi. Już najmniej ekscytacje, że liderzy głównych ugrupowań politycznych wzajemnie sobie klaskali pohukując z mównicy.
O wiele więcej prawdy wyrażają proste słowa tej dziewczyny z kijowskiego Majdanu:
Tak jak nikt nie chciał kiedyś "ginąć za Gdańsk”, tak dziś za Kijów. W sprawie Ukrainy, w Polsce, egzamin zdaje jedynie polskie społeczeństwo. I tylko ono.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze