Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Górnicza Fabryka Narzędzi ma już 110 lat!

Łubki płaskie, wkręty kolejowe do szyn normalnotorowych, odkuwki kół zębatych, zęby do bron, szyniaki kopalniane, kule – to właśnie produkuje Górnicza Fabryka Narzędzi w Radzyniu Podlaskim, która działa od 110 lat.
Górnicza Fabryka Narzędzi ma już 110 lat!
Radosław Komoń (z lewej) oraz Marcin Karczmarz prezentują wkręty kolejowe. Milion sztuk tych \"śrubek” z Radzynia trafi do Niemiec (Paweł Puzio)
Główną część produkcji stanowią akcesoria, którymi m. in. przykręca się szyny do drewnianych i betonowych podkładów. Do tej produkcji używane są nowoczesne nagrzewnice indukcyjne, rozgrzewające się do 1150 stopni Celsjusza. Nagrzewnice trzeba chłodzić wodą.

– Dotychczas gorącą wodę odprowadzaliśmy do zewnętrznych chłodni, tracąc mnóstwo ciepła i pieniędzy. Za 150 tysięcy złotych z Unii zainstalowaliśmy pompy ciepła. Teraz za darmo mamy ciepłą wodę, a stara kotłownia węglowa nie dymi i stoi zimna jak góra lodowa. A trzeba dodać, że rocznie zużywaliśmy ponad 100 ton węgla, aby m. in. podgrzać wodę na cele socjalne i do centralnego ogrzewania – tłumaczy Marcin Karczmarz, główny inżynier działu utrzymania ruchu w GFN.

GFN działa w niezwykle trudnej branży. Tu nie można sobie pozwolić na fałszywy ruch, bo konkurencja tylko na to czeka.

– Pilnować kosztów, modernizować zakład, bo kto stoi w miejscu, ten się cofa – mówi Jan Brożek, prezes firmy. – Od kilku lat mocno inwestujemy w sprzęt i w ludzi. Wydając pieniądze jeszcze więcej oszczędzamy. Na pierwszy rzut oka jest to paradoks. Ale to tylko pozory. Nowej generacji sprzęt, wyszkolona i zmotywowana załoga w efekcie daje nam możliwość konkurowania z wielkimi tej branży. I to nie tylko na polu ceny, ale także i jakości.

Proces modernizacji fabryki ruszył dwa lata temu. Na pierwszy ogień poszła energetyka. Fabryka pracuje na trzy zmiany.

– Jeszcze jak były stare nagrzewy, to jak zaczynaliśmy pracę, to w okolicy żarówki migały. Rachunki za prąd były gigantyczne. Dziś mamy nowoczesną, skomputeryzowana sieć zasilania. Ludzie w okolicy już zapomnieli o migających żyrandolach – mówi Albert Kałuszyński, elektroniczny \"mózg” fabryki. – Dziś stara sterownia elektryczna stoi w zakładzie jako eksponat. Nowa rozdzielnia jest jak centrum dowodzenia w bunkrze rakietowym. Cicho, spokojnie, a wszystkie maszyny pod pełną kontrolą.

W efekcie GFN od dwóch lat płaci o 20-30 proc. mniejsze rachunki za prąd. A będzie jeszcze taniej, bo 100 ton węgla na rok nie jest już potrzebne.

– Nie tylko korzystamy z zewnętrznych technologii. Sami także mamy spore osiągnięcia – podkreśla Jan Brożek. – Dzięki kreatywności naszej załogi udało się zbudować nowoczesny automat do walcowania wkręta kolejowego. Proces powstania tego automatu od początku do końca był pilotowany tylko przez naszych pracowników m.in. Jerzego Wołowika, Alberta Kałuszyńskiego pod nadzorem inż. Marcina Karczmarza.

Praca w fabryce nie jest lekka. Głośne maszyny, gorąco bijące z pieców. Jak w kuźni.

– Nie jest to jednak \"PRL”, jak niektórzy mówią. Fabryka ma ponad 110 lat i zawsze jest kojarzona z Radzyniem. Proszę popatrzeć naokoło. Ile takich zakładów zostało? Co się stało z odlewnią w Lublinie? A my wciąż działamy. Mamy pracę. Nie jest lekko, bo wymagania wciąż rosną, ale w Radzyniu czy okolicach nie ma szans na podobną pracę – mówi inż. Łukasz Lewiński.

Ewenementem jest to, że stan załogi wciąż rośnie.

– Mamy coraz większy portfel zamówień. Penetrujemy całą Europę w poszukiwaniu kontraktów. Ostatni nasz sukces to kontrakt dla Thyssen-Krupp na dostawę miliona ocynkowanych wkrętów kolejowych. Chyba jesteśmy jedną z nielicznych firm w regionie pracujących na trzy zmiany – mówi Radosław Komoń, dyrektor zakładu.

Firma przyjęła 25 nowych, młodych i w większości studiujących pracowników i teraz nasz zespół liczy 105 osób.

– W walce o kontrakty na rynku europejskim regularnie pokonujemy Chińczyków, Serbów, Czechów czy Chorwatów. Za sprawą załogi oraz nowoczesnego i oszczędnego parku maszynowego możemy produkować lepiej i taniej, a przy tym trzymając wysoki poziom jakości – dodaje Zbigniew Błażewicz dyrektor produkcji.

GFN to ponad wiek historii. W naszym regionie niewiele jest zakładów, które mogą się pochwalić aż tak długą kroniką.

– Naszą największą wartością są ludzie. Z fabryką nierzadko jest związane już trzecie pokolenie. I to jest nasza wartość – kończy Jan Brożek. – Co zrobilibyśmy bez zgranej i dobrej załogi?
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama