Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Trojaczki Marysia, Lenka i Hania: \"Po prostu cud natury\"

Urodziły się 26 listopada, minuta po minucie. Najpierw Marysia, potem Lenka, a na końcu Hania. Jednojajowe trojaczki z Dobrynki w gm. Piszczac są identyczne jak trzy krople wody. Taki poród zdarza się niezwykle rzadko – raz na dwa miliony przypadków.
Trojaczki Marysia, Lenka i Hania: \"Po prostu cud natury\"
(Ewelina Burda)
Dziewczynki i ich mama Marta Pietruczuk są już w domu i czują się dobrze.

– Kiedy podczas pierwszego badania USG lekarz ginekolog powiedział mi, że widzi trzy zarodki, rozpłakałam się, oczywiście ze szczęścia – wspomina pani Marta. – Nie zmienia to faktu, że na początku trochę nie dowierzaliśmy z mężem, że zostaniemy rodzicami trojaczków.

To pierwszy przypadek ciąży mnogiej w rodzinie Pietruczuków. – Po prostu cud natury – dodaje Krystyna Czebreszuk, babcia dziewczynek.

Potrójne szczęście

Marysia, Lenka i Hania przyszły na świat w 36. tygodniu ciąży.

– Wszystko przebiegało podręcznikowo, wręcz perfekcyjnie – mówi dr Andrzej Zalewski, lekarz ginekolog prowadzący ciążę pani Marty. – Ciąże mnogie są obciążone dużym ryzykiem. W tym przypadku zagrożeń nie było.

Zdarza się, że przy takiej ciąży dochodzi do tzw. zespołu podkradania.

– Kiedy przynajmniej dwa płody posiadają wspólne łożysko czasami obserwuje się nierówny przepływ krwi między dzieciątkami, co w konsekwencji skutkuje nierównym otrzymywaniem przez nie wartości odżywczych i tlenu. Jedno z dzieci będzie może być później słabo rozwinięte, a inne aż zanadto – tłumaczy dr Leszek Surmacz, lekarz ginekolog z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie.

Jednak, Marysia, Lenka i Hania sprawiedliwie dzieliły się pokarmem i nie rywalizowały ze sobą w brzuchu mamy.

– Każda z dziewczynek waży ok. 2,4 kg – mówi ich mama. – Są bardzo podobne, w końcu mają ten sam materiał genetyczny. Ale my z mężem dostrzegamy pewne różnice. Marysia ma czubaty nosek, Lenka ma pucołowate policzki, a Hania pociągłą twarzyczkę – opowiada 29-latka, która ma jeszcze dwójkę starszych dzieci: 5-letnią Maję i 2-letniego Antosia.

Raz na dwa miliony

Trojaczki wywróciły życie Pietruczuków do góry nogami.

– Aż tak bardzo nie płaczą, na razie albo śpią, albo jedzą – mówi ich siostrzyczka Maja.
W ujarzmieniu potrójnego szczęścia pomaga rodzina. – Jedna babcia przywozi obiadki, a druga zajmuje się starszym rodzeństwem. A my z mężem dzielimy się obowiązkami przy trojaczkach. Na szczęście nie budzą się jednocześnie – opowiada pani Marta.

Narodziny jednojajowych trojaczków należą do rzadkości. Potwierdza to zarówno dr Leszek Surmacz z Lublina, jak i dr Andrzej Zalewski z Białej Podlaskiej.

– Piśmiennictwo medyczne podaje różne dane. Jednak biorąc pod uwagę ciążę pani Marty, która powstała w sposób naturalny, przebiegała bez powikłań oraz to, że udało się doprowadzić ją do 36. tygodnia, to śmiało można stwierdzić, że taki przypadek zdarza się raz na 2 miliony – wyjaśnia dr Zalewski. By doszło do takiego cudu, zapłodniona komórka jajowa musi podzielić się na dwie, a następnie jedna z tych dwóch musi podzielić się jeszcze raz.

Wózek

Lubelski lekarz ginekolog przyznaje, że obecnie ciąże wielorakie, to najczęściej wynik zapłodnień pozaustrojowych. – My nie potrzebowaliśmy in-vitro, zresztą nie byłoby nas na to stać – odpowiada Marta Pietruczuk.

Przyjście na świat trojaczków stało się historycznym wydarzeniem w całej gminie Piszczac.
Wójt Jan Kurowski podarował nawet dziewczynkom specjalny wózek. – Taki nietypowy dla trojaczków, za 3, 5 tys. zł – podkreśla.

– Jak będzie ładniejsza pogoda, to zabiorę siostrzyczki na spacer. Ten wózek to niezła bryka – mówi 5-letnia Maja.

Trojacza ciąża pani Marty była również wyjątkowym doświadczeniem dla jej lekarza prowadzącego. – Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tym \"cudzie”, pierwszym takim przypadku w mojej karierze. I najważniejsze, że z \"happy endem” – przyznaje dr Zalewski z Białej Podlaskiej.

Trzy charakterki

O potrójnym szczęściu może również mówić Magdalena Smalej z Lublina, która osiem lat temu została mamą Klaudii, Ali i Eryka, dwujajowych trojaczków.

– Pamiętam, że wiadomość o mnogiej ciąży sparaliżowała mnie – zaznacza na wstępie pani Magda. – Mieszkaliśmy wtedy w Stanach Zjednoczonych, mąż pracował całymi dniami i po porodzie właściwie musiałam sama poradzić sobie ze swoją gromadką – wspomina.
Oprócz trojaczków, pani Magda ma jeszcze starszego syna. – Pierwsze tygodnie mnie przerosły, bo każdej nocy przez kilka godzin musiałam je karmić.

Obecnie Klaudia, Ala i Eryk rywalizują ze sobą, ale potrafią też się dzielić i wspierać.

– Wiedzą, że mogą na siebie liczyć. Owszem, sprzeczają się ze sobą, ale mimo wszystko lubią być razem – podkreśla ich mama. Trojaczki wyrosły na indywidualności z różnymi charakterkami.
– Bycie mamą trojaczków to najważniejsze wyzwanie w życiu – mówią zgodnie pani Marta i pani Magda.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama