Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Internauta nazwał go agentem. Teraz musi przepraszać i pracować społecznie

Mieszkaniec Świdnika oskarżył w internecie komendanta straży miejskiej o esbecką przeszłość. W tym tygodniu sąd sąd uznał go za winnego i wydał wyrok: internauta ma m.in. publicznie przeprosić za oszczerstwo.
Internauta nazwał go agentem. Teraz musi przepraszać i pracować społecznie
Janusz Wójtowicz, komendant straży miejskiej w Świdniku w internecie został pomówiony o agenturalną przeszłość

Autor: DW

Janusz Wójtowicz, szef świdnickiej straży miejskiej od dwóch lat walczył o swoje dobre imię. To przez wpis w internecie. Jego autor stwierdził w komentarzu, że komendant był agentem bezpieki. Wcześniej wielokrotnie zarzucał straży, że ta źle wykonuje swoje obowiązki, jest zbyt kosztowna i namawiał do jej rozwiązania. Zbierał nawet podpisy.

Krytykował też niektóre inicjatywy strażników, jak chociażby pogadanki z dziećmi o bezpieczeństwie. Twierdził w sieci, że jest to „indoktrynacja dzieci przez panów w czarnych mundurach”.

- Każdy ma prawo do krytyki – mówi Wójtowicz. - Mamy wolność słowa, ale są pewne granice. Upokarzające było jednak to, że nazwał mnie byłym agentem bezpieki. Dlatego postanowiłem walczyć w sądzie o swoje dobre imię - tłumaczy. 

W 2024 r. sąd uznał świdniczanina za winnego zarzucanych mu czynów, ale odstąpił od wymierzenia kary. Obydwie strony odwołały się od tego wyroku. W minioną środę świdnicki sąd uznał, że nie ma mowy o niskiej szkodliwości czynu - tak jak uczynił to sąd pierwszej instancji - i ponownie uznał internautę za winnego.

Tym razem wymierzył mu jednak karę: trzy miesiące ograniczenia wolności poprzez wykonywanie prac społecznych i 5 tys. zł kary na rzecz Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. Treść wyroku ma być ogłoszona do publicznej wiadomości na tablicy informacyjnej Urzędu Miasta w Świdniku. Pozwany ma także zamieścić na okres dwóch tygodni przeprosiny w mediach społecznościowych – na facebooku.

Podczas rozprawy pozwany internauta stwierdził, że szukał wprawdzie informacji o „agenturalnej przeszłości” Janusza Wójtowicza w zasobach IPN, ale ich nie znalazł. Wyrok nie jest prawomocny.

- Tłumaczenie tego pana jest dla mnie kuriozalne – dodaje komendant straży miejskiej. - Według niego mogłem być agentem SB jako nastolatek, a komendant SM – jak mnie określał w internecie - to nie skrót od straży miejskiej, tylko od spółdzielni mieszkaniowej. Nie wiem, co chciał przez to osiągnąć.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama