Reklama
Urząd doniósł na blogera do prokuratury. "To próba kneblowania ust"
Sąd ma trudny orzech do zgryzienia. Musi zdecydować, czy Łukasz Siegieda prowadzi blog, czy wydaje czasopismo internetowe. W tle krzyżują się zarzuty o ograniczanie wolności wypowiedzi i publikowanie nieprawdziwych informacji.
- 12.03.2014 09:00

Łukasz Siegieda na swoim internetowym blogu umieszcza m.in. krytyczne opinie o magistracie w Łęcznej i burmistrzu Teodorze Kosiarskim. Władze miasta chcą go zmusić do publikowania sprostowań informacji - ich zdaniem - nieprawdziwych. Aby do tego doprowadzić, starają się dowieść, że Siegieda prowadzi czasopismo internetowe a nie blog. W tym bowiem przypadku prawo obliguje wydawcę do prostowania nieprawdziwych informacji.
- W naszej ocenie serwis internetowy nazwany przez jego autora blogiem spełnia wszelkie przesłanki czasopisma internetowego. Pan Siegieda miesza artykuły o ogólnoinformacyjnym charakterze z subiektywnymi komentarzami. Chodzi o wprowadzenie w błąd mniej zorientowanych czytelników, co jest komentarzem a co obiektywną informacją - mówi Jerzy Małek, sekretarz miasta Łęczna.
W lipcu 2013 r. łęczyński ratusz złożył do Prokuratury Rejonowej w Lublinie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Prokuratura uznała co prawda, że Siegieda wydaje czasopismo internetowe, ale jednocześnie umorzyła sprawę. W międzyczasie zmieniły się bowiem przepisy i wydawanie czasopisma bez zezwolenia stało się wykroczeniem.Prokuratura przekazała sprawę policji. To ona zajmuje się wykroczeniami. - 19 lutego wysłaliśmy do Sądu Rejonowego Lublin-Wschód wniosek o ukaranie Łukasza Siegiedy. Chodzi o wykroczenie polegające na wydawaniu czasopisma internetowego bez zgody - mówi Grażyna Mazur z policji w Łęcznej.
Co na to bloger? - To próba kneblowania ust osobom nie uznającym "jedynej słusznej prawdy” przedstawianej przez burmistrza i media mu przychylne. Ot, taka Białoruś na Lubelszczyźnie. Najwidoczniej dla burmistrza Kosiarskiego, nie mającego dotychczas do czynienia z prawdziwą krytyką społeczną, stworzenie mojego bloga musi być prawdziwym szokiem - mówi Siegieda.
Innego zdania jest magistrat. - Dlaczego wydawca tak panicznie boi się uznania swojego serwisu za czasopismo internetowe? Odpowiedź jest prosta - prawo nakłada na wydawcę i dziennikarza obowiązek rzetelności, a każdemu prawo do sprostowania nieprawdziwych wiadomości - dodaje Małek.
- W opinii mojego obrońcy, takie działania burmistrza, policji czy prokuratury są niebezpiecznym precedensem. W przyszłości mogą zaowocować ograniczeniem wolności wypowiedzi autorów blogów - ripostuje Siegieda.
Reklama












Komentarze